Kotka uśmiechnęła się lekko, kiedy Ciernista Łodyga ją przytuliła, była taka zabiegana, przez swojego pożal się boże teścia, który jeszcze do tego miał czelność nazywać się liderem. Fiołek prychnęła w myślach na ten fakt. Dziękowała jednak, że jej rodzina jest przy niej mimo wszystko. Jednak jedno ją męczyło, mianowicie - oko. Tak bardzo chciała siebie zobaczyć, kto wie, może wyglądała czadowo?
- Czyyyyyyliiii... Mam tu zostać, tak? - spytała z lekkim wahaniem w głosie. Mimo iż wiedziała, że jej bura matka odpowie jak najbardziej "tak" to młoda terminatorka jednak stwierdziła, że spróbuje. Co z tego, że z marnym skutkiem?
- Tak, musisz odpoczywać. Bez żadnych numerów - zarządziła zastępczyni tonem nieznoszącym sprzeciwu. Calico przewróciła oczami, wzdychając ostentacyjnie, jednak nic nie powiedziałaś. Po prostu to zignorowała. Cierń i Brzoskwinia polizały ją po głowie, po czym wyszły z leża medyka, stwierdzając, że ich córka musi odpocząć.
~*~
Minęło kolejne kilka dni, a Fiołek nadal kisiła się niczym ogórek u Burzowego Serca. Owszem, lubiła swojego wujka, nawet bardzo. Tyle że... leżenie w jednym miejscu nie było dla niej! Miała ochotę zacząć trening z Czaplim Potokiem! Była taka podekscytowana faktem, jak będą wyglądać ich treningi. Tymczasem musiała zadowolić się tym, co miała pod łapą.
Stwierdziła więc, że trening nie może czekać.
- Fiołkowa Łapo, na litość Klanu Gwiazdy! Usiądź nareszcie! - wrzasnął Burza, kiedy to córka jego najbliższej przyjaciółki. Kremowa-niebieska kotka stwierdziła bowiem, że najlepszym zajęciem dla niej było zbieranie liści i rozsypywanie stosów zepsutych ziół, które nadawały się tylko i wyłącznie do wywalenia.
Córka przyszłej liderki klanu miała jednak to gdzieś, najzwyczajniej w świecie to olała. Czarę goryczy przelał jednak fakt, iż gdy przez brak oka źle wymierzyła odległość, przez co wyleciała wprost na zewnątrz, prosto pod łapy Ciernistej Łodygi.
- O-oh... Hej mamuś... - zaśmiała się cicho, podnosząc łeb z ziemi, wraz z kupką piasku na nosie. Szybko podniosła się, widząc srogą minę rodzicielki, a kiedy do ich uszu dobiegł krzyk burego medyka, czmychnęła czym prędzej schować się za zielonooką.
- Fiołku! - wrzasnął Burza, również wychodząc na zewnątrz. W futrze miał liście, natomiast wyraz jego pyska nie był zbytnio wesoły - Sądzę, że wasza córka jest już zdrowa - mruknął rozeźlonym głosem, na co Fiołek tylko drgnęła. Cierń i Brzoskwinia skinęły jedynie głowami i podziękowały za opiekę.
Szylkretka w tym samym czasie chciała skorzystać z okazji i wymknąć się do Księżycowej Łapy, która właśnie spokojnie jadła, jednak została zatrzymana przez czyjąś łapę, która doduszała jej ogon.
- Nawet o tym nie myśl młoda damo - rzuciła zastępczyni, wzdychając cicho. Jej mina wyrażała coś w stylu "Nie uważasz, że przesadzasz?". Kotka uśmiechnęła się nerwowo - Chciałaś przecież zobaczyć, jak wyglądasz. Chodźmy więc - dodała szybko, kierując się w stronę wyjścia z obozu. Była uczennica Żmijowej Łuski skinęła powoli głową, po czym ruszyła powoli za matką, trzymając dystans. Kto wie, czy czasem jej nie opieprzy po drodze?
Więc milczała. Obie kocice nie odzywały się do siebie, będąc pogrążone w myśleniu. Zaś kiedy dotarły, Cierniu usiadła przy strumieniu, po czym skinęła powoli głową w stronę córki.
Młoda uczennica przełknęła zaległą gulę w gardle, po czym powoli podeszła do wody, by się w niej przejrzeć.
- O rany... - wydukała z szeroko otwartym pyszczkiem, widząc swoje odbicie - WYGLĄDAM CZADOWO! SUPER! - wykrzyknęła rozanielona, wskakując do wody, tym samym rozbryzgując ją we wszystkie strony. Między innymi na swoją matkę - Będę mogła straszyć was w nocy! Czy to nie jest genialne?! - pytała z bezgranicznym entuzjazmem.
< Ciernista Łodygo? >
Matko, to dziecko to dar od Dwiezdnych. *0*
OdpowiedzUsuń