Jarzębinowa Łapa jadła drozda przy stercie zwierzyny. Kątem oka widziała swojego brata rozmawiającego z innymi wojownikami. Była trochę zażenowana tym, że nadal nie została wojownikiem. Cały czas powtarzała sobie, że to wina Niedźwiedziego Pazura, ale czy to rzeczywiście była prawda? Być może to ona nie poświęca czasu na treningi i się o nie nie upomina? Ale kto by słuchał ucznia... Szczególnie takiego niedoświadczonego i niedotrenowanego. Ledwo znała jakiekolwiek granice! Była na ledwie kilku patrolach, a jej tropienie pozostawiało wiele do życzenia. Kotka przeżuwała powoli drozda z niezadowoleniem. Kiedy skończyła, podniosła się i ruszyła w stronę wyjścia z obozu. Czemu ma się tu męczyć?
Ona też zasługuje na to, żeby zostać wojownikiem... prawda..? Ona tylko szuka kogoś, kto by ją wsparł w tej sytuacji... Gdy już wyszła z obozu, ruszyła w stronę niedalekiego strumyka. Przeciskała się przez drzewa, do momentu, gdy doszła do małego strumyka. Trawa szumiała na wietrze. Kotka wyciszyła się na chwilę. Otworzyła oczy i popatrzyła w taflę wody. Czy naprawdę jest aż tak beznadziejna..? Nie, to z nimi jest problem, nie z nią...
Jej odbicie było zamazane. Tak, jakby sama się nie znała. A może się nie zna..? Kotka prychnęła lekko i obróciła się napięcie w stronę obozu. To nie jej wina, że Niedźwiedzi Pazur nie ma dla niej czasu. Nie jej! To on jest jej mentorem, on powinien wziąć ją na patrol... przeciskała się znów przez drzewa. Jej myśli wciąż wirowały wokół jej brata, siostry i mentora.
Trening, trening... W całym tym amoku weszła w drzewo.
- Ał!
Kotka strzepnęła się i ruszyła dalej. Usłyszała jakieś odgłosy. Z pod krzaków wyleciał zając, za którym Jarzębinowa Łapa zaczęła biec. Biegła pomiędzy roślinami. Nagle zahaczyła o coś. Próbowała się wyrwać, ale bezskutecznie.
- Nie, nie! Czemu tylko mi przytrafiają się takie rzeczy...
Kotka poddała się krzewowi. Nie miała nawet siły aby z nim zawalczyć. Usłyszała kroki któregoś z jej pobratymców. Czyżby to... Niedźwiedzi Pazur..?
- N-Niedźwiedzi Pazurze? Co tu robisz?
Kocur wyciągnął ją z zarośli.
- Szukałem cię.
Kocur popatrzył na kotkę z zakłopotaniem.
- Przepraszam, że nie miałem czasu na twoje szkolenie... Naprawdę chciałem, ale byłem dość zajęty i... zagubiony... wiem jak się czujesz. Nie łatwo jest być uczniem w takim wieku...
Kotka wstała napięcie.
- Nie, ty nic nie rozumiesz!
Kotka rozpłakała się.
- Ty miałeś przyjaciół w klanie, mnie nawet nie lubi moje własne rodzeństwo!
- Jarzębinowa Łapo-
Kotka odbiegła od kocura. To nie jej wina, nie jej wina, nie jej!
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz