— Nie aż tak, jak cię odbierają, Migoczące Niebo — zaczęła Cierń, patrząc na przyjaciółkę — bywasz czasami chłodna, ale to nie twoja wina. Dużo przeszłaś i pewnych rzeczy zwyczajnie nie możesz przeskoczyć. Ale nie jesteś bezduszna. Jesteś wspaniałą kompanką i przyjaciółką i myślę, że każdy, kto zna cię lepiej, wie coś na ten temat — powiedziała, po czym westchnęła. — A co do Leśnego Cienia... To, co zrobił, było bardzo nieodpowiedzialne. Postawił cię w niezręcznej sytuacji na oczach wszystkich. Rozumiem, że mógł chcieć podzielić się z tobą swoim uczuciem, ale mógł to zrobić w inny sposób.
Prawdę powiedziawszy, Cierń bardzo chciałaby zrozumieć swojego najmłodszego brata. Chciałaby pogadać z nim, a może nawet coś doradzić, w kierunku Migotki, oraz upomnieć go, aby nie był nachalny? Problem w tym, że rzadko kiedy rozmawiali i nie czuła się wystarczająco "blisko" z kocurem, aby dawać mu rady.
— Koty gadają i to jest nie fair, Migoczące Niebo, ale przejdzie im. Możliwe, że kiedyś będzie im głupio przez to, jak cię ocenili. To, co się wydarzyło ciężko uznać, za twoją winę, wiesz? Moim zdaniem po prostu rób swoje i nie przejmuj się tymi, którzy nie byli w twojej skórze — zakończyła. Nie wiedziała, co innego mogłaby jej powiedzieć. To było po prostu jej zdanie i jako jej przyjaciółka czuła obowiązek w kwestii wyrażenia go. Kochała Migotkę, jak siostrę (którą ta zresztą mogła prawdopodobnie być) i nie chciała, aby ta czuła się niekomfortowo.
<Migu? Wybacz, że tak krótko uwu>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz