Słuchała bratanicy uważnie, może trochę mniej uważnie, gdy zaczęła rozmyślać po kim ma charakter, bo na pewno nie po jej rodzinie. Po zadanym pytaniu zawahała się, nie wiedziała, co powiedzieć. Z ojcem nie rozmawiała od jakiegoś czasu, nie, tyle że się obraziła to czasu nie posiadała za wiele. Może powinna do niego pójść niedługo w i uzyskać odpowiedź?
– Nie wiem, zakładam, że nie jest za nią. Orlikowy Szept jest cudownym kotem, poza tym tylko jakieś dziwne chore koty, które nie są rude są za Piasek. – Zerknęła na reakcje kotki, nie była zadowolona jednak nie była też bardziej zła. – Wiadomo, kiedy twoja kara się skończy? Czy kochana liderka ma zamiar cię tutaj trzymać do śmierci i jeden dzień dłużej?
– Nie wiadomo. – fuknęła. – Nie podoba mi się siedzenie tutaj.
– Naprawdę mi też, chce cię wziąć na spacer wreszcie. – westchnęła. Może za kilka księżyców kara czarnej się skończy? I wróci do uczniów, a z czasem do wojowników? Pomimo swojej nadziei wiedziała, że kotka znowu coś zrobi i wróci do żłobka, gdy tylko kara się skończy musi są szybko gdzieś zabrać.
– A ja chcę, stąd wyjść.
– A ja chcę, by moja mama żyła, skoro mamy marzenia. – odpowiedziała. Brakowało jej trochę Cętkowanego Kwiatu, Czaplego Potoku, Tuptające Łapy, czy nawet Mokrej Gwiazdy. Wszyscy odchodzą zbyt szybko.
– A ja chcę normalny klan.
– Eee chce by moja siostra żyła. – mruknęła w odpowiedzi. Po chwili zdała sobie sprawę, że się zasiedziała chyba, bo musiała iść. – Przepraszam Cię, ale muszę iść już, błagam nie wpadnij w żadne kłopoty.
***
Jej brat, jedyne żywe rodzeństwo zmarł. Obserwowała ciało białego, zaciskając powieki, mogła być lepszą siostrą. Zawiodła. Nie poświęcała mu tyle czasu, ile mogła i on odszedł, jak Tupot, zostało po nim tylko ciało i dzieci. Nie chciała myśleć co muszą czuć jego kociaki i te duże i te małe. Spojrzała ze smutkiem na Kamienną Łapę, oby się pozbierała po tym. Musiało ją to zaboleć, nieważne jak kotka by się zapierała, że nie.
– Żegnaj barcie, baw się dobrze z resztą rodziny klanie Gwiazdy.– szepnęła, podchodząc do czuwających kotów.
***
Patrzyła na tereny swojego klanu, powódź. Nie mogła nawet sprawdzić manier Zajęczego Nosa! Może późno, ale dowiedziała się, że Gliniane Ucho ma partnera, czuła się zła na siebie, że z niebieskim nie spędzała tyle czasu co z Kamienną Łapą jednak co miała poradzić? Musiała to naprawić, zanim i on odejdzie. Przypomniała sobie po chwili co miała robić, sprawdzić czy z bratanicą wszystko w porządku. Glinę widziała, jak szedł, więc zakładał, że wszystko z nim jest dobrze, a zmartwienie niedawno przywróconą do rangi uczennicą ją martwiło – miała niesamowitą zdolność do sprawiania kłopotów klanowi. Zauważyła czarne futro na polanie niedaleko bratanka. Podeszła do kotki, przyglądając się jej, wydawała się zdrowa.
– Kamień? Wszystko w porządku?
– A jak ma być. – fuknęła młodsza.
– Normalnie, spokojnie, źle, niezadowalająco nudno, ciekawie, okropnie i mogę dalej mówić.
– Źle, kolejne problemy w tym klanie.
– A myślałam, że się cieszysz, że jesteś uczennicą, jak tylko będzie sucho zabieram cię na polowanie i wyścig. – mruknęła, chwaląc się swoim planem. – Masz może kogoś?
<Kamień? Ciocia daje niewygodne pytania>
<Kamień? Ciocia daje niewygodne pytania>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz