Miodowa Łapa wyszła z legowiska medyków przeciągając się. Poczuła chłodne powietrze na swojej skórze, spowodowało one solidny dreszcz który poruszył jej ciałem. Zbliżały się chłodne dni. Od ponad księżyca była uczennicą medyka, nie narzekała, wręcz przeciwnie. Czuła się wspaniale. Nikt od niej niczego nie oczekiwał, miała jedynie zbierać kwiatki i ewentualnie pomagać Dryfującemu Obłokowi. Nie musiała wyściubiać nosa ze swojej bezpiecznej nory, miała spokój i ciszę o jakiej marzyła.
Tego właśnie dnia miała zamiar wybrać się na samotne poszukiwanie ziół, dni robiły się co raz chłodniejsze, zapas medykamentów był niezbędny aby utrzymać klan przy życiu. Miodowa Łapa otrzepała swoje nóżki z rosy po czym wyszła z dziupli. W chwili opuszczenia jej zderzyła się z czymś małym i puszystym. Skierowała swe oczy w dół, zauważyła małego kociaka który spoglądał na nią ciekawskim wzrokiem. Kocurek był czekoladowy w białe łatki, w jego bystrych oczkach świeciło lekkie zdumienie. Miodowa Łapa po chwili postanowiła do niego przemówić:
-Hej malutki, zgubiłeś się?- zapytała przyjaźnie zniżając łepek. Kociak potrząsnął przecząco główką nie odzywając się nawet słówkiem. Kotce wydało się to normalne, sama używała słów gdy już koniecznie musiała. Przysiadła obok niego otulając go ogonem, było zimno a kociak siedział na zewnątrz pewnie po raz pierwszy. Czekoladowy zareagował na to dziwnie, jakby jego ciało przeszedł lekki dreszcz. Kotka zignorowała to.
- Po co tutaj przyszedłeś? Coś się stało z twoją mamusią albo rodzeństwem?
Ponownie ta sama reakcja z jego strony, zwykłe ,,nie" przekazane mową ciała. Miodowa Łapa westchnęła, naprawdę nie miała czasu na użeranie się z dziećmi. Mimo to czuła jakąś nutkę sympatii co do owego kocurka. Nagle za nią w przejściu pojawił się Dryfujący Obłok, oczy młodego rozjaśniła dziwna iskra. Medyk uśmiechnął się w stronę towarzysza swej uczennicy po czym zwrócił się do niej.
- Czyli poznałaś już braciszka?- zaczął rozmowę- Miodowa Łapo to Szelest, jeden z kociaków któremu pomagałaś przyjść na świat.
Wąsy szylkretowej kotki zadrżały, to był jej braciszek? Spojrzała w dół, Szelest wypatrzył się w nią jak w obrazek z lekko rozchylonym pyszczkiem. Ewidentnie rozmyślał nad tym jak to możliwe, że tak duża postać może być jego siostrą.
-Oh, Ziewająca Łasica to moja matka...ale mamy dwóch różnych ojców- odpowiedziała mu, w efekcie Szelest zamknął pyszczek- ale to nie znaczy, że nie będę cię traktować jako rodzinę.
Miodowa Łapa zniżyła łepek aby zetknąć się noskiem z kocurkiem. Malutki spróbował zabrać pyszczek, ale kiedy zrozumiał, że ta ,,duża postać" nie chce go skrzywdzić przystał na ten czuły gest. Uczennica wstała machając nakrapianym ogonem w stronę kociaka.
-Chcesz się ze mną przejść aby zebrać zioła?- zapytała, a widząc wahanie kociaka dodała- uwolnisz się od tej podłej maciory chodź na kilka chwil.
Słysząc te słowa, lecz nie koniecznie je rozumiejąc, Szelest od razu się zgodził. Pobiegł za młodą medyczką rzucają lekki uśmiech w stronę Dryfującego Obłoku.
Oboje wyszli z obozu kierując się nad brzeg rzeki. Kociak szedł tuż przy łapach starszej siostry. Po chwili zaczął chodzić naokoło łap robiąc slalom. Miodowa Łapa zaśmiała się czując jak jego puchata kita ociera się o jej nogi. Pozwoliła mu na tą zabawę co rusz zabierając jedną ze swych łap, a to dostawiając ją przed drugą. Szelest omijał każdą z dużą zręcznościom uważając aby się nie pomylić. Na takiej zabawie zeszła im droga do rzeki, która i tak była krótka. Miodek poszukiwała dość powszechnej rośliny, której, jak na złość, było teraz bardzo mało. Schyliła się ku małemu po czym zaczęła przyjaznym głosem.
-Poszukuje roślinki a dokładnie liści, są duże, postrzępione i mają kolor złoty albo pomarańczowy. Jak widzisz jest ich ono, musimy uzbierać całą garść! Jeśli je zbierzesz to poinformuj mnie...albo zamiaucz.
Szelest kiwnął łebkiem i zabrał się do pracy. Miodowa Łapa ruszyła natomiast aby zebrać rosnącą przy samym brzegu roślinę, bardzo potrzebną przy sezonie przeziębień. Przeszła się chwilkę brzegiem po czym odnalazła ją, rosła tuż przy dużym kamieniu. Zerwała ją ostrożnie szukają innych miejsc na jej występowanie. Gdy zebrała już cały pysk wskoczyła na górę i ułożyła je na pierwszym bukowym liściu jaki znalazła. Po chwili pod jej łapki przyszedł Szelest trzymający w mordce pełno złotych liści. Ku zadowoleniu medyczki, większość z nich była tymi których potrzebowała.
-Bardzo dobrze! Chodź, siądziemy tutaj pod drzewkiem i posegreguje je tak aby wziąć te które są najbardziej potrzebne.
Tak jak się spodziewała, nie uzyskała odpowiedzi, ale kociak podreptał za nią grzecznie. Usiedli zatem pod dużym bukiem a Miodek zaczęła segregację. Po chwili usłyszała jak Szelest zaatakował jeden z orzechów. Toczył go naokoło pnia co chwila skacząc na niego i gryząc go. Miodek rozbawiła taka zabawa, sama jako dziecko nie miała tyle rozrywki, wolała siedzieć i rozmyślać, tak jej zostało. Przyjrzała się dokładniej Szlesestowi, wiedziała, że to syn Łasicy, ale zastanawiała się kto może być jego ojcem...
-Szeleściku, powiedz mi, kto jest twoim tatusiem?- zapytała zwracając oczy w stronę kocurka z pomierzwioną od zabawy sierścią. Patrzył się na nią tempo nie otwierając pyszczka.
-Chcesz abym...zgadła?
Ruch łebkiem, był na ,,tak". Miodowa Łapa dokładniej obejrzała małego braciszka. Było dość jasne kto jest ojcem, Fiołkowy Podmuch. Podeszła do kotka z uśmiechem.
-Hmm masz brązowe futerko z białymi plamkami...-tutaj przerwała aby wtulić nosek w jego policzek- zielone oczka jak matka-wariatka i mały nosek, jesteś ciekawski i odważny...chyba wiem. Fiołkowy Podmuch.
Położyła się przed braciszkiem patrząc w jego mądre oczka w których zaświeciła iskierka szczęścia.
-Tak- odpowiedział jej krótko z lekkim uśmiechem. W końcu przełamał się i przemówił, lodowe serduszko kotki zadrżało. Poczuła, że mogłaby dogadać się idealnie ze swoim nowym bratem. Przysunęła do siebie jeden z większych liści i chwyciwszy go w zęby przejechała nim po pyszczku Szelestu. Kociak kichnął, i wstał troszkę zdziwiony, lecz zachęcony trzęsącym się kolorowym liściem postanowił go zaatakować. Rzucił się na niego a jego małe łapki co jakiś czas uderzały o pyszczek siostry, jej jednak to nie przeszkadzało. Czasem pazurki kociaka nadszarpywały jej skórę, ale co to dla niej było skoro mogła sprawić radość biednemu Szelestowi który musiał siedzieć codziennie z ich okrutną matką.
<<Szelest? Wybacz za każdy błąd, umieram mocno, pisałam na telefonie>>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Awawaw jak słodko
OdpowiedzUsuńZgadzam się
OdpowiedzUsuńYyy kociak ma dwa ksiezyce i wyszedl z obozu zbierac zioła? Wtf
OdpowiedzUsuńPod opieką medyka
Usuń+jego matka to patologia więc...
Patologia usprawiedliwia wszystko
Usuń