- Widzisz, niedojdo, niedługo tylko ty będziesz siedział w legowisku uczniów. Będziesz gnił tam aż do swojej śmierci. - miauknął Barania Łapa szyderczo, patrząc z pogardą na złotookiego brata. Kozia Łapa wbił pazury pazury w ziemię. Co jeśli Baran ma rację i właśnie w takich kolorach maluje się jego życie? Syn Głuszcowej Łapy opuścił łeb i przełknął ślinę, zastanawiając się, czy powiedzieć Baranowi o swoim spostrzeżeniu. W końcu wziął głęboki oddech, jeżąc futro na karku. Zastanawiał się, jakie skutki przyniesie jego wypowiedź.
- W-wiesz, Barania Łapo, ty też nie zostałeś jeszcze mianowany. - mruknął cicho Koza, odwracając łeb. Nie widział, jak zareagował Baran, jednak mógł się domyślić, że kremowemu niezbyt się to spodobało. Nie oberwał jednak masywną łapę, a usłyszał cichy śmiech.
- Ja przynajmniej mam partnerkę. - miauknął Barania Łapa, zwracając wzrok na rozpromienioną bengalkę siedzącą między Zimorodkiem a Sroką. - Dobrze wiem, że Śnieżna Łapa ci się podoba. A, przepraszam, podobała. - "Czyli wszyscy wiedzieli? Oprócz Śnieżki, oczywiście.Ale jak to... podobała?" Koza zadał sobie takie pytanie, wciąż nie patrząc na pysk Barana. Arlekin po chwili przerwy kontynuował. - Od chwili, gdy JA i ona zostaliśmy parą, Śnieżna Łapa stała się MOJĄ własnością i zabraniam ci zbliżać się do niej, rozumiesz?
Kozia Łapa zacisnął zęby, słysząc słowa brata. Śnieżna Łapa nie jest żadną rzeczą, która potrzebuje właściciela! Liliowy terminator chciał odpowiedzieć Baranowi, jednak ugryzł się w język, widząc podchodzącą do nich Śnieżną Łapę, a właściwie teraz już Śnieżny Sopel.
- I co, mówiłam wam, że dziewczyny górą! - kotka zaśmiała się donośnie, przepychając się między gratulującymi im członkami klanu Klifu. Baran najwyraźniej znudzony rozmową z bratem skrzywił się i poszedł w tylko sobie znanym kierunku, zaś Kózka został, smutno uśmiechając się do Śnieżki.
- H-hej... to był żart, wiesz...? J-jeszcze będziesz mianowany! Zobaczysz! - zająknęła się koteczka, ujrzawszy smętną minę przyjaciela. Koteczka w rozetki otarła się delikatnie o jego bok, próbując dodać mu otuchy, ale Kozia Łapa zamiast ulgi poczuł na karku przeszywający wzrok Barana. Zestresowany Koza odsunął się od Śnieżki, próbując nie zrobić jej przykrości i jednocześnie uwolnić się od tego okropnego uczucia.
- T-tak, zobaczymy. - zaśmiał się krótko, opuszczając wzrok na jasne łapki.
- Nie martw się, Lisia Gwiazda na pewno niedługo cię mianuje. - uśmiechnęła się pogodnie, po czym zaczęła się rozglądać. - Widziałeś gdzieś Zlepioną Łapę? Chciałabym z nim porozmawiać.
- Nie, nie widziałem go od rana. - mruknął Kózka. Tak bardzo chciałby teraz znaleźć sobie dołek i zakopać się w nim już na zawsze. Nie dość, że przeczucie, że zostanie mianowany ostatni właśnie się sprawdza, Śnieżna Łapa jest teraz razem z Baranią Łapą, to jego brat zakazał mu kontaktów z wciąż szczerze kochaną bengalką. Co jeszcze go czekało? Czy nie lepiej byłby właśnie się odciąć od tego życia? Z rozmyślań paroma trąceniami łapy wyłowiła go już nieco zniecierpliwiona Śnieżny Sopel.
- Kozia Łapo! Chodź, poszukajmy go razem!
< Śnieżko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz