Kotka rzuciła towarzyszowi niepewne spojrzenie. Nie do końca miała ochotę dzielić się swoją historią, oczywiście nie miała niczego do ukrycia…poza tą jedną rzeczą. Wpatrując się w jasne oczy kocura zrozumiała, że może mu ufać. Westchnęła lekko wygodniej siadając na chłodnej ziemi i zaczęła, z początku aksamitnym głosem:
- Urodziłam się jako druga, nic wielkiego, każdy musi jakoś przyjść na świat. Ja i mój…brat, byliśmy drugim miotem Różanego Pazura, dzielnej chodź oziębłej wojowniczki- rozpoczęła- nie poznałam jej dobrze, porzuciła nas jak tylko osiągnęliśmy jeden księżyc.
- Porzuciła? Znaczy, odeszła czy urodziłaś się jako samotnik?- dopytywał Szkarłatny Wicher chcąc zamknąć wszystkie niejasności. Dopiero teraz Poranna Łania zauważyła, że nie wymieniła klanu w którym przyszła na świat, szybko naprawiła swój błąd.
- Nie, nie! Urodziłam się w Klanie Liści, jest bardzo daleko stąd, ale wiele kotów przyszło tutaj do Klanu Nocy przemierzając niezły kawał drogi od domu. Kontynuując, porzuciła nas. Po prostu, pewnego dnia wyszła ze żłobka, kiedy nabrała już sił, zostawiła nas za sobą warcząc do innych, że ona się o nas nigdy nie prosiła. Tak trafiliśmy pod opiekę Rybiej Sadzawki, biedna, zmarły jej wszystkie młode, znaczy…- tutaj łaciata kotka zrobiła pauzę wpatrując się we własne łapy, a zachęcona przez towarzysza rozpoczęła opowieść na nowo- był jeszcze Ślimaczek. Niestety umarł jako uczeń, był bardzo wolny, powodem były dziwne, zdeformowane i poskręcane łapy. Nie zdążył uciec przed…bestiami na dwóch nogach. Zaczęli rzucać w niego kamieniami, każdy trafił.
Wąsy Szkarłatnego Wichru zadrżały, tak jak sam kocur. Wlepił swe spojrzenie w smętne oblicze Porannej Łani, mimo to wiedział, że to nie była przyczyna jej strachu przed nocą.
- Mów dalej, jeśli chcesz.
- Chcę, to dopiero początek- zaśmiała się nagle młoda wojowniczka rozpoczynając na nowo- moim mentorem stał się Płonący Konar, ah! Przedziwny to był kocur, gdyby go lider nie pilnował to połowa kociąt byłaby jego, i nie ograniczam się tutaj jedynie do naszego klanu! Mimo to, był to świetny mentor który wiele mnie nauczył, nigdy mnie nie poniżał, nie wyzywał, a bronił mnie, jak swojego honoru! Zdawało mi się, że często mówił na mnie ,,moje oczko w głowie”. Traktował mnie najlepiej ze swoich…siedmiu córek. Mimo to, że nie pochodziłam od niego.
Towarzyszowi aż opadła szczęka, nie spodziewał się tak dużej liczby potomstwa, nie miał jednak ochoty pytać ilu on miał synów…
Poranna Łania zauważyła, że ze strony pręgowanego nie wypływają żadne pytania więc zabrała się za dalszą część opowiadania.
- Skończyłam szkolenie, wraz z bratem. Dostaliśmy nasze imiona od Małej Gwiazdy i wszystko miało już być pięknie…nasz ojciec zmarł, zabił go lider innego klanu, Dzielna Gwiazda. Mimo to nie mam mu tego za złe, Jastrzębie Oko był potwornym tyranem, mysim móżdżkiem i potworem, biedny Mała Gwiazda…ileż on przez niego wycierpiał! Nasza matka także umarła w tamtej bitwie, ale ona zginęła w dziwny sposób, wcześniej pozbawiając życia wojownika z naszego klanu, Czarnego Wąsa, jej miłości życia, a także syna Jastrzębiego Ojca- widząc zdziwienie i pomieszanie malujące się na pysku Szkarłatnego Wichru kotka machnęła ogonem rzucając ,,zapomnij, sama się w tym gubię”.
- Ważne było to, że mój brat, pchany rządzą zemsty na matce i udowodnieniu jej jacy byliśmy wspaniali, został zastępcą. To był najpiękniejszy dzień mojego życia, mój kochany braciszek stojący u boku lidera, nareszcie był szczęśliwy…mój Upadły Blask…
Szkarłatny Wicher zauważył oczy wojowniczki, były przeszklone i wpatrzone w dal. Wyglądała jakby zaraz miała się rozpłakać. Wojownik zrozumiał, że to właśnie brat związany jest z panicznym strachem co do mroku. Podszedł bliżej towarzyszki zniżając lekko głowę.
- Poranna Łanio, opowiesz co się stało?
- Ja…- zaczęła zupełnie inaczej niż na początku, cała jej pewność siebie uleciała, jej głos łamał się w pół zdania, drżał z emocji- poszliśmy na wieczorny patrol, w sumie prawie już nocny. Byłam tam ja, Upadły Blask, Iskrzące Niebo oraz Rzeczny Pazur. Wszystko było dobrze…ale nagle pojawił się on.
Tu kotka zrobiła pauzę zamykając oczy, znowu widziała wszystko. Polankę w lesie, uśmiech na pysku Iskrzącego Nieba, głupkowatą minę Rzecznego Pazura oraz prowadzącego Upadłego. Do jej nozdrzy dostał się ten sam odór…
- Pies. Wielki, szary kundel ze zmierzwioną sierścią, splamioną obrożą, żółtymi zębiskami i obłędem w oczach. Uciekł swemu panu. Był głodny. Chciał mięsa. My…próbowaliśmy go zatrzymać, ci dwaj idioci padli jako pierwsi, następna byłam ja. Bestia mogła mnie chapnąć od razu, niczym przekąskę, zmiażdżyłby moje kości, rozerwał na strzępy, byłabym niczym więcej niż przystawką…ale tego nie zrobił.
- Upadły Blask- odezwał się szeptem Szkarłatny Wicher ciągle wpatrując się w mizerną kotkę z grymasem bólu na pysku.
- Rzucił się na niego, jak głupek, rzucił się! Skoczył do przodu wpadając wprost w jego paszczę! Pies złapał go w kły i zagryzł, on go zagryzł! Upadły Blask kazał mi uciekać, wychrypiał to z pyskiem pełnym krwi! Czuł ból, okropny ból, on umierał Szkarłatny Wichrze, umierał na moich oczach każąc mi uciekać, troszczył się o mnie nawet tracąc życie! Upadli ze skarpy, obaj. Trafili w płyciznę, pies zginął. Klanie Gwiazd, powinien mnie zabić…wszystkich tylko nie Upadłego…
Kotka zaczęła cicho łkać z przeszklonymi oczami. Zwinęła się w kłębek, kuląc się ze smutku. Wspomnienie było tak żywe, niczym prawdziwe. W uszach hulał jej głos brata, rozdzierający serce wrzask torturowanego kota na którego karku zakleszczają się zęby bestii. Pręgowany wojownik zareagował natychmiast, przycisnął się do niej próbując ją pocieszyć uściskiem. Poranna Łania straciła cały swój wdzięk, rozryczała się jak kociak wtulając się w futro towarzysza. Z każdą chwilą jej głos się zniżał, płacz ustępował, uspokajał ją dźwięk bicia serca kocura oraz jego ciche mruczenie. Po raz ostatni jej ciałem poruszył dreszcz aby dać miejsce na rozlewające się od serca ciepło które opanowało całe jej wnętrze. Otarła się o podbródek Szkarłatnego stykając się z nim policzkiem, kładąc łeb na karku. Liznęła go delikatnie uśmiechając się lekko.
- Dobrze, że jesteś- szepnęła tak cicho, że nikt nie był w stanie tego usłyszeć. Żadna postać po za nią i kocurem. Wiatr cicho poruszył nagimi gałęziami drzewa strącając z niego kilka płatków śniegu które leniwie opadły na pierzynę okrywającą zmarzniętą ziemię.
<<Szkarłatny? ;v;>>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz