Odsunęła się o krok w tył i popatrzyła na czekoladową z gniewem w zielonych oczach. Nie przepadała za nią, ba! Igła i Czeremcha byli tymi, których nikt nie lubił, a mimo to, Pokrzywa z chęcią ich zaczepiała, by wzbudzić u nich jakąś reakcję. Zwykle się denerwowali i odgryzali się jej – językiem lub pazurami. Lecz w tej chwili córka Gardeniowego Pyłku i Wąsatego Pyska w głowie miała tylko to, by się odegrać na Igle, który oddał swój mocz na kulkę z mchu i rzucił nią w Pokrzywę. Czeremcha nie lubiła się ze swoim bratem, ale widząc to jako dobrą okazję, postanowiła się do niego na chwilę dołączyć i dokuczyć swej kuzynce. Liliowy, nie chcąc się konfrontować ze swoją ofiarą, wyskoczył z kociarni od razu po występku, po czym schował się za nią, po cichu się śmiejąc z Pokrzywy. Uszy czekoladowo-rudej przyległy do jej głowy, a ona sama spięła wszystkie swoje mięśnie, będąc w gotowości do ataku na Czeremchę. Jednak... Coś jej śmignęło przed oczami, zabierając z pola widzenia stojącego na jej drodze kociaka. Była to Goździk, która się siłowała z Czeremchą, by ta nie mogła się spod niej wydostać.
– Zięki! – rzuciła w stronę swojej siostry, a następnie wyskoczyła z kociarni.
Spojrzała w prawo, spojrzała w lewo, a gdy jej wzrok nie zdał się tu na nic, pokręciła swoim nosem, by po chwili złapać zapach Igły. Podążyła za nim, a znalazłszy go za kociarnią, rzuciła się w jego stronę i przycisnęła do ziemi. Nim się zdążyli zorientować, dołączyły do nich Goździk i Czeremcha, przepychające się nawzajem. Obie na siebie fukały, podobnie jak Pokrzywa i kocur pod nią. Wtem, ni stąd, ni zowąd, usłyszeli za sobą wołanie jednej z kotek, oznajmiające, że czekoladowo-ruda ma się pospieszyć, bo Gardeniowy Pyłek tu idzie.
– ŚMIELCĄCE JAJO! – wydarła się do jego ucha, a następnie napluła na niego i tak szybko, jak się na nim znalazła, tak szybko się z niego zsunęła. Odwróciła się w stronę swojej mamy, a widząc ją, odetchnęła z ulgą. Gdy jakiś dorosły się na nich patrzył, Igła i Czeremcha nie płatali takich figli, dlatego Pokrzywa czuła się w tej chwili bezpieczniej. Podeszła do niej i dała kuksańca w bok Goździka, uśmiechając się do niej szeroko.
– Co ty, siola, tak się cykas, ze u mamy się chowas? – zaczęła się z niej nabijać.
– Pff! – naburmuszyła się. – Chciałabyś, ciołku – rzuciła się na swoją siostrę, a te zaczęły się tarmosić i tarzać po ziemi.
< Gardeniowy Pyłku? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz