W końcu znów ktoś chwycił mnie za kark i zabrał do dziwnego miejsca. Było tam bardzo ciepło. Ten, kto zabrał nas do tego ciepłego miejsca, odłożył mnie na miękką powierzchnię obok kogoś, kto znów pachniał jedzeniem! Byłam głodna, więc zjadłam tyle, ile mogłam, po czym znów zasnęłam.
***
Minęło sporo czasu. Moje oczka i uszy otworzyły się, a ja zaczęłam widzieć i słyszeć wszystko, co mnie otacza. Wiedziałam też, kim był mój tatuś i gdy tylko przychodził, starałam się zwrócić na siebie jak najwięcej uwagi. Dowiedziałam się również, że mam brata! Był podobny do taty, jednak miał ciemniejsze ślady na całym futerku. W moim pyszczku zaczęły wyrastać już białe ząbki, a ja gryzłam wszystko, co mogłam! Głównie jednak moją ofiarą padało legowisko, na którym spałam. Szybko stanęłam na małych łapkach i chciałam zwiedzać cały żłobek! Jednak tata jeszcze na to mi nie pozwalał, dlatego zaczepiałam swojego brata! Wchodziłam na niego, upadałam na jego bok i gryzłam jego uszka! Ten zawsze odpowiadał tym samym. Nasze zabawy jednak nie trwały długo, bo szybko się męczyliśmy. Tata również zaczął przynosić nam dziwne jedzenie, jednak ja nadal wolałam pić mleko od jednej z kotek, która odpoczywała obok nas.
***
Zaczęłam dorastać! I to bardzo szybko. Nauczyłam się biegać i skakać, przez co zamęczałam tatę i brata, jak tylko mogłam! Umiałam też już mówić, dlatego nawiązywałam przyjaźnie z innymi kociakami. W końcu musiałam zacząć jeść leśne stworzonka, a mleka nie mogłam już pić. Nie podobało mi się to na początku, jednak szybko polubiłam mięso i jadałam je dużymi porcjami! Polowanie na ogony czy kulki mchu stało się jedną z moich ulubionych aktywności każdego dnia. Jednak była jedna rzecz, która nie dawała mi spokoju. Gdzie była moja mama? Inne kociaki miały i mamę, i tatę, a niektóre dwie mamy! Jednak ja nie miałam ani jednej. Zastanawiałam się, co się z nią stało. Gdzie teraz jest? Może chodzi po obozie i ciężko pracuje? Ale czemu nas nie odwiedza? A może po prostu jej nie miałam? Może kociaki pojawiały się ot tak na świecie i nie potrzebna była do tego mama? Cóż, czułam się trochę samotna z tego powodu. Nie raz widziałam, jak inne karmicielki myją swoje kocięta i o nie dbają. Tatuś robił dla mnie i mojego brata to samo, jednak czułam, że potrzebowałam kontaktu z jakimiś kotkami.
***
Minęło prawie sześć księżyców, a ja czekałam na swoją ceremonię na ucznia! Byłam bardzo szczęśliwa. Zaczynałam zastanawiać się, jak ułożyć swoje futerko! Pozostało mi jedynie czekanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz