Nieznane jej legowisko. Niezręczna cisza. Tylko ona i mama. Ledwo wyczuwalne napięcie. Nieznany jej starszy kocur gruzdał się. Zdawał się nigdzie nie spieszyć się. Zdawał się nie wyczuwać niechęci siwej jaka z niej promieniowała.
Pasikonik odczuwała silne zirytowanie. Rosnące w niej z każdym zmarnowanym uderzeniem serca w towarzystwie matki, która nawet nie skrywała, że chce uciec jak najdalej stąd. Widziała jej nerwowość. Widziała, jak jej ogon nerwowo szura po ziemi. Jak pomarańczowe oko zerka co uderzenie serca w stronę wyjścia.
Lecz Jeżowa Ścieżka szukał i szukał zioła.
Szylkretka miała ochotę wykrzyczeć, że jeśli jest taki stary, że oślep jak kret to nie powinien być medykiem.
Złość gotowała się w niej z każdą kolejną sekundą wybitą w legowisku medyków. Palący ból w gardle skutecznie ją powstrzymywał. Nieprzyjemne uczucie nie chciało zniknąć. Jedynie woda je łagodziła, lecz ciągłe picie kończyło się ciągłym chodzeniem w krzaczki.
— Proszę. — podsunął pod ich łapy jakiś chwast.
Brązowe ślipia zmierzyły go ostrym spojrzeniem.
— D-dziękuję. — wykrztusiła, biorąc roślinę do pyska.
Matki już nie było z nią. Opuściła pośpiechem legowisko, gdy tylko do stała co chciała. Nie poczekała na nią. Nie wrócą razem do kociarni. Cały czas przed nią uciekała. Cały czas nią gardziła. Zupełnie jakby było z nią coś nie tak. Jakby była wielkim obrzydliwym pająkiem.
— Coś nie tak, Pasikoniku? Źle się czujesz? — troskliwy głos starca odbił się echem po norze.
Pokręciła smutkiem łebkiem. Nie chciała mu się zwierzać. Nie po tym jak mu tak źle życzyła. Wstydziła się tych myśli. Tego złego toku myślenia. Nie wiedziała dlaczego tak często jej się przytrafiało. Nie chciała być niemiła. Nie chciała być złym kotem.
— Twoja mama jest trudnym kotem, ale nie jest zła. Musisz jej dać czas. Wiele przeszła. — miauknął do niej.
Pasikonik wbiła pazurki w ziemię, żałując wcześniejszych myśli. Nic nie wiedział! Nic nie rozumiał! Ona traktowała ją jak zginiłe gówno. Nie chciała nawet na nią spojrzeć. Nigdy się do niej nie odezwała z własnej woli. Nigdy jej nie przytuliła. Nigdy nie dała jej najmniejszego ciepła i czułości. Nienawidziła jej. Całym swoim zestresowanym sercem nienawidziła jej.
Pasikonik nie wierzyła, że ktoś kto tak nienawidzi własnych kociąt może być dobrym kotem.
wyleczone: Wilcza Zamieć, Pasikonik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz