Ciepły powiew podrażnił bliznę kotki, która wyglądała już o niebo lepiej niż na początku, lecz wciąż utrudniała jej szybsze poruszanie się . Sroka chodziła wokół krzewów, które prawdopodobnie służyły jako legowisko, próbując przyzwyczaić się do lekkiego pieczenia. Pomimo że Sokole Skrzydło kazał jej się nie przemęczać, ta uparcie dreptała w tą i z powrotem. Tonęła w myślach. Jednak to nie wojna zakłócała jej spokój ducha, w końcu pokonali Klan Wilka, nie? teraz powinien zapanować pokój i wszystko powinno wrócić do normy. Na to właśnie liczyła kotka odkąd doczłapała się z siostrą do klanu. Lecz wizja Sroki znów okazała się sprzeczna z rzeczywistością. Atmosfera w klanie była czasem nie do z niesienia, że niebieska miała ochotę cofnąć się w czasie i nie dopuścić do wojny. Widać było, że wojna zmieniła coś w większości kotów. Wydawali jej się tacy obcy. Tacy ponurzy i zmęczeni życiem. Prawie każdy kot nieważne z którego klanu stracił kogoś bliskiego podczas walk. Prócz cętkowanej. Srocza Łapa czuła się, jakby nie miała prawa się smucić skoro nikt jej nie umarł. Za równo rodzice jak i rodzeństwo byli zdrowi. Sroka zobaczyła podchodzącą do stosu zwierzyną siostrę. No prawie zdrowi. Uszczerbek ucha kotki wyglądał żałośnie. Niebieska podeszła do mniejszej i posłała jej nieśmiały uśmiech. Zimorodek spojrzała na nią pytająco i schyliła się po mysz. Pointka wyglądała już nieco lepiej niż na pod koniec bitwy. Jednak wydawała się smutniejsza niż zwykle. Cętkowana chciała czasem z nią porozmawiać, ale rzadko kiedy miała wolną chwilę. Tyle się przecież działo. Sama ledwo co nadążała za tym wszystkim.
— Hej — zawołała, próbując brzmieć radośnie, do pręgowanej i także sięgnęła po piszczałkę. — Zjemy razem? — spytała, wskazując ogonem na niskie krzewy.
Ta spojrzała na nią zdziwieniem, po czym na jej mordce zawitał niewielki, wręcz prawie niezauważalny, ale ciepły uśmiech, którego cętkowana już dawno nie widziała. Bicolorka nawet nie wiedziała jak to ucieszyło niebieską. Bała się, że ta nie będzie chciała z nią rozmawiać.
— Z chęcią — mruknęła do niej i skierowała za kotką. Rozsiadły się wygodnie i zabrały się za posiłek. Słońce przyjemnie grzało skórę kotek. Srocza Łapa ucieszyła się z przebiegu spraw. W końcu będą miały okazję trochę pogadać. Może i się dowie co trapi mniejszą?
— Jak się czujesz? Wszystko z tobą w porządku? — zaczęła Sroka, po czym przeklęła siebie w myślach. Nie mogła wymyślić głupszego tematu? Przecież widać było, że na pewno z kotką nie było "wszystko w porządku"!
Zawstydzona wgryzła się mocniej zdobycz, udając że nie było tematu. Słysząc jednak głos siostry odwróciła się zaskoczona.
— Nie wiem, czasem gubię się w tym wszystkim — odparła jej kotka i spojrzała zmartwiona na grzbiet Sroki. — A jak twoja szrama? Boli cię jak chodzisz?
Ją boleć? O czym ona myśli? Srocza Łapa wyprostowała się dumnie, lecz po chwili pożałowała tego czując pieczenie na plecach. Zacisnęła zęby by nie okazać słabości i mruknęła do Pointki.
— Mnie? Boleć? No co ty? Już następnego dnia śmigałam po klanie — przechwalała się cętkowana, chcąc zrobić wrażenie na siostrze. Ta posłała jej zażenowane spojrzenie. Srocza Łapa już chciała się jej jakoś odgryźć, lecz poczuła znajomy zapach. — O, w końcu przyszedłeś! — krzyknęła radośnie, odwracając łeb.
Za kotkami stał uśmiechnięty kocurek trzymający mewę w pysku. Niebieska wstała pośpiesznie i otarła się o polik liliowego, na co ten zamruczał. Gdy usłyszała ciche westchnięcie, zerknęła na siostrę. Kątem oka zobaczyła jak pręgowana wywraca oczami. Czyżby przesadzali z Zlepkiem jeśli chodzi o okazywanie uczuć? Spojrzała na bicolorkę pytająco, lecz ta odwróciła wzrok. Chyba nigdy nie zrozumie o co dokładniej jej chodzi. Ah te samice, szybciej jeże zaczną latać niż Sroka dowie się o co chodzi mniejszej. Usiedli obok Zimorodki tak by uczennica Cyprysowego Gąszczu siedziała na środku i zaczęli rozmawiać. Srocza Łapa starała się włączyć w pogawędkę siostrę, lecz ta zdawała się coraz bardziej to odpływać. Niebieska szturchnęła ją delikatnie. Czyżby ich towarzystwo ją nudziło? Co prawda nie raz Pointce zdarzało się odlecieć, lecz ostatnio tylko taką ją widywała. Zmartwiona popatrzyła się na siostrę.
— Zimorodku? Zimorodkowa Łapo? Halo? — zaczęła, pukając kotkę ogonem, miała nadzieję, że tak może sprowadzi ją z powrotem na Ziemię.
Ta potrząsnęła głową wyrwana z transu i prychnęła na Srokę, posyłając jej pytające spojrzenie.
— Niech wszystkie koty Klanu Klifu zdolne by polować, zbiorą się na zebranie! — rozległ się głos Lisiej Gwiazdy po obozie, przerywając rozmowę kotek. Siostry spojrzały na siebie porozumiewawczo i dokończyły szybko piszczałki. Czyżby dziś miał być ten dzień? Dzień mianowania? Sroka rzuciła okiem na swoje futro. Lekko burawe od kurzu i pozlepiane niezidentyfikowaną substancją. Nie było źle. Poza tym raczej już nie zdąży go ogarnąć przed ceremonią. — Zimorodkowa Łapo, Srocza Łapo i Śnieżna Łapo, wystąpcie!
— Lećcie — powiedział do nich Zlepiona Łapa. — Ja już je zakopię — zaoferował, wskazując łapką na kości.
Srocza Łapa kiwnęła łbem z wdzięcznością i pobiegła wraz z siostrą pod skałę. Przebiły się przez tłum i spojrzały oczekująco na lidera. Po chwili dobiegła do nich Śnieżna Łapa, uśmiechając się promiennie.
— Ja, Lisia Gwiazda, przywódca Klanu Klifu, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tych uczniów. Trenowały pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam je wam jako kolejne wojowniczki. — rozpoczął mianowanie. — Zimorodkowa Łapo, Srocza Łapo i Śnieżna Łapo czy przysięgacie przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
— Przysięgam — odparły pointka i belgijka praktycznie jednocześnie.
— Oczywiście! Znaczy się, przysięgam! — krzyknęła nieco opóźniona Sroka. Cały ogon drżał jej z ekscytacji. Czyżby zaraz jej marzenia o zostaniu wojownikiem się spełnią? Kotce ledwo co udawało się skupić na ceremonii z tych emocji.
— Mocą Klanu Gwiazdy nadaję wam imiona wojownika. Zimorodkowa Łapo od tej pory będziesz znana jako Zimorodkowa Pieśń. Klan Gwiazdy cieni twój rozsądek i mądrość, oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Klifu. Srocza Łapo, od tej pory będziesz znana jako Sroczy Żar. Klan Gwiazdy cieni twoją waleczność i odwagę, oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Klifu. — po usłyszeniu tego zdania Sroka już zupełnie odpłynęła.
Sroczy Żar! Sroczy Żar! Kotka nie mogła nacieszyć się nowym imieniem. Brzmiało tak dostojnie! Ostatnimi siłami powstrzymywała się by nie zacząć skakać z radości. Spojrzała do tyłu i rozejrzała się za rodzicami. Widząc jak patrzą się na nie z uznaniem, kotka uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Czy ten dzień mógłby okazać się piękniejszy? Po zakończeniu ceremonii podeszła do rodziców wraz z siostrą. Słoneczny Blask liznął je pomiędzy uszami i spojrzał z dumą na córki, mówiąc, że zawsze wiedział, że wyrosną na piękne wojowniczki. Poplamione Piórko uśmiechnęła się do nich, życząc powodzenia na nowej ścieżce życiowej. Sroczy Żar podziękowała rodzicom i odeszła rozglądając się za Zlepioną Łapą. Kocurek siedział obok Żurawinowej Łapy i rozmawiali o czymś. Cętkowana już miała pobiec do liliowego, gdy zauważyła, że Zimorodkowa Pieśń jej gdzieś przepadła. A nawet nie zdążyły porozmawiać. Musi ją odnaleźć. Rozejrzała się za koteczką. Widząc rodziców odchodzących od skały, pognała przed siebie, przepychając się przez tłum kotów. Czyżby kotka wróciła się jednak pod kamień? Ku zdziwieniu Sroki i tam jej nie znalazła. Okrążyła obóz i zobaczyła bicolorkę koło wiekowego buku. Z opuszczonym łbem rozmyślała nad czymś.
— Zimorodku? — zawołała.
<Zimorodku? mam nadzieję, że nie za duża drama xd>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz