Spojrzał smutnym wzrokiem na kotkę. Z tego co przed chwilą usłyszał, naprawdę potrzebowała pomocy. Jak jej ją dać? On nie mógł niczego zrobić. Wsparciem powinna być dla niej rodzina, czyli najpewniej brat, mentor również mógł coś zdziałać. A on? Nieznajomy kot, który zjawił się bez powodu? Nie powinien się wtrącać. Tak byłoby lepiej? Kto to wie?
-Wilcza Łapo… -zaczął. Kotka jeszcze mocniej wbiła wzrok a łapy. Westchnął cicho. - Pamiętaj, zawsze gdy coś jest nie tak, powiedz o tym bliskim. Możesz nawet porozmawiać ze mną… Zresztą, nieważne. Do zobaczenia- pożegnał się, widząc, że kotka szybko zniknęła w legowisku uczniów. Potrafił to zrozumieć, czasem… Czuło się potrzebę ucieczki. To właśnie czuła jego córka? Chęć wrócenia do swojego świata? A gdzie był jego świat? Był w swoim domu? Czy może całe jego życie… To jakiś żart?
***
-Wilcza Łapo… -zaczął. Kotka jeszcze mocniej wbiła wzrok a łapy. Westchnął cicho. - Pamiętaj, zawsze gdy coś jest nie tak, powiedz o tym bliskim. Możesz nawet porozmawiać ze mną… Zresztą, nieważne. Do zobaczenia- pożegnał się, widząc, że kotka szybko zniknęła w legowisku uczniów. Potrafił to zrozumieć, czasem… Czuło się potrzebę ucieczki. To właśnie czuła jego córka? Chęć wrócenia do swojego świata? A gdzie był jego świat? Był w swoim domu? Czy może całe jego życie… To jakiś żart?
***
tuż po śmierci Miodowego Obłoku
Umarła droga pani Miodek. Jego wróg numer 1, najgorsza towarzyszka treningów. Pewnie już grzała tyłek w tym swoim Klanie Gwiazdy, choć on bardziej wierzył, że po śmierci nie ma niczego. Ciało zrównuje się z ziemią, ona cię pochłania i pyk. Do widzenia, fajnie było? Gdyby miał odpowiedzieć na to pytanie… Musiałby się mocno zastanowić. Może i czasem było całkiem spoko, ale… Uh… Trudno powiedzieć. A co jeżeli po śmierci zdejmą mu coś z oczu i powiedzą "Ej, to jeszcze nie koniec!"? No właśnie. Nikt nie wie co jest po tym niby końcu. Każdy mógł sobie wymyślać, ale ma tylko odrobinę racji.
Ciało zostało znalezione przez ucznia tej nieszczęsnej kotki i obecnie to wyglądało na atak na rudych (do których kremowe koty również się zaliczały). On myślał tylko o jednym. W końcu sobie poszła!!! W końcu zniknęła! Jej ciało jest teraz w grobie, niech se tam zdycha! Widział same plusy w tej sytuacji, a najlepszym był brak docinek. Teraz miał od niej spokój. Mógł się cieszyć z braku kogoś takiego jak ona. Zważając jednak na to, że rodzaj śmierci to było morderstwo, musiał uspokoić się na chwilę, by nie zaczęto go podejrzewać. Jakkolwiek jej nie cierpiał, nie zrobiłby tego. Taki straszliwy czyn? Całe szczęście, jego już chyba wykluczono na początku, ale sam chodź poniekąd pragnął dowiedzieć się o tym, kto mógł maczać pal- znaczy się łapy w sprawie. Jakby, najpierw chciał się zapytać Byczą Szarżę, bo o dziwo, stał się jednym z przydupasów Piaskowej Gwiazdy. Było to… zadziwiające? Bo sam nie był rudy ani odrobinę.
-Hej! - krzyknął do zamyślonego kocura. - Em… Dlaczego angażujesz się w sprawę, wiesz… Taką rudą? Przecież ty nie jesteś, wiesz… A i jak to się stało, że Piaskowa Gwiazda akurat z tobą robi śledztwo a nie z innym rudym? - zapytał delikatnie. Zamknął na chwilę oczy. Udało mu się powiedzieć bez większego zająknięcia. Było… Dobrze. Przynajmniej do czasu.
- Dlaczego miałbym się nie angażować? Z powodu koloru futra? Mamy w klanie mordercę, którego należy ukarać. Ukrywasz coś, że tak cię to dziwi?...
- Nie… - zaprotestował, ale tamten puścił to mimo uszu.
- … A Piaskowa Gwiazda jest moją liderką i wybrała mnie, bo docenia moją lojalność i oddanie. Dlatego też ja z nią pracuję. Doceniam jej siłę i wizję potężnego Klanu Burzy. Nareszcie nadszedł czas, by nasz klan zablysnął, a nie chował się w cieniu. Jeśli tego nie rozumiesz, Piaskowa Gwiazda rzeczywiście ma racje tylko rude, oraz nieliczne jednostki jak ja nadają się do budowania potęgi. Morderca pewnie to zrozumiał i nie pogodził się z tym faktem. Gdy go znajdziemy Piaskowa Gwiazda na pewno go surowo ukarze, więc jeśli chcesz poprawić swój wizerunek to się ogarnij i chociaż trochę pomóż. Może zostaniesz nagrodzony. Ostatecznie wszyscy chcemy, by nas dobrze traktowano. Może to popchneło sprawcę do zamordowania Miodowego Obłoku. To mi coś podsunęło na myśl. Idę do liderki.
- No… To… E… Do widzenia - miauknął za nim, wbijając wzrok w ziemię. Potężny Klan Burzy? To jaki niby był teraz? O co im mogło chodzić z tą całą ideą? A do tego sam nie wiedział czy już będzie kogokolwiek wypytywał o takie sprawy. Jeszcze wysuną jakieś podejrzenia i w ogóle. Zastrzygł uchem. Nie spodziewał się aż takiej siły w przemówieniu czarno-białego. A do tego zwrotu akcji, że ten pójdzie sobie ot tak do przywódcy. Ciekawe o czym teraz rozmawiali. Potrząsnął głową. Nie, nie fajnie. Nie powinien angażować się w sprawę. Za chwilę musiał znowu iść na polowanie, by złapać coś dla tych rudych nieudaczników. Takie wywyższanie jednego koloru futra było głupie. Ale pomijając, miał przecież chwilę czasu. Skierował swój wzrok na żłobek i znowu powrócił jego denny nastrój sprzed śmierci Miodowej. Wilcza Łapa była w tak słaby stanie, że… Nawet nie mógł tego określić. Bo kto sra pod siebie i daje sobą szamotać? Co się stało, że z nią aż tak źle? Nie chciał się wtrącać. On miał własne sprawy, inni własne a co?! A on oczywiście zawsze musiał się wtrynić! Czemu? Sam nie wiedział. Podszedł powoli do kotki. Wyglądała jak zwykły trup. Prawie się nie ruszała, gdyby jeszcze zaliczyć do tego lekkie poruszanie się klatki piersiowej. W szybkim, nawet bardzo rytmie.
- Wilcza Łapo? - zwrócił się do niej delikatnie.
<Wilcza? 👀>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz