Dlatego też, gdy zjawił się ten wielki kawał mięcha wraz z poplecznikami, Iglasty Krzew z Płomienistym Świtem na czele ruszyli powoli w stronę granicy z klanem wilka.
- Gąsko... - zaczął cicho, gdy jego partnerka otarła się o lewy bok pointa - Na pewno nie chcesz zostać w bezpiecznym miejscu...? - miauknął zatroskany, liżąc ją za uchem.
- Phi! Czy ty masz mnie za słabą i naiwną kotkę, głupolu? Dam sobie radę, spokojna twoja rozczochrana! - zawołała entuzjastycznie, zaś sam tonkij poczuł się tak, jakby calico mówiła o zwykłym spacerze...
Dadzą radę...
Dadzą!
W tym samym momencie on i rudzielec wydali z siebie okrzyk bitewny, przedzierając się przez krzaki i wbiegając do samego serca swego obozu. Zaalarmowany wróg natychmiast przystanął do walki. Nie spodziewał się jednak, że siły wilczaków przez koty, które sprowadził Grzmiący, będzie znacznie większe.
W jednej chwili ruda kita przemknęła mu przez oczami, zaś dosłownie chwilę później poczuł silne, wręcz paraliżujące uderzenie w łeb. Upadł na ziemię tracąc przytomność.
~*~
Uchylił powoli niebieskie ślepia pełne pretensji do świata, po czym z lekko uchylonym pyskiem spróbował przyjrzeć się kształtowi, który zdawał się nie pojmować zasady "przestrzeni osobistej"- C-c-co... AUĆ! - Wbił pazury w ziemię, czując pieczenie między uszami, dosłownie na środku głowy - Co jest.. - wychrypiał, gdy obraz zaczął mu się wyostrzać. Przed sobą dostrzegł Gęsie Pióro, zaś kawałek dalej Spopieloną Paproć, która opatrywana była przez Burzowe Futro.
- I to ja miałam na siebie uważać, tak? - prychnęła kotka, przewracając oczami, zaraz jednak polizała swego ukochanego po policzku - Martwiłam się głupolu - bąknęła.
- Wiem, słońce. Przepraszam... - zamruczał cicho, stykając się z córką Szepczącego Wiatru nosami.
<Spopielona Paproć?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz