Był zmęczony. Ślepia same zamykały się pod własnym ciężarem. Cieszył się, że Jeżyna nie miała zamiaru rozmawiać o ich treningach. Nie żeby coś, lubił rozmowy z burą, ale teraz miał ochotę zasnąć na długie godziny zanim znowu będzie musiał wybrać się na trening.
Kocurek przysunął się bliżej kotki, wtulając w mniejsze rodzeństwo. Zamknął ślepia gotowy już zasnąć, ale dostał pacnięcie w pysk. Zaskoczony spojrzał na siostrę.
— Gnieciesz mi ogon. — miauknęła z pretensjami.
Topola uniósł się, choć dość niechętnie, kotka wyjęła ogon i ponownie zajęli tą samą pozycję. Znów zdążył zamknąć oczy, ale coś ponownie stanęło na przeszkodzie jego snu.
— Powiem ci, że treningi z Pieczarką są naprawdę niesamowite. Gdybyś tylko widział jak porusza się po drzewach. Zium. Siup. I już jej nie ma. Pomimo że ma takie jasne futro. Jejku. Mam nadzieję, że też niedługo to opanuje...
— Yhm... — wydobył z siebie coraz trudniej utrzymując przytomność.
— A jej ruchy. Jejku, niejedna wiewiórka zazdrości jej zwinności...
— Yhm...
Coś musiało się zmienić, bo znowu dostał łapką w mordkę. Zaskoczony oprzytomniał i rozejrzał się wokół.
— Coś... Coś się dzieje? — miauknął zaspany.
Bura zmrużyła oczy.
— Dokonałeś poważnego wykroczenia.
Topola położył uszy. Nawet nie zdawał sobie sprawy z przestępstwa jakie popełnił. Pobudzony tym wszystkim przyglądał się w ciszy siostrze. Aż wyda akt oskarżenia.
— Nie słuchałeś mnie. Nieważne co mówiłam odpowiadałeś "yhm" — zaczęła naśladować jego zaspany głos. — I właśnie przed uderzeniem serca potwierdziłeś mi, że śnisz o Daglezjowej Igle każdej nocy!
Uczeń speszył się. Wcale nie każdej nocy. Poza tym nie było to nic dziwnego, że czasem śniła mu się liderka. Przecież była jednym z ważniejszych kotów w ich klanie. To nic złego, że mu się śniła.
— Wcale... Ciszej. — jęknął do burej.
Kotka zaśmiała się. Machnęła łapką, lekko go uderzając w bark.
— Czyli nie zaprzeczasz. — podpuszczała go z rozbawionym spojrzeniem.
Topola napuszył się lekko. Czuł, jak zrobiło mu się trochę za ciepło. A dzisiejsza noc wcale nie należała do ciepłych.
— Zaprzeczam. Zaprzeczam. Bardzo zaprzeczam. Wcale nie śnie o niej każdej nocy. — mruknął lekko pogniewany tą przebiegłą taktyką.
Jeżyna uniosła zaskoczona brwi po czym uśmiechnęła się szerzej. Jej oczy błyszczały. Zdecydowanie za bardzo nakręcała się tą rozmową. W przeciwieństwie do brata, który coraz bardziej gubił się w zeznaniach.
— Czyli czasem tak. — łapała go za słowa.
Topolek już naprawdę nie wiedział jak się z tego wykaraskać. Z każdym słowem tylko gorzej. Próbował skleić jakikolwiek kontrargument dla kotki, nie było to takie proste zadanie.
— Możecie się już uciszyć. — jęknął ktoś z sąsiedniego legowiska. — Niektórzy próbują tu spać.
Kocurkowi było wstyd się nawet odwrócić. Zakrył pyszczek siostry łapą i spojrzał na nią poważnie.
— Niech już ci będzie. Ale idźmy spać, dobrze? Pogadamy rano.
* * *
Niewyspany szedł przed siebie. A przynajmniej tak mu się wydawało. Możliwe, że trochę się zataczał na jedną stronę. Wszystko go bolało. Był strasznie poobijany i wykończony.
— Szybciej. — ponaglił go mentor.
Topola starał się przyspieszyć, ale czuł się coraz gorzej. Mieli już niedaleko do obozowiska. Zaraz sobie odpocznie, jeszcze tylko parę kroków. Powtarzał sobie w głowie. Czuł na sobie palący wzrok mentora. Starał się. Nie wiedział, jak starać się jeszcze bardziej. Mentor nigdy nie zdawał się być wystarczająco zadowolony.
— Topola! — wesoły głos siostry powitał go po przekroczeniu obozowiska.
Zwrócił łebek w jej stronę. Bura miauknęła coś do Pieczarki i pobiegła do niego. Otarła się na powitanie i spojrzała na brata zdziwiona.
— Co dzisiaj tak późno?
Kocurek zakłopotany usiadł.
— To moja wina. Za wolno się ruszam. — odparł niechętnie, unikając spojrzenia kocura. — A jak twój trening? Co dziś robiłaś?
<Jeżynko?>
[ilość słów 568]
[przyznano 11%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz