- Pobawmy się w berka! - Siostrzyczka zaczęła z entuzjazmem, skacząc na mnie i po chwili uciekając.
Gdy się Odwróciłem był za nią tylko liliowy ogon, więc czym prędzej zacząłem ją gonić. W kilka większych kroków znalazłem się za nią, a ta gwałtownie skręciła, przez co kupiła sobie czas. Ganiałem ją przed dobrych kilkanaście bić serc, aż się nie potknęła i upadła z hukiem na ziemię. Dorwałem liliową kotkę, która otrzepywała pyszczek z ziemi.
- T-to było na specjalnie! Dałam ci fory. - Mruknęła.
- Czuję się zaszczycony - zaśmiałem się, oblizując wąsy z kurzu.
- Więc... Teraz twoja kolej na bycie berkiem! - Rzuciłem na zaczepkę, natychmiast uciekając jak najdalej, słysząc za sobą szybkie kroki siostry.
Na otwartej przestrzeni świetnie się biegało, a jeszcze lepiej ścigało, dlatego gdy liliowa nie dawała rady mnie dogonić, zwolniłem.
Poczułem nagle mysz albo coś podobnego. Gwałtownie skręciłem w kierunku tego czegoś, nie myśląc nawet i pozycji łowieckiej.
Dostrzegłem parę długości ogona ode mnie grubą mysz, więc rozpędzony skoczyłem na nią, a ta ruszyła w ucieczkę. Ścigałem stworzenie aż się nie zmęczyło i z łatwością nie wbiłem w niego zębów.
- Aż tyle zajęło ci łapanie myszy. - Usłyszałem za sobą. - I ty chcesz być wojownikiem?
Prychnąłem na słowa liliowej. Co ona tam wie, przecież nie mogłem od razu łapać myszy, uciekłaby mi na pewno.
- Ty w ogóle nie próbowałaś polować. - Odgryzłem się, podnosząc zdobycz i idąc w stronę obozu.
Niezapominajka mówiła mi coś o innych kotkach z klanu, kiedy ją średnio jej słuchałem, skupiając swoje myśli wokół jej słów "i ty chcesz być wojownikiem?". Muszę więcej trenować, skoro nawet ona mi powiedziała takie coś.
Odłożyłem mysz na stos, a wychodząc wpadłem na Kręciołka, który powiedział, że mam z nim iść na trening. Machnąłem ogonem i powiedziałem, że zaraz przyjdę.
Znalazłem siostrzyczkę myjącą futerko na słońcu.
- Słuchaj, Kręciołek mnie bierze na trening. - Zacząłem. - I nie mogę się bawić, muszę iść.
Ta kiwnęła głową w zrozumieniu, po czym liznęła mnie w pysk.
Trening wycisnął ze mnie wszystkie siły, biegałem kilak razy wzdłuż granic, a później jeszcze Kręciołek postanowił zastawić na mnie pułapkę, przez co oblałem jego test. Moja wina, że najpierw robię a nie myślę? Mógł chociaż zostawić jakiś ślad, a nie wyskakuje na mnie w momencie, gdy w spokoju myję futro...
Wszedłem do legowisk uczniów, ale nigdzie nie dostrzegłem liliowej kotki. Pomyślałem sobie, że pewnie wyszła na polowanie, w końcu teraz jest coraz więcej zdobyczy.
Gdy się Odwróciłem był za nią tylko liliowy ogon, więc czym prędzej zacząłem ją gonić. W kilka większych kroków znalazłem się za nią, a ta gwałtownie skręciła, przez co kupiła sobie czas. Ganiałem ją przed dobrych kilkanaście bić serc, aż się nie potknęła i upadła z hukiem na ziemię. Dorwałem liliową kotkę, która otrzepywała pyszczek z ziemi.
- T-to było na specjalnie! Dałam ci fory. - Mruknęła.
- Czuję się zaszczycony - zaśmiałem się, oblizując wąsy z kurzu.
- Więc... Teraz twoja kolej na bycie berkiem! - Rzuciłem na zaczepkę, natychmiast uciekając jak najdalej, słysząc za sobą szybkie kroki siostry.
Na otwartej przestrzeni świetnie się biegało, a jeszcze lepiej ścigało, dlatego gdy liliowa nie dawała rady mnie dogonić, zwolniłem.
Poczułem nagle mysz albo coś podobnego. Gwałtownie skręciłem w kierunku tego czegoś, nie myśląc nawet i pozycji łowieckiej.
Dostrzegłem parę długości ogona ode mnie grubą mysz, więc rozpędzony skoczyłem na nią, a ta ruszyła w ucieczkę. Ścigałem stworzenie aż się nie zmęczyło i z łatwością nie wbiłem w niego zębów.
- Aż tyle zajęło ci łapanie myszy. - Usłyszałem za sobą. - I ty chcesz być wojownikiem?
Prychnąłem na słowa liliowej. Co ona tam wie, przecież nie mogłem od razu łapać myszy, uciekłaby mi na pewno.
- Ty w ogóle nie próbowałaś polować. - Odgryzłem się, podnosząc zdobycz i idąc w stronę obozu.
Niezapominajka mówiła mi coś o innych kotkach z klanu, kiedy ją średnio jej słuchałem, skupiając swoje myśli wokół jej słów "i ty chcesz być wojownikiem?". Muszę więcej trenować, skoro nawet ona mi powiedziała takie coś.
Odłożyłem mysz na stos, a wychodząc wpadłem na Kręciołka, który powiedział, że mam z nim iść na trening. Machnąłem ogonem i powiedziałem, że zaraz przyjdę.
Znalazłem siostrzyczkę myjącą futerko na słońcu.
- Słuchaj, Kręciołek mnie bierze na trening. - Zacząłem. - I nie mogę się bawić, muszę iść.
Ta kiwnęła głową w zrozumieniu, po czym liznęła mnie w pysk.
Trening wycisnął ze mnie wszystkie siły, biegałem kilak razy wzdłuż granic, a później jeszcze Kręciołek postanowił zastawić na mnie pułapkę, przez co oblałem jego test. Moja wina, że najpierw robię a nie myślę? Mógł chociaż zostawić jakiś ślad, a nie wyskakuje na mnie w momencie, gdy w spokoju myję futro...
Wszedłem do legowisk uczniów, ale nigdzie nie dostrzegłem liliowej kotki. Pomyślałem sobie, że pewnie wyszła na polowanie, w końcu teraz jest coraz więcej zdobyczy.
*Dwa księżyce później*
Mijał kolejny dzień, a Niezapominajki jak nie było, tak nie ma. Naprawdę martwiłem się jej zniknięciem. Nikt z klanu się nie przejmował tak jak ja i wszyscy kazali wracać do obowiązków. Szuwarek nawet mnie zbył i kazał wracać do obowiązków. Przez dwa księżyce, podczas których dowiedziałem się od mentora, że jestem gotowy do mianowania, wykonywałem swoje obowiązki. Pomagałem starszym, dogadałem Wilka i Zająca, świetne koty z nich. Polowalem więcej niż zwykle, chciałem perfekcyjnie opanować wszystkie metody polowań, by być gotowym do mianowania. Odbywałem patrole, czasem zwietrzałem zapach innych kotów, ale starsi wojownicy mówili, że te zapachy i tak są stare.
Wyrosłem też, jestem dużo wyższy i mam szczupłe łapy. Dziwnie trochę, mój ogon przypomina węża a nie ogon, cienki i długi.
Któregoś razu, gdy szedłem na obchód, poczułem znajomy zapach. Ten, którego kilka dni nie czułem. Czyżby to była...?
Wiedziony nadzieja pobiegłem w kierunku wiatru, który przyniósł woń i nie myliłem się. W oddali, niedaleko granicy stała liliowa piękna kotka. Niezapominajka!
Wyrosłem też, jestem dużo wyższy i mam szczupłe łapy. Dziwnie trochę, mój ogon przypomina węża a nie ogon, cienki i długi.
Któregoś razu, gdy szedłem na obchód, poczułem znajomy zapach. Ten, którego kilka dni nie czułem. Czyżby to była...?
Wiedziony nadzieja pobiegłem w kierunku wiatru, który przyniósł woń i nie myliłem się. W oddali, niedaleko granicy stała liliowa piękna kotka. Niezapominajka!
<Niezapominajko? I co powiesz na swojego wyrośniętego brata? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz