Siedział w tłumie, gdy Jastrzębia Gwiazda ogłaszał karę dla dwóch kotów. Przewinienie Kuniej Łapy było jasne, ale nie wiedział, co dokładnie zaszło ze Skalnym Szczytem. Cóż, byli rodzeństwem z liderem, więc pewnie kłótnie nie były u nich niczym dziwnym. A jednak, Jastrząb zdawał się bardzo zdenerwowany.
Mroczny Omen wciąż czuł pulsującą w żyłach złość. Przez tą głupią uczennicę i jej długi jęzor byli zagrożeni.
Po ogłoszeniu tej kary miał ochotę wyśmiać brata. Tak długo siedział z uczniami w legowisku, a teraz nie potrafił nawet wychować swojej uczennicy. Niech siedzi z nią teraz w kociarni i ją uczy.
Jak o kociarni mowa, po rozmowie z Krzaczastym Szczytem ruszył właśnie do kociarni. Nie miał w tym konkretnego celu, ale chciał po prostu odwiedzić Kunę - a właściwie Paplę i zobaczyć, czy wciąż ryczy jak ostatni dureń. Wziął w tym celu jakąś pierwszą lepszą piszczkę. Szczerze wątpił czy było warto dokarmiać takiego pasożyta, ale najwyżej ktoś inny się posili.
Gdy wszedł do środka komory, zastał Paplę płaczącą w jej kącie. I dobrze. Może w końcu coś jej przemówi do łba.
— Było warto zdradzać naszą sytuację? — miauknął cicho i chłodno, rzucając jej uważne spojrzenie. Był wściekły. Jak mogła tak samolubnie ich wszystkich narazić? Nie dziwił się, że Jastrzębia Gwiazda był tak zdenerwowany. Pieprzona idiotka.
— A-ale ja... Ja nie chciałam — załkała, co chwilę pociągając nosem.
— To może czas, żebyś dorosła i przestała zachowywać się jak kocię? Oszronione Słońce może długo się szkolił, ale nie jest mięczakiem. — powiedział kocur, wbijając w nią zimny wzrok. W zasadzie uważał Szrona za skazę na jego mieniu i kretyna, który nie radzi sobie ze szkoleniem, ale trzeba mu było przyznać, że głupi nie był. — I jestem pewien, że nie tego cię uczył.
— Myślałam, że nic się nie stanie, jak podzielę się z kimś zmartwieniami! Wydawał się być dobrym kotem.
Koniuszek ogona vana zadrgał. Czy ten tępy dzieciak nic nie rozumiał? Nawet prześmiewcze imię i powtarzanie procesu mianowania nic jej nie nauczyło? Chyba bardziej od istnienia Papli denerwowało go istnienie wszystkich innych słabych i bezużytecznych jednostek w Klanie Wilka. Byli narażeni. Przez nich.
— I zaufałaś pierwszemu lepszemu wojownikowi z wrogiego klanu? Każdy będzie miły, jeśli będzie chciał wyłudzić z ciebie informacje. — obojętny zimny wzrok zmierzył kotkę. Nie dość, że ta dwójka nieobliczalnych samotników, to jeszcze ona. Żałował, że była uczennicą. Gdyby była starsza, pewnie już dawno żegnałaby się z klanem. — Skończyłaś niemal osiem księżyców, a już zostałaś zdegradowana i okrzyknięta zdrajczynią. To chyba nie to, do czego zmierzałaś.
<Papla?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz