*Akcja dzieje się przed mianowaniem Fiołka i śmiercią Nocka*
Westchnęła sceniczne, z lekka się podnosząc. Spojrzała jej prosto w oczy i ostro pokręciła łbem. Nie. Koteczka była za młoda, dowie się tego w swoim czasie. Ma go jeszcze naprawdę, naprawdę dużo.
- Nie - miauknęła sztywnie, dziwiąc się samej sobie, że to właśnie do niej skierowała taki ton. - Jesteście jeszcze za młodzi. Przyjdzie czas, gdy się dowiecie. Musisz to zrozumieć, Fiołeczku! - dodała, teraz starając się brzmieć cieplej, ale do urażonej chyba to nie dotarło. Prychnęła i smętmym krokiem wyszła za bratem, nie oglądając się za siebie ani nic nie mówiąc.
Może trochę przesadziła... och, jednak dobrą matką to ona nie była. Spojrzała na Ciernia, szukają jakichkolwiek odpowiedzi, wsparcia, lecz ta leżała tyłem, a długołapa nie miała zamiaru jej przeszkadzać. Zamiast tego wstała i wyjrzała zza legowisk, szukając Ziołowego Nosa. Kot siedział kilka ogonów dalej skubiąc mysz. Podeszła niespodziewanie, biorąc jego porcje w pysk i odgryzając drobny kawałek, po czym ze śmiechem ją odkładając. Przewrócił oczyma, lecz wyraz pyszczka witał ją z radością. Przysiadła obok.
- Miałaś jakąś... sprzeczki z Fiołkowa Łapą? - zagadnął, wyraźnie zainteresowany.
- Nie ma o czym mówić - mruknęła, wciąż czując się źle z tym, jak potraktowała przybraną siostrzenicę. - Nie wracajmy do tego, dobrze?
- Jasne! - Nastawił uszu. - Hm, raczej nie było tam za wesoło... mniejsza.
Kiwnęła głową, ciesząc się, że ją zrozumiał. Zawsze ją rozumiał. Liznęła go, spoglądając ukradkiem w stronę legowiska uczniów, nie udało się jej jednak dostrzec calico.
***
Wygrzewała się w ciepłych promieniach słońca. Co dopiero wróciła z polowania z Ciernistą Łodygą i Brzoskwiniową Gałązką. Teraz siedziała sama, zajadając jednego z upolowanych królików. Miał smaczne, soczyste mięso. Gdy starannie oblizała resztki pokarmu z kości, zakopała je i zabrała się za mycie futra. Promyki przygrzewały jej, panowały przyjemny spokój i harmonia. Wyciągnęła się, czując, jak kości jej strzelają. "Co ze mną w takim razie będzie, gdy będę już stara? " Zaśmiała się w myślach. Pracowała naprawdę dużo, nie miała wielu chwil wytchnienia. Oczy same zaczynały się już przymykać. Rozejrzała się za kimkolwiek do towarzystwa, jednak w jej polu widzenia nie znalazła nikogo, godnego tego. Do czasu, gdy nie ujrzała Fiołkowej Łapy kręcocej się przy legowisku uczniów. Podeszła. Tak właściwie, to musiały porozmawiać. Jednooka obróciła się na odgłos kroków łap.
- Witaj, Fiołkowa Łapo - zaczęła jak najbardziej przyjaźnie. - Ja... powinnam przeprosić. Byłam za ostra.
Koteczka zastrzygła uszyma, patrząc na nią, jakby wyczekiwała kontynuacji przemowy. Tą też dostała.
- Takie tematy są... Po prostu drażniące. Rozumiem, że chciałaś się czegoś dowiedzieć, jednakże... Po prostu uważałam, i nadal uważam, że nie powinnaś narazie wiedzieć o takich rzeczach. Masz jeszcze całe życie przed sobą... tyle rzeczy do odkrycia... - kontynuowała, dobierając słowa na spontanie i nie wiedząc do końca, co chce tym przekazać. - Ale... jeśli tak bardzo ci zależy... to mogę opowiedzieć.
- Nie trzeba! - zawołała, ochoczo. - Wujek Czapla już wszystko mi wyjaśnił!
Szylkretkę wręcz wmurowało, zapewne nie takiej odpowiedzi się spodziewała. Czapli Potok nie należał też do wojowników, do których miała szczególnie dobrą opinię, więc to tylko pogarszało tą sprawę. Pokręciła łbem.
- Uch, naprawdę jesteś ciekawska...
Fiołas? Wybacz za gniota, ale nie miałam pomysłu
Migacz pewnie myśli, że pokazał Fiołkowi w praktyce jak to wygląda :'(
OdpowiedzUsuńLovvv <3
Usuń