Był ranek, a co za tym idzie trzeba wstać. Usłyszałem, że w klanie urodził się nowy miot, dosłownie słyszałem. Matka przy ich porodzie nieźle cierpiała przez co musiałem wciąż wysyłać Jelenią Łapę po więcej zielstw na załagodzenie bólu. Ale w końcu wydała na świat potomstwo. Kiedy tylko zobaczyłem te małe kocięta i usłyszałem ich pisk pomyślałem o tym jak musiała cierpieć moja biedna Sówka, a mnie nie było przy niej. Czułem wtedy złość i smutek, jednak pogratulowałem matce i dokończyłem pracę.
Teraz minęło trochę czasu, kocięta podrosły a ja chciałem przyjść i zobaczyć czy dobrze się rozwijają i rosną. Przeciągnąłem się na posłaniu i kiwnąłem głową w stronę, już obudzonej, Jeleniej Łapy.
- Wybierasz się gdzieś?- spytała zaciekawiona. Mimo iż wstała wcześniej niż ja nadal było po niej widać, że przespałaby się. Bardzo przeżyła poród, ale byłem z niej dumny, dobrze się spisała.
- Tak, idę zobaczyć co u maluchów. Zostań tutaj, może ktoś będzie potrzebował pomocy- mruknąłem i wyszedłem powoli z norki. Wiedziałem, że mogę ufać Jeleniej Łapie, jest już duża i wiele wie. Nadal ma co do siebie wątpliwości, lecz staramy się je rozwiać. Wystawiłem łapę na dwór i spojrzałem w niebo. Dzień zapowiadał się pięknie, żadnej chmurki, tylko wielkie słońce które ogrzewało moje futro z góry. W końcu znalazłem się przed żłobkiem. Szybkim krokiem wśliznąłem się do środka i zobaczyłem całą gromadkę małych kociaków, które jeszcze leniwie ziewały i próbowały wstać. Na ich widok uśmiechnąłem się. Od zawsze coś mnie ciągnęło do kociąt, a szczególnie teraz jak sam zostałem ojcem, mimo, że nie widziałem swoich dzieci, kochałem je.
Przyjrzałem się młodzikom i nie stwierdziłem niczego podejrzanego czy niepokojącego, od to zdrowe kotki. Usiadłem naprzeciw nich i wymieniłem z matką przyjazne spojrzenie.
- Bardzo dokuczają, Kwiecisty Strumyku?- spytałem z lekkim uśmiechem na pyszczku. Młoda matka kiwnęła głową przecząco, jednak w jej oczach odbijało się zmęczenie.
- Nie koniecznie, czasem niektóre są denerwujące, ale to moje dzieci, kocham je- odpowiedziała i okryła młode ogonem. Na ten gest zrobiło mi się ciepło w środku. Wyobraziłem sobie Sowie Skrzydło która tuli nasze młode i mnie leżącego obok nich który z czułością liże młode za uszami. Byłoby to możliwe gdybyśmy byli z tego samego klanu i nigdy nie zostali medykami. Niestety, los nas pokarał. Potrząsnąłem łbem i już miałem wychodzić gdy usłyszałem piskliwy głosik:
- Zakrzywione Oko, opowiesz nam coś ciekawego?
Zatrzymałem się nagle i odwróciłem łeb. Wszystkie kociaki ożywiły się i spojrzały na mnie błagalnym wzrokiem, jakby koniecznie chciały usłyszeć jakąś historię.
- Nie, nie dzieci, medyk ma dużo pracy musi...
- Nie, spokojnie Kwiecisty Strumyku, jeżeli chcą, to coś opowiem- odparłem rozpromieniony i położyłem się nieopodal- to o czym chcecie usłyszeć?
- O czymś wspaniałym!- wypalił biały kotek z czarnym uchem. Widziałem jak kręci się w miejscu, był bardzo podekscytowany.
- Dobrze, a więc dowiecie się o pewnym samotniku którego udało mi się cudem uleczyć. Pewnego dnia kiedy przechodziłem przez nasze tereny w poszukiwaniu ziół zauważyłem wielkiego, białego kocura leżącego na ziemi. Podbiegłem do niego szybko i zobaczyłem, że kot ma wielką ranę na klatce piersiowej zacząłem ją opatrywać a ten opowiadał mi co się stało. Ponoć był samotnikiem który przemierzał świat. Mówił, że jest nieustraszonym kotem i, że miał przynieść pióro orła dla swej ukochanej. Więc jak to on, dzielny i wielki, znalazł orle gniazdo na wielkiej skarpie. Nieustraszony rzucił się na ptaka z chęcią wyrwania mu pióra, lecz ten był szybszy i dziobnął go masywnym dziobem prosto w łeb. Kot syknął i odsunął się, to nie była prosta walka, już to wiedział. Rzucił się ponownie i zakleszczył kły na nodze stwora. Ten zaskrzeczał i jednym ruchem skrzydeł, uniósł się do góry. Nasz dzielny wojownik nie poddawał się, dalej trzymał jego nogę nie dając lecieć prosto. Orzeł nagle zrobił coś dziwnego, wleciał na drzewo a nasz kocur obił się o pień i puścił ptaka. Spadł na sam dół miaucząc wściekle. Gdy uderzył o ziemię zadzwoniło mu w uszach a obraz się rozmazał- spojrzałem na kotki które siedziały skulone u matki za ogonem i tylko nieliczne wyglądały zza niego- nagle poczuł ostry ból w łopatkach, to orzeł znów wbił swój dziób! Kocur nie dał się jednak tak łatwo zabić, wstał i zrzucił ptaszora z siebie. Z pozostałą mu siłą wbił pazury w jego brzuch a pazury kota zahaczyły o bebechy potwora. Wyszarpał je i rzucił nimi o ziemie!- tutaj sam uderzyłem teatralnie łapą o ziemię i zawarczałem. W oczach kotków dostrzegłem ekscytację i zainteresowanie. Matka natomiast miała przejęty wyraz pyska.
-Orzeł wydał pisk. Kocur myślał, że wygrał, jednak ten ptaszor pokazał mu, że się mylił. Ruszył na niego i rozdarł mu pierś swym pazurem. Biały kot wrzasnął i upadł. Myślał, że nic z tego, lecz coś kazało mu wstać. Z siłą Klanu Gwiazd wbił swe kły w łeb orła, zadał mu tak ostateczny cios. Ptaszor padł martwy z ostatnim piskiem. Kocur wyrwał mu pióro i odczołgał się trochę. A później ja go znalazłem i opatrzyłem. Oto ta historia.
Kotki miauknęły zachwycone i podekscytowane. Chyba spodobała się im ta opowieść, jednak Kwiecisty Strumień spojrzała na mnie z ukosa.
- Nie sądzisz, że ta bajeczka była zbyt brutalna jak dla maluchów- ofuczyła się i okryła je ogonem. Zaśmiałem się i wstałem z ziemi otrzepując ogon.
- Moja droga, to najszczersza prawda, a dzieci nie raz spotkają się z brutalniejszymi rzeczami- odparłem i wyszedłem. To była dobra opowieść, a dzieci ją zapamiętają jako lekcję, że siła drzemie w środku. Wszedłem do legowiska medyków i zobaczyłem jak Jelenia Łapa daje jakiemuś kotu ziarna maku. Usłyszałem kawałek ich rozmowy.
- Powinno przestać boleć, mam nadzieję, że pomogłam.
- Tak, będzie na pewno lepiej. Dziękuje!- miauknął kot i wybiegł od nas. Moja uczennica uczyła się bardzo szybko. Jeszcze chwila a zostanie medykiem, ja będę mógł przejść na spoczynek, którego potrzebuje.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
po wygranej bitwie z wrogą grupą włóczęgów, wszyscy wojownicy świętują. Klan Nocy zyskał nowy, atrakcyjny kawałek terenu, a także wziął na jeńców dwie kotki - Wężynę, która niedługo później urodziła piątkę kociąt, Zorzę, a także Świteziankową Łapę - domniemaną ofiarę samotników.W czasie, gdy Wężyna i jej piątka szkrabów pustoszy żłobek, a Zorza czeka na swój wyrok uwięziona na jednej z małych wysepek, Spieniona Gwiazda zarządza rozpoczęcie eksplorowania nowo podbitych terenów, z zamiarem odkrycia ich wszystkich, nawet tych najgroźniejszych, tajemnic.
W Klanie Wilka
Klan Wilka przechodzi przez burzliwy okres. Po niespodziewanej śmierci Sosnowej Gwiazdy i Jadowitej Żmii, na przywódcę wybrany został Nikły Brzask, wyznaczony łapą samych przodków. Wprowadził zasadę na mocy której mistrzowie otrzymali zdanie w podejmowaniu ważnych klanowych decyzji, a także ukarał dwie kotki za przyniesienie wstydu na zgromadzeniu. Prędko okazało się, że wilczaki napotkał jeszcze jeden problem – w legowisku starszych wybuchła epidemia łzawego kaszlu, pociągająca do grobu wszystkich jego lokatorów oraz Zabielone Spojrzenie, wojowniczkę, która w ramach kary się nimi zajmowała. Nową kapłanką w kulcie po awansie Makowego Nowiu została Zalotna Krasopani, lecz to nie koniec zmian. Jeden z patrolów odnalazł zaginioną Głupią Łapę, niedoszłą ofiarę zmarłej liderki i Żmii, co jednak dla większości klanu pozostaje tajemnicą. Do czasu podjęcia ostatecznej decyzji uczennica przebywa w kolczastym krzewie, pilnowana przez ciernie i Sowi Zmierzch.W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz