Zlizał z kamienia pastę. Nie smakowała zbyt dobrze. Nie mógł powstrzymać skrzywienia, a chęć na wymioty była kusząca. Musiał jednak się przemóc i zaufać Iskrze. Wierzył, że widziała co robi. No i liczył na pomoc.
- Drżąca Ścieżko? - miauknęła łagodnie. - Chciałabym, żebyś opowiedział mi o swoim dzieciństwie. Nie nazywałeś się jeszcze Drżącą Ścieżką, nawet Drżącą Łapą, byłeś…
- Byłem... Dreszczykiem - miauknął jak w transie. Widział jak jego życie przelatuje mu przed oczami, właśnie do tej chwili. Chwili, gdy był małą, smutną kulką.
Widząc od nowa jakie piekło przeżył, w jego oczach wezbrały łzy. To było takie straszne! Tyle strachu, niepokoju... znikąd pomocy...
- Moja mama... nie jest zadowolona z tego, że się boję. Chciała, abym był jak brat... Nie lubi słabości. Ciągle na mnie prycha i odtrąca, jakby to sprawiło, że się ogarnę. A go... zawsze rozpieszcza. Budzę się czasami w nocy, bo czuję, że się duszę. Ona jest zła. Zła, że ją budzę. Płaczę często, bo sam nie rozumiem co się dzieję. Chciałbym być odważniejszy... ale... nie potrafię. Konwaliowe Serce przyszła. Opowiada mi o moim imienniku, który był bardzo odważny. Był bohaterem klanu! Chciałbym być taki jak on...
- A twój tata? - rozlega się głos, a jego myśli od razu pędzą w stronę uśmiechniętego kocura.
- Jest cudowny. Kryję się pod jego długim futrem przed całym światem. Bardzo go kocham. On jeden nie faworyzuje Wiewióra i Jeżynki. Pokazuje mi obóz i... śnieg.
Nagle zamarł, czując uścisk w piersi. Wspomnienia pędzą i pędzą, zatrzymując się na momencie jego śmierci. Nie chciał tego widzieć... Nie! Chciał zapomnieć, wyrzucić to z głowy!
- On... - podjął znów opowieść. - Umarł. Przeze mnie - Kaskady łez spływały mu po pysku. - Chciał mi pomóc złapać królika... Byliśmy na polowaniu... I... i on... pełno krwi. - Zaczął drżeć, łapiąc spazmatycznie oddech. - Gdybym się nie zgodził... On... on by żył...
- Spokojnie. To nie twoja wina - głos starał się go uspokoić.
Jak nie jego? Przecież...
- A-ale...
- Opowiedz jak to było.
- Miałem iść na polowanie. Jednak... zawsze źle mi to szło. Króliki są strasznie szybkie i mają dobry słuch. Zanim udawało mi się podejść, ten szybko odbiegał i nie byłem w stanie go dogonić. Moja siostra... była w tym lepsza ode mnie. Mokra Gwiazda przez chwilę dał ją mojemu mentorowi... i się szkoliliśmy razem. On... chyba wolał ją ode mnie. Coś umiała... - miauknął smętnie. - No i tata zaproponował, że ze mną pójdzie. Byliśmy nieopodal granicy z bagnami. No i... Znalazłem królika. Lecz... ten jak zawsze mnie wyczuł i zaczął uciekać. Zacząłem go gonić, mój tata się włączył i wtedy... on... upadł. Potknął się czy coś. Na ziemi było pełno krwi - Znów zaczął drżeć, widząc to bardzo wyraźnie, jakby to było wczoraj. - Wpadł na coś co zostawili Dwunożni. Było to ostre... Jeżowa Ścieżka mówił o tym szkło. I... poharatał sobie szyję. To mu się tam wbiło! Krew tryskała. Chciał coś powiedzieć. Ale wtedy umarł. Umarł, a ja nie mogłem nic zrobić! - zaczął płakać.
- To nie twoja wina. Nie obwiniaj się o to. Wybacz sobie, pogódź się z tym. Twój ojciec na pewno ci wybaczył.
Czy ten głos mówił prawdę? Jego tata nie był na niego zły? Jak mógłby być! Przecież był najlepszym ojcem na świecie! I dlatego jego strata tak bardzo bolała. Nie wiedział ile tak płakał, smarkając się po co chwilę, ponieważ gluty spływały mu strumieniami z nosa. Powrót do przeszłości był naprawdę trudny. Jednak... chyba nieco mu ulżyło. Prócz wujka, nikt inny nie słyszał tej historii. Tłumił w sobie te wszystkie uczucia... Dopiero teraz...
- Wybaczyłeś?
Pokiwał głową, uspokajając oddech.
- To teraz wróć do rzeczywistości.
Chwilę to trwało, ale w końcu otworzył oczy, które nadal były zasnute przez mgłę łez. Te zioła... Nie wiedział jak to możliwe... A jednak... Iskra miała jakąś wiedzę...
- Dziękuję - miauknął tylko.
Takie przeżycie było bardzo edukujące. Mógł jeszcze raz przeżyć swoje życie, przypominając sobie o zapomnianych szczegółach. Teraz... musiał to przemyśleć. Nie był już kociakiem... Wiele rzeczy się wydarzyło, które na niego wpłynęły jeszcze bardziej. Mimo to... czuł, że uczynił wielki krok. Kiedyś bał się ciemności... Teraz? Teraz ten strach odszedł. Może i jego problem również z czasem minie?
Iskra jeszcze nieco mu doradziła, a potem ich drogi się rozeszły. Pewnie widzieli się po raz ostatni... Widział, że była sędziwa. Na pewno będzie ją miło wspominał w trudnych chwilach. Była obca, a mimo to... mimo to poświęciła swój czas, aby mu pomóc. Nigdy jej tego nie zapomni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz