Stracił mentorkę. Nadal nie mógł w to uwierzyć. Kamienna Agonia nigdy nie mówiła mu, że ma na boku jakiegoś kocura. Jak inaczej mógł wytłumaczyć sobie to, że trafiła do żłobka? A może plotki, które chodziły przez ten czas po obozie były prawdziwe i to był... Zajęcza Gwiazda...? Nie chciał o tym myśleć. Nie po tym czego dowiedział się od białego.
Skierował kroki do swojej nowej mentorki. Była też zastępczynią, lider mianował ją zaraz po tym, jak powiedział, że Kamień musi przez pewien czas zejść ze stołka. Trochę się obawiał szylkretki. Miała... straszny wzrok. Ale może to tylko pozory? Takie jakie na początku robiła czarna przed każdym, a przy nim dopiero otwierając swoją dobrą duszę?
"To twoja matka, nic dziwnego, że się otworzyła i dała ci miłość" - jego myśli szybko wkroczyły na te tematy. Potrząsnął głową i w końcu dotarł na miejsce.
Nowa mentorka już na niego czekała.
- Dzień dobry - miauknął na powitanie. - Jestem pani nowym uczniem. Zwęglona Łapa - przedstawił się.
Splątane Futro obrzuciła kocura krytycznym spojrzeniem.
- Jesteś tym dzieciakiem od Kamiennej Agonii? Wątpię, że czegokolwiek się nauczyłeś po treningu z nią.
- Umiem... skradać się i rozpoznawać zapachy... i trochę polować. Ale nie wiem, bo jeszcze nic nie złapałem... - Zaszurał łapką w ziemi.
- Mogłam się tego spodziewać - skwitowała po chwili. - Słuchaj, na treningu ze mną nie będziesz traktowany ulgowo. Zrobimy z ciebie wspaniałego wojownika, jakiego Kamienna Agonia nigdy nie potrafiłaby wyszkolić. - Zbliżyła się o krok do ucznia, zniżając głos do szeptu. - Chociaż wątpię, że syn Wilczej Zamieci mógłby cokolwiek osiągnąć.
Słowa mentorki wzbudziło w nim nadzieje. Chciał być w końcu bardzo dobrym wojownikiem. Na kolejne jej słowa nieco się zmieszał. Nadal nie mógł uwierzyć w to co usłyszał od lidera, że Kamień jest jego mamą. Najwidoczniej nie powiedział o tym Splątanemu Futru. Mimo tego, że bardzo źle się czuł, że tak naprawdę jego rodzina była nieprawdziwa, kotka powinna znać prawdę.
- A-ale... Zajęcza Gwiazda mi... mi powiedział... że to Kamień jest moją mamą... a nie... Wilcza Zamieć - spiął się cały, widząc jak słowa powoli docierają do starszej kotki.
Kotka wybuchła nagłym śmiechem.
- Chwila, ty nie żartujesz - uświadomiła sobie po chwili, poważniejąc. - Słuchaj, nie wiem w jakie gierki sobie ze mną pogrywasz, ale to nie zadziała. Zauważyłabym, gdyby Kamienna Agonia była w ciąży - parsknęła. - Nie żebym się jej szczególnie przyglądała! - dodała niemal natychmiast. - Przestań robić z siebie idiotę i nie wygaduj takich bzdur.
- D-d-dobrze... - miauknął, czując się bardzo źle z tym, że został wyśmiany. Wierzył w słowa Zajęczej Gwiazdy. Ktoś taki jak on nie mylił się. Nie mógł. Obiecał mu też, że nie będzie przynosił mu wstydu, dlatego też musiał zepchnąć swoją dumę na bok i wziąć się w garść.
- Co będziemy trenować? - zmienił temat.
<Splątane Futro?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz