Nagle poczuł czyjeś zęby na karku i coś uniosło go do góry. To Szepczący Wiatr podniosła go i pogoniła resztę kociąt do żłobka, najwyraźniej nie chcąc, by dzieci dłużej oglądały martwe ciało koleżanki. Gdy dotarli co legowiska matka położyła go na ziemi z dala od reszty kociąt, usiadła i pochyliła się nad nim, patrząc na niego z góry.
- Falek - powiedziała, a kocurek podniósł do góry łepek, by spojrzeć na nią lekko zaszklonymi oczami. Choć głos kocicy był pełen troski, jej spojrzenie było surowe i zimne niczym lód. - Mysi móżdżku! - syknęła nagle, a kociak aż drgnął na tą nagłą zmianę tonu. - Wchodzenie na czubek drzewa, gdy w pobliżu nie ma dorosłych to najgłupsza rzecz jaką mogłeś zrobić! Czeremcha... - ucięła na chwilę. - ...To... to mogłeś być ty, rozumiesz?! Mogłeś tam spaść i... i skończyć jak ona.
Falek skulił się lekko wbijając wzrok w swoje łapy. Czuł się teraz jeszcze gorzej, przytłoczony tym wszystkim.
- Gdyby coś ci się stało... - ciągnęła Szepczący Wiatr. - ...gdyby komukolwiek z was coś się stało... Ja... - urwała nagle i skrzywiła się z wyraźnym bólem na pysku. Kocurek patrzył z mieszaniną przerażenia i zdumienia na matkę. Nigdy jeszcze jej takiej nie widział.
Nagle czule polizała go w łepek i podniosła się. Spojrzała na siedzące w przeciwległym kącie kocięta i skierowała się do wyjścia.
- Czekajcie tutaj, zaraz ktoś tu do was przyjdzie - rzuciła do nich i wyszła do obozu.
Falek siedział chwilę bez ruchu, wciąż przeżywając w sobie całe to zdarzenie i słowa matki. W końcu jednak spojrzał na żywo rozmawiające o tym co się stało kocięta. Trochę dalej od niech siedział Igła, wpatrzony w ziemię przed sobą, którą jakby od niechcenia przesuwał łapą. Jednak nagle wstał i powoli podszedł do wyjścia ze żłobka, gdzie przystanął, wpatrzony w coś przed sobą.
Nagle Falek znów usłyszał w głowie słowa liliowego kocurka. Zaraz, czy on go... przeprosił? Igła? Jego? Choć na pierwszy rzut oka nie wyglądał na aż tak przejętego śmiercią jego siostry jak Falek, to te kompletnie niepodobne do niego słowa na pewno o czymś świadczyły. Mimo to czekoladowy kocurek nie do końca wiedział dlaczego Igła powiedział to właśnie teraz.
Falek niepewnym krokiem podszedł do niego i niezbyt wiedząc czemu usiadł obok. Nagle do jego uszu dobiegł lament Leśnego Strumienia i jej syki w stronę innych klanowiczów. Lekko się skulił i położył uszy po sobie.
- Co teraz będzie...? - zapytał niepewnie Igłę.
<Igła/Leśny Strumień?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz