- A reszta? - syknęła Pyskatka. Szylkretowa parsknęła w duchu. Na to nie miała wytłumaczenia. Ten jeden znaczący szczegół psuł jej teorię, co niebywale ją irytowało. Gdyby nie on, już dawno poleciałaby na skargę do Piaskowej Gwiazdy.
- Skąd mam wiedzieć? Już i tak wiem więcej niż ty - stwierdziła, prostując się dumnie.
- Widać tutaj twoją mądrość. - Czarna przewróciła oczami.
- Czemu jesteście takie dziwne?! - zawołał nagle Jałowa Łapa, a obie kotki popatrzyły na niego z zaskoczeniem. Szczerze mówiąc, Splotka nie wiedziała, czy powinna zacząć się śmiać, czy bardzo głośno przeklinać.
- Prędzej ty zbyt idiotyczny, by zrozumieć nasze zachowanie. I to nie tak, że cię chwalę, Pokręcony Łeb, ty też jesteś idiotyczna. - Pyskatka najeżyła futro. Splotka popatrzyła na nią z ukosa.
- I kto to mówi? - syknęła.
Nie mogła wiecznie wykorzystywać tej dwójki do śledztwa. Nie było szans, że dojdą do wspólnych wniosków. Musiała zakończyć to raz na zawsze.
Jednak zanim to miało się stać, chciała porozmawiać z jeszcze jedną osobą.
***
Splątane Futro nie lubiła przychodzić do Żłobka. Wiedziała, że prędzej czy później będzie musiała się tu przenieść, jednak bardzo tego nie chciała. To miejsce uświadamiało jej, co poświęciła, by utrzymać swoją pozycję w Klanie. Czy naprawdę to było warto? Rzuciła spojrzenie na swój nabrzmiały od kociąt brzuch i skrzywiła się.
- Obyście umarły zaraz po urodzeniu - parsknęła cicho. Miałaby problem z głowy i mogłaby wrócić do wcześniejszego życia. Co prawda Jałowy Świt i Ziemniaczana Bulwa byli smutni, ale czy naprawdę tak mocno jej na nich zależało?
Szylkretowa westchnęła cicho. Czemu te wszystkie uczucia musiały być takie skomplikowane?
- Cześć, Borówko. - Schyliła głowę, rozglądając się po Żłobku. Leżąca w kącie szylkretowa kotka podniosła niemal natychmiast głowę, a jej pyszczek wykrzywił się w radosnym uśmiechu. - Kto wychodził ze żłobka rankiem zanim umarła Miodowy Obłok? Mówię również o odwiedzających, nie tylko karmicielkach - zapytała bez ogródek. Odpowiedź siostry mogła zarówno obalić, jak i potwierdzić jej teorię.
- Splotko! Tak dawno cię nie widziałam! Albo tylko tak mi się wydaje... zajmowanie się Wisienką i Pyskatką w jednym momencie jest naprawdę trudne, uwierz mi! Ale wracając do twojego pytania... ty nawet nie wiesz, co tu się działo! Bycza Szarża przyszedł razem ze swoim chłopakiem Koperkowym Powiewem kraść kociaki do swojego związku! Słyszałam, jak mówili, że chcieliby jednego na wychowanie! Szybko ukryłam Wisienkę, a że Królik akurat wyszła, to mogli sobie wybrać. O tamtego, najmniejszego! - ściszyła głos delikatnie, wskazując ogonem Orliczka. - Co jeszcze, co jeszcze... a tak! Wiedziałaś, że Dziki Gon zawsze uważał, że Miodowej waliło z pyska zdechłą rybą? Jestem pewna, że podejrzewał ją o spiskowanie z Klanem Nocy! A to nie koniec! Wiesz, czego ja się dowiedziałam? Trzcinowa Sadzawka, nasza matka kręci z Piaskową Gwiazda! Na własne oczy widziałam, jak zapraszała liderkę na sfermentowane jagody! To będzie ostry związek, jeśli coś z tego wyjdzie! Wyobrażasz to sobie?!
Splątane Futro zamrugała, nieco zbita z tropu ilością szczegółów i wątków zawartej w tej wypowiedzi.
- Mama ma romans z Piaskową Gwiazdą? - Pytanie wypłynęło z jej pyska, zanim zdążyła się nad nim zastanowić. Oczy Borówkowej Mordki zabłysły z radością, a Splątane Futro zdała sobie sprawę, że wkopała się w słuchanie długiego monologu.
Oby informacje zdobyte od Borówki były warte takiego poświęcenia.
***
Z każdą mijającą sekundą jej pewność siebie wydawała się znikać. Nerwowo wsuwała i wysuwała pazury. Czy rzeczywiście to, co zamierzała zrobić, było opłacalne? Może powinna odpuścić?
Nie. Ona jedyna znała prawdę. Jeśli miała rację, udowodniłaby tym swoją wyższość nad Pyskatką. W końcu była lepsza od wyrośniętego kociaka, prawda?!
Wzięła głęboki oddech i wsunęła się do legowiska przywódcy. Siedzącą w środku kotka podniosła na nią wzrok. Splątane Futro spięła mięśnie, próbując wyglądać na pewną siebie. Nie mogła pokazać wątpliwości.
- Piaskowa Gwiazdo? - Jej głos był zaskakująco opanowany. Czuła, jak nerwowość powoli zamienia się w podekscytowanie. To była ta chwila. Wreszcie mogła pokazać, ile jest warta. - Mam dla ciebie pewną informację.
***
- Zbierzecie się, Klanie Burzy!
Koty powoli zaczęły zbierać się na polanie. Szeptali do siebie, nie wiedząc, co się działo. Splotka parsknęła cicho. Nie rozumieli, nie wiedzieli, nie potrafili dostrzec. Otaczała ją banda idiotów.
- Klanie Burzy, znaleźliśmy mordercę! - Szylkretowa skrzywiła się delikatnie. Jej wkład w sprawę został całkowicie pominięty. Chociaż może to i dobrze? Pyskatka powinna domyślić się, kto pomógł w śledztwie, a to była jedyna rzecz, na której jej zależało. - Króliczy Sus zamordowała Miodowy Obłok, Sierpówkową Łapę i Szeleszczący Zagajnik…
- Nie zrobiłam tego! Nie zabiłam Sierpówki ani Szelesta! - przerwała jej nagle oskarżona. Po jej policzkach spływały łzy.
- Nie mogła tego zrobić! - poparł partnerkę Świerszczowy Skok. Splątane Futro zaklęła w myślach. Wiedziała, że śmierć tej dwójki była jedynym faktem, który mógł podważyć prawdziwość jej teorii. Jednak skoro to nie Króliczy Sus ich zamordowała, to kto? - Gdy zginął Szeleszczący Zagajnik cały czas była w żłobku, pod moją opieką. Tak samo Sierpówkowa Łapa!
- Więc się przyznaje, że zabiła Miodowy Obłok - chłodny syk Piaskowej Gwiazdy rozległ się w obozie. Córka Trzciny wlepiła wzrok w Króliczy Sus. Czy kotka zamierzała się bronić? Oczekiwała, że karmicielka zaprzeczy, że będzie próbowała udowodnić swoją niewinność. W końcu, jaka była zabawa z oglądania kogoś, kto całkowicie się poddał?
Króliczy Sus milczała.
- Za swój czyn Króliczy Sus zapłaci najwyższą cenę. Za morderstwo skazuję ją na śmierć.
Klan Burzy mógł tylko obserwować, jak liderka rzuca się na morderczynię. Złączone w krwawym tańcu, skąpane w ostrych promieniach wschodzącego słońca walczyły o życie. Nowy dzień budził się nad pobojowiskiem.
Splątane Futro siedziała na uboczu. Jej wzrok wbity był w stojącą w tłumie Pyskatkę. Ich spór zaczął się księżyce temu, podczas feralnego zgromadzenia. Upokorzyła ją. Zadarła z nią. Ich kruchy sojusz był niczym więcej jak próbą wykorzystania siebie nawzajem. Czarna kotka myślała, że jest od niej lepsza, tak?!
Jednak to szylkretowa wygrała tę bitwę.
Na pysku Splotki pojawił się szeroki uśmiech, gdy Piaskowa Gwiazda zacisnęła zęby na szyi Króliczego Susa.
***
To nie było sprawiedliwe.
Powinna była wygrać z Pyskatką księżyce temu. Powinna żyć z satysfakcją, że była w czymś lepsza, że udowodniła swoją wyższość.
Zamiast tego była zmuszona do wykonywania rozkazów nierudych.
Ze złością zaryła pazurami w ziemi. To wszystko było takie głupie. Poświęciła wszystko w imię idei głoszonej przez Piaskową Gwiazdę. I po co? Na początku musiała być zdana na łaskę syna przeklętej Pszczółki, a później durna Kamienna Agonia oraz jej grupa krótkowzrocznych mysich móżdżków wszystko zepsuła. Nienawistnym spojrzeniem śledziła wychodzącą z legowiska przywódcy zastępczynię.
Oby zając wydrapał jej oczy.
- Idziesz? - delikatne mruknięcie Ziemniaczanej Bulwy rozległo się gdzieś za jej plecami. Splątane Futro kiwnęła głową, nie spuszczając czarnej kotki ze wzroku.
- Zaraz - obiecała.
- Będę czekać. - Rudzielec otarł się o nią na pożegnanie. Szylkretowa zastrzygła uszami. Posiadanie kogoś, kto rzeczywiście by się o ciebie troszczył, było… dziwne. Nie przywykła do bycia lubianą. Rzuciła ostatnie spojrzenie w stronę Kamiennej Agonii i odwróciła się, by podążyć za wojownikiem.
Będzie miała swoją zemstę.
Ale jeszcze nie tego dnia.
***
Splątane Futro spełniła swój cel.
Pozycja zastępczyni, na którą pracowała przez całe życie, wreszcie należała do niej. Wydarto ją z łap Kamiennej Agonii, która pomimo swojego intelektu zatraciła się w dumie i nienawiści. Wreszcie miała władzę i zemstę. Pyskatka oraz Jałowy Pył, którzy mieli wszystko, nagle stracili to - zupełnie tak jak ona księżyce temu.
Powinna być szczęśliwa.
Więc czemu czuła, jakby czegoś jej brakowało?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz