Po zgromadzeniu i zobaczeniu na własne oczy, jak jego siostrę pożarł ogień, Mleczowa Łapa zamknął się poniekąd w sobie. Wciąż nie mógł uwierzyć w to, że Klan Gwiazdy ukarał Lodowatą Łapę w tak okrutny sposób. Nie mógł nawet nic z tym zrobić, ponieważ to właśnie przez nią w Klanie Wilka rozprzestrzeniła się pandemia, która omal nie pozbawiła życia wielu kotom. Nie wiedział czemu, ale czuł się odpowiedzialny za to, co stało się w klanie. Mógł przecież opiekować się bardziej swoją siostrą i zwrócić uwagę na jej stan zdrowia, kiedy choroba była jeszcze słaba. Wtedy przekonałby ją, aby się wyleczyła, albo po prostu zaciągnął do medyków.
Gdyby ją bardziej kochał i spędzał więcej czasu, może by to tego wszystkiego nie doszło. A teraz to nie było możliwe i liliowy bardzo tego żałował.
Wina zżerała go od środka i chciało mu się jedynie płakać. Pragnął w jakiś sposób cofnąć czas i powiedzieć swojej siostrze przed tragicznym zgonem, że wcale nie ma o niej tak złego zdania, jak mogłoby się wydawać. Ich stosunki nie były najlepsze, bo energiczna kotka go często irytowała, a mimo to tęsknił za nią.
Czy kiedykolwiek pokazał, że zależy mu na siostrze i martwi się o nią? Kiedy przychodziła do niego, ten niemal zawsze wymyślał kłamstwa, aby się z nią nie bawić lub po prostu mówił, iż nie chce spędzać z nią czasu. Widział, jak odchodziła przygnębiona i wiele razy miał w planach podbiegnięcie do niej i przeproszenie jej za te wszystkie niemiłe słowa.
Nigdy tego nie zrobił.
A teraz nie mógł już tego naprawić.
Westchnął cicho, wpatrując się w księżyc widoczny na niebie. Siedział pod drzewem, które zawsze było miejscem spotkań jego i Skalnego Szczytu. Było już późno i powinien zaraz iść położyć się spać, lecz wiedział, że dzisiejszej nocy i tak nie zaśnie. Poczuł, jak jakiś kot siada obok niego i kładzie swoją głowę na jego klatce piersiowej. Wyczuł znajomy zapach – była to Rozkwitający Pąk. Nie chciał teraz za bardzo wdawać się w żadną rozmowę, ale zdawał sobie sprawę, że siostra tak łatwo mu się odpuści.
- Hej bracie – zaczęła rozmowę, co było zaskoczeniem, bo rzadko spędzali ze sobą czas. - Wiem, że nie jest ci łatwo po tym wszystkim..
- Nie mam ochoty na rozmowę! - przerwał jej gwałtownie kocur, czując, jak złość gromadzi się w nim. Nie mógł być zły na Rozkwit, to była przecież jego wina, nie jej – Przepraszam – dodał cicho, opuszczając nisko głowę i wbijając spojrzenie w podłoże.
- Ja też cierpię po jej śmierci, ale nie możesz się tak łatwo poddać! – miauknęła w jego stronę z pewnością siebie – Nasza mama przeżywa o wiele gorszy ból po utracie własnego dziecka! Nie możesz się tak nad sobą użalać!
- A jeśli to moja wina? – zapytał się, nawet nie racząc na nią spojrzeć- Byłem wobec Lodowatej Łapy niemiły, zawsze ją poganiałem, aby mi nie przeszkadzała. W dodatku często również ją… obrażałem - Mleczowa Łapa czuł, jak zaczynają lecieć mu łzy. Nie chciał okazać swojej słabości przy siostrze, ale nie mógł ich powstrzymać.
- Nie waż się tak nawet mówić! To nie twoja wina! – warknęła, przywołując go do porządku. – Lodowata Łapa sama widziała, że jest chora i mogła na to zareagować. Po części zrobiła coś złego i dobrze o tym wiesz. Została już ukarana za swoje winy i nic się nie da z tym zrobić. Trzeba żyć przyszłością, a nie przeszłością, bracie. – Uśmiechnęła się do niego delikatnie, próbując w ten sposób pokazać mu, że ma w niej wsparcie.
Pręgowany nie wiedział, co ma jej odpowiedzieć. Różne myśli szalały mu w głowie. Po części miała jednak rację - ich siostra spowodowała wiele złego i mogło to się skończyć dla ich Klanu jeszcze gorzej. Milczał, zastanawiając się nad tym wszystkim. Musiał sobie to poukładać na spokojnie i samemu.
- Dziękuje za rozmowę, siostro – odparł jedynie, wstając z miejsca. Następnie pobiegł przed siebie, nie wiedząc do końca gdzie tak naprawdę dokąd iść. Chciał samotności przez jakiś czas, aby porządnie przemyśleć wydarzenia, które zadziały się ostatnio w jego klanie. Czemu był aż tak bardzo karany przez Klan Gwiazdy? Domyślał się, że gniew wywołała jego siostra, ale nie chciał przyjąć tego do wiadomości. W końcu był z nią spokrewniony i jakaś część tego, co się zdarzyło, też w nim tkwiła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz