Znużone kocię, niczym duch dawnej siebie, snuło się przez terytorium Klanu Burzy. Z wysokiej trawy nie wystawał nawet jej ogonek. Bardzo chciała odnaleźć swoją mamę i uznała, że inne koty jej w tym pomogą. W jej głowie pojawił się obraz poplamionej krwią kocicy i ciągle żałowała, że przy niej nie została, tylko uciekła jak ostatni tchórz. Mogła jej pomóc! Może, gdyby się nie przestraszyła, teraz Nagietek szłaby z nią i nie burczałoby jej tak w brzuszku? Mama była bardzo sprytna i zawsze, kiedy wracała z polowania, miała w pyszczku zwierzynę. Wiele razy mówiła, że kiedyś i Dreszczyk będzie doskonała łowczynią.
Promienie słońca przedzierały się przez trawę, miło parząc sklejone futerko Dreszczyka. Mimo wszystko, dzień był bardzo ładny, słoneczny, ciepły, ale nigdzie nie widziała żadnych kotów. Kilka wschodów słońca temu widziała dużą grupę kotów chodzącą po lesie, ale bała się do nich podejść. Wyglądali bardzo groźnie, byli duzi, umięśnieni, a w słońcu błyszczały ich kły. Chyba wtedy jej nie wyczuli, bo przeszli obok niej.
Zamyślony kociak usiadł w trawie, poruszając uszami. Spojrzała się w górę, ale na lazurowym niebie nie było ani chmurki. Postanowiła ruszyć dalej, aż w końcu wyszła na odsłonięty teren. Rozejrzała się wokół, ale widziała tylko oddalony lasek, a naprzeciwko siebie wzgórza. Wdychała w płuca powietrze przepełnione zapachami kwiatów, zmieszane z gorącem tutejszego dnia i nagle usłyszała trzepot piór. I pisk. Spojrzała się w górę, ale było za późno na ucieczkę. Zdołała wydać z siebie tylko cichutki okrzyk przerażenia, gdy poczuła, jak mocne szpony wbijają jej się w żebra. Ucisk odebrał jej powietrze, zaczęła bezsilnie machać łapkami i próbowała się wyrwać. Wszystko to trwało zaledwie kilka uderzeń serca, ale dla niej były to długie minuty. Całość była jak w zwolnionym tempie, pozwalając jej mózgowi na szybką reakcję. Ale cóż mógł zrobić słaby, wychudzony kociak? Dreszczyk po raz pierwszy odczuła takie przerażenie, że aż była cała sparaliżowana. Nie wiedziała jeszcze do końca co to śmierć. Myślała, że Nagietek po prostu sobie poszła, nie czekając na córkę. Ale teraz, gdy sokół wbił swoje pazury w jej ciało, z którego poleciało na suchą glebę kilka kropelek krwi, wiedziała, że czeka ją coś okropnego.
Ale nagle, zza pleców, usłyszała czyjś okrzyk i zamiast polecieć w górę, upadła w dół. Wielkie ptak wypuścił ją z pazurów, a kociak natychmiast pobiegł do wysokiej trawy. Schowała się w niej, a jej okrągłe ślepia obserwowały sytuację z daleka. Smukła, szylkretowa kocica złapała ptaka za łapę i wgryzła się w nią tak, że sokół krzyknął. Ptak zatrzepotał skrzydłami, próbując się wyrwać, a po jego łapie pociekła strużka krwi. W końcu kotka puściła sokoła, który, szybko trzepocząc skrzydłami, odleciał. Dreszczyk wciąż sparaliżowana patrzyła, jak jej napastnik po prostu odpuszcza po ataku kocicy. Błękitne oczy jej bohaterki powędrowały w jej stronę, a wojowniczka wypluła trochę krwi.
— No, już. Możesz wyjść, już po wszystkim. Poleciał. — jej głos był bardzo przyjemny, kojący, ale kiedy spojrzała się w jej ślepia, poczuła onieśmielenie.
Na początku nie chciała w ogóle wychodzić. Skoro sokół, pierwsze zagrożenie, poleciał, to teraz kotka może ją zaatakować, a z nią również nie ma szans. Potem chciała uciec, ale długołapa też by ją złapała. Ale, skoro ją uratowała, chyba nie miała złych zamiarów przeciwko malutkiemu kociakowi. W końcu, jakby się poddając, wyszła z kryjówki i z lękiem spojrzała na niebo. Podkuliła ogonek i podbiegła do wojowniczki.
— Dziękuje. J... ja... — miauknęło kocię, podchodząc bliżej do kotki. — To było niesamowite. Gdyby nie ty, pewnie stałabym się strawą dla tego ptaka. Kim jesteś? Musisz być bardzo odważna. I silna.
Szylkretowa popatrzyła się na złotookie kociątko, uśmiechając się delikatnie, jakby chciała dać jej otuchy. Widocznie podobały jej się pochwały Dreszczyka, aczkolwiek uderzenie serca potem jej pyszczek przyjął poważny wyraz. Wyglądała również na trochę przestraszoną, a jej nastroszna sierść i drżący ogon to potwierdzał.
— Mogłaś zginąć. Gdzie jest twoja rodzina? Twoja matka musi być bardzo nieodpowiedzialna, pozwalając ci tak łazić. Nie pachniesz jak pieszczoch. — kotka powąchała bardzo dokładnie kocię i przymrużyła oczy. — Nie możesz tutaj zostać. Chodź za mną.
Wojowniczka ruszyła przed siebie, nie odwracając się na truchtające za nią kocię. Kotka nieco onieśmieliła Dreszczyk, ale nie chciała też opowiadać jej za dużo o sobie. Chciała najpierw poznać kocicę. Natomiast na pytanie o matce, nastroszyła futro. Na razie woli ominąć ten temat.
— Nie odpowiedziałaś mi na pytanie, jak się nazywasz. — mruknęła cicho Dreszczyk, wpatrując się w kotkę.
Kocica zatrzymała się, ze zdenerwowaniem miotając ogonem na lewo i prawo. Zmroziła wzrokiem kocię, które wlepiało w nią ogromne oczęta.
— Migoczące Niebo.
***
Szły pewien czas, ale kocię było skrajnie zmęczone. Dreszczyk była za wojowniczką jakąś długość lisa, spuściła łebek, a słońce parzyło jej futerko. W dodatku w gardle jej zaschło i nerwowo rozejrzała się na boki za jakimś strumykiem. Kiedy żyła w lesie miesiąc, wszędzie były jakieś zbiorniki wodne, miejsca do wypoczynku i miała tam poczucie bezpieczeństwa. Czasem znajdowała zakopane zwierzątka i nie wiedziała, co one tam robią.
Kropelka krwi spadła na miękką trawę, a kociak ponownie poczuł szczypanie na barku. Rana od wielkiego ptaka dawała się we znaki, więc Dreszczyk liznęła szramę, sycząc z bólu. Migoczące Niebo odwróciła się.
— Okropnie bolą mnie łapy. — zaczęła marudzić i wyprostowała przednie łapki przed siebie. — Chyba nie dam rady iść dalej.
<< Migoczące Niebo? >>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz