— Zaprowadź mnie na jej grób. Chce zostawić kwiaty. — miauknęła bardzo cicho i chociaż nie brzmiało to jak prośba, w rzeczywistości nią było, a kotka ponownie się rozryczała.
Westchnął tylko. Sam również cierpiał po stracie Miedzianej Iskry. Bądź co bądź, była jego pierwszą mentorką, która wprowadziła go w świat ziół, zanim został oficjalnie mianowany. Mimo to... starał się nie ryczeć po kątach, jak jakaś kotka. Ale czego on się spodziewał po starszej. Zamiast tak ronić łzy powinna się ogarnąć i tak niedługo się spotkają. On miał masę pracy! Nie dość, że mieli epidemie czerwonego kaszlu, to martwił się bardzo o stan dziadka. To była tylko kwestia czasu, gdy dołączy do ukochanej i ta myśl bolała go stokroć bardziej.
Zwrócił wzrok na zapłakaną. Nie był dobry w pocieszaniu. Pewnie powie coś, co sprawi, że kotka go znielubi i w Klanie Gwiazdy będzie go dźgać podczas snu piorunami. No dobra, przesadzał. Żabi Skok była istotą iście pokojową. Nie byłaby w stanie coś takiego zrobić. W przeciwieństwie do niego.
Nadal siedział i gapił się w zioła, które miał podać chorym. Ale od czego miał Deszczową Chmurę? Zawołał ucznia, który natychmiast zjawił się na jego wezwanie i poinstruował, co miał z tym zrobić.
- A tylko spróbuj coś sknocić, to będziesz odpowiedzialny za ich śmierć! - jeszcze go ostrzegł, nim podszedł do kotki, która nadal łkała.
- Ej. Wstawaj jeżeli chcesz tam iść. I nie rycz tak, bo uszy więdną - fuknął i nie czekając na to, aż ta wstanie, udał się kulejąc, w stronę znanych mu kopców.
Długo im nie zajęło, kiedy doszli na grzebowisko. Szedł przodem i nie zwracał uwagi na to, czy kotka za nim podąża. Tylko pociągnięcie nosem świadczyło o tym, że ta ciągnęła się jak śluz ślimaka za nim. Zatrzymał się przed kopcami. Tu spoczywają jego rodzice, no i inni... Jak zawsze każdy miał kwiatek, bo od czasu do czasu, również tu zaglądał, aby je zostawić.
Wskazał Żabiemu Skokowi ogonem świeżą mogiłę, a sam usiadł nieopodal, obserwując. Praktycznie to miejsce było również jego drugim domem. Zawsze po pracy przychodził tutaj porozmawiać ze zmarłymi. Czuł się wtedy bliżej Klanu Gwiazdy. Może tylko przy szczątkach ten kontakt był lepszy? Powinien to kiedyś zbadać.
- Jak chcesz możesz z nią porozmawiać. Jestem pewien, że słucha - dał jej radę.
Za bardzo nie chciał zostawiać jej tu samej, bo nie wiadomo co jej strzeli do łba, a swój wiek miała, więc postanowił zostać z nią do końca.
<Żabi Skoku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz