*akcja dzieje się przed obydwiema walkami z Klanem Nocy*
- Dalej, chodź - syknęła, trzepiąc ogonem o ziemię. Teraz nie miała dla niego litości. Nikt nigdy nie zdenerwował jej aż tak bardzo.
Uczeń wzdrygnął się, a w jego oczach dostrzegła wstyd zmieszany ze strachem. Migoczące Niebo ostrożnie zajrzała do środka. Kocur leżał na swoim legowisku, obrócony tyłem. Nie zauważył ich, musiała więc się odezwać.
- Witaj Nocna Gwiazdo, można wejść? - spytała, wytrzymując spojrzenie zielonych oczu lidera, który właśnie obrócił się do niej.
- Och, Migoczące Niebo. Oczywiście - miauknął, a wojowniczka bez wahania weszła do jego lokum, wręcz ciągnąc za sobą liliowego, na którego Nocna Gwiazda spojrzał ze zdziwieniem. Widocznie się go nie spodziewał. Usiedli przed nim. - A wię, co cię... A właściwie was tu sprowadza?
- Zachowanie tego ucznia, który dziś przekroczył naprawdę wszelkie granice - mruknęła. Zmierzyła wzrokiem przerażonego Leśną Łapę, następnie kontynuując. - Chciałam przeprowadzić z nim trening, lecz nigdzie go nie widziałam. Po czasie zaczęło się ściemniać, więc zaczęłam go szukać. Lecz... Nie znalazłam go, a wielki dół, do którego wpadłam... Po chwili z ukrycia wyszedł mój cudowny uczeń... - podkreśliła słowo 'cudowny'. - Zaczął coś gadać, że wreszcie cię mam Nocna Gwiazdo, potem jednak ogarnął, że to ja. A więc, wygląda na to, że Leśna Łapa planował na ciebie jakąś zasadzkę - zakończyła, mierząc brązowookiego wzrokiem.
Czarny spojrzał na obydwóch z niemałym zaskoczeniem. No bo kogo nie zdziwiłaby historia o tym, że jakiś o wiele młodszy od was kot planuje na ciebie zasadzkę?
- Możesz mi to wytłumaczyć, Leśna Łapo? - mruknął.
- N-No b-bo j-ja.... - zająknął się. - T-To n-nie t-tak! T-to n-nie była m-moja p-pułapka! - zaprzeczył nerwowo.
- To jak w takim razie wytłumaczysz mi twoje słowa o mnie? - pytał dalej z kamiennym wyrazem pyska.
- Yyyy... j-ja... j-ja...
Przywódca pokręcił łbem, wlepiając w terminatora zniesmaczone spojrzenie.
- Nie myślałem, że byłbyś zdolny do czegoś takiego, Leśna Łapo. Twoja mentorka z pewnością zawiodła się na tobie. Dlatego też ona będzie najbardziej odpowiednim kotem do przydzielenia ci kary za twoje czyny. Możecie już iść - stwierdził i ponownie obrócił się tyłem.
Długołapa szybkim krokiem wyszła na zewnątrz, a za nią dreptał powoli cętkowany. Warknęła cicho. Tak... naprawdę się na nim zawiodła. Chociaż te wcześniejsze spojrzenia jej podopiecznego w stronie Nocnej Gwiazdy mogła jakoś znieść, tak to było już co najmniej przesadą. Usiadła z boku, nakazując mu zrobić to samo. We łbie już kotłowały się najróżniejsze kary, które mogłaby mu dać. Położył uszy po sobie. Naprawdę było mu wstyd. Przewróciła oczyma i machnęła mu ogonem przed nosem.
- Przez najbliższe pół księżyca będziesz codziennie zajmować się starszyzną. Jeśli poskarżą mi się, że nie przyszedłeś do nich lub nie zrobiłeś tego, co trzeba, pogadamy inaczej. Do tego czasu również masz bezwzględny zakaz opuszczania obozu samemu. Mam nadzieję, że to cię trochę nauczy. Uwierz mi, naprawdę się zawiodłam - mruknęła i bez słowa go opuściła.
Była naprawdę zestresowana, potrzebowała odpoczynku. Udała się do legowiska wojowników, i tak się już ściemniało. Szybko ułożyła się wygodnie na swoim posłaniu, starając się nie myśleć o dzisiejszej sytuacji. Była tak wykończona, że nawet nie zorientowała się, kiedy zasnęła.
***
Następnego dnia, gdy poszła zjeść śniadanie ujrzała swego ucznia, który w ciszy siedział, samotnie spożywając mysz. Odwróciła się, nadal zła i zniesmaczona. Podeszła do stosu, by wybrać dla siebie zwierzę. Szybko zjadła, a następnie poszła do Ciernistej Łodygi, która akurat siedziała na zewnątrz.
- Witaj - zamruczała.
- O, hej Migoczące Niebo! - Uśmiechnęła się. - Co u ciebie? Coś... z moim bratem? Widziałam was wczoraj w legowisku Nocnej Gwiazdy.
- Och, tak... nieźle wczoraj nabroił... - stwierdziła i opowiedziała burasce całą historię, ze szczegółami. Gdy skończyła, ta spojrzała na nią zdziwiona.
- Naprawdę? Jego zachowanie było dziwne, ale do tego stopnia... uch, ale się nie martwię, ty z pewnością porządnie dasz mu w kość - miauknęła z lekkim rozbawieniem.
- Taaa... - odparła, spoglądając ukradkiem na smutnego terminatora.
Leśny?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz