Otarłam się o jego bark, a po chwili już biegłam przez zarośla. Jeszcze jakiś czas czułam, że ktoś mnie obserwuje. Kiedy byłam już obok reszty patrolu czułam się troszkę nie komfortowo. Niezręczną ciszę przerwał głos Bladego Świtu.
- Gdzieś była? - zapytała kotka nie zwalniając. Myślałam przez chwilę, co jej powiedzieć, ale wreszcie wymyśliłam.
- Sprawdzałam szmer w krzakach... - Spojrzałam na wojowniczkę. Zielone oczy przeszyły mnie na wylot. Po kolejnej niezręcznej ciszy odezwał się Jałowcowy Krzew.
- I...? Co tam było? - kocur zwolnił nieco.
- Nic tylko... - chwilę pomyślałam. - Zając! Tak! To był zając! I to jaki duży... Niestety uciekł kiedy usłyszał... Sowę.
Jałowcowy Krzew, Blady Świt i Fioletowa Chmura, która także nam towarzyszyła przewrócili tylko oczami.
***
Właśnie wchodziłam do obozu. Byłam głodna i zmęczona. Podeszłam do sterty zwierzyny i wzięłam małą, drobną koszatniczkę w pysk. Usiadłam obok żłobka i zaczęłam spożywać. Głowa mnie bolała, a łapy były zmęczone. Po skończonym posiłku postanowiłam odwiedzić kociarnię. Weszłam i od razu poczułam mleczny, ciepły, matczyny zapach. Zauważyłam moją dawną Mentorkę. Złota Melodia wcale się nie zmieniła. Podeszłam do niej i przytuliłam pysk do jej puszystego futerka.
- Witaj Złota Melodio. - Odparłam i cicho zamruczałam. Ostrożnie usiadłam, aby nie zgnieść żadnego malucha.
- Witaj. - Odpowiedziała mi Królowa. Spojrzałam na jej kocięta. Były śliczne!
- Jak mają na imię? - Zapytałam uważnie przyglądający się maluchom.
- Deszczyk, Sztormik i Brzoskwinka. - Powiedziała dumnie kotka.
- Są przeurocze... - Wyszeptałam i w tej samej chwili jedno kociątko otworzyło swoje ślepka.
< Brzoskwinka?:> >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz