Burzowe chmury zebrały się nad obozowiskiem. Cichy grzmot wydobył się z chmary ciemnoszarej masy unoszącej się na niebie. Niepokój rósł z każdym uderzeniem serca. Powietrze stawało się cięższe. Coraz trudniej się nim oddychało. Pierwsza kropla deszczu uderzyła o błotnistą ziemię.
Niezapominajkowy Sen spoglądał na to skurczony. Kolejne strumienie wody spadały z nieba. Deszcz nasilał się. Rósł w siłę. Coraz silniej atakował uciekające przed nim koty. Jedynie skurczona niewielka sylwetka pozostała na środku obozowiska. Echo. Przemoczona i zabłocona kotka wyglądała jak cień siebie. Serce kocura krajało się z każdym uderzeniem serca. Chciał móc coś zrobić. Nie potrafił uwierzyć, że kotka zabiła jego ojca. Nie umiała by. Nie poradziłaby sobie z dorosłym i doświadczonym wojownikiem. Myśl, że ojciec sam zakończył swoje życie niebezpiecznie krążyła po łbie Niezapominajka. Rozpaczliwie ją wyrzucał, ale ta powracała za każdym razem. Za każdym coraz bardziej uderzała doprowadzając do goryczy. Był zły. Zły na siebie, że nie potrafił zadbać o całą swoją rodzinę. Pomimo że tak niewielu z jej członków pozostawało przy życiu.
Postawił niepewnie łapę na zewnątrz. Deszcz energicznie zaczął uderzać o jego futro. Łapy ugrzęzły w lepkim błocie. Sfrustrowany trzepnął ogonem. Zaczął z trudem przemieszczać się na przód. Ściana deszczu nasilała się. Kocur zmarszczył brwi, próbując zobaczyć coś. Niewielki biały kształt zdawał się być coraz bliżej. Podszedł do siostrzenicy.
— Wracajmy... — urwał, słysząc rozpaczliwy krzyk.
Niektóre koty wybiegły zaniepokojone. Grzmot zabłysnął na niebie, rozświetlając na ułamek uderzenia serca wyspę.
— Mamo...? Mamo! — smętne zawodzenie przebijało się przez deszcz.
Niemały tłum zrobił się po drugiej stronie wyspy. Zapach śmierci zaczął unosić się pomimo nawałnicy.
Postawił niepewnie łapę na zewnątrz. Deszcz energicznie zaczął uderzać o jego futro. Łapy ugrzęzły w lepkim błocie. Sfrustrowany trzepnął ogonem. Zaczął z trudem przemieszczać się na przód. Ściana deszczu nasilała się. Kocur zmarszczył brwi, próbując zobaczyć coś. Niewielki biały kształt zdawał się być coraz bliżej. Podszedł do siostrzenicy.
— Wracajmy... — urwał, słysząc rozpaczliwy krzyk.
Niektóre koty wybiegły zaniepokojone. Grzmot zabłysnął na niebie, rozświetlając na ułamek uderzenia serca wyspę.
— Mamo...? Mamo! — smętne zawodzenie przebijało się przez deszcz.
Niemały tłum zrobił się po drugiej stronie wyspy. Zapach śmierci zaczął unosić się pomimo nawałnicy.
* * *
Morderstwo.
Tak ogłosił Borsucza Gwiazda. Kolejne, do którego doszło za jego władzy. Coraz więcej kotów wątpiło w jego "lepsze rządy i czasy dla Klanu Nocy". Po trzech morderstwach w obozie nikt nie śmiał nawet tak twierdzić. Borsucza Gwiazda wiedział to. Czuł, że władza wysypuje mu się pomiędzy łap. Że jeśli czegoś niedługo zrobi sam zostanie strącony.
Niezapominajek z niepokojem przyglądał się liderowi siedzącemu w dziupli. Dziki błysk w jego ślepiu sprawił, że przez grzbiet wojownika przeszły ciarki.
Tak ogłosił Borsucza Gwiazda. Kolejne, do którego doszło za jego władzy. Coraz więcej kotów wątpiło w jego "lepsze rządy i czasy dla Klanu Nocy". Po trzech morderstwach w obozie nikt nie śmiał nawet tak twierdzić. Borsucza Gwiazda wiedział to. Czuł, że władza wysypuje mu się pomiędzy łap. Że jeśli czegoś niedługo zrobi sam zostanie strącony.
Niezapominajek z niepokojem przyglądał się liderowi siedzącemu w dziupli. Dziki błysk w jego ślepiu sprawił, że przez grzbiet wojownika przeszły ciarki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz