A te kociaki? Mysi Nos nazwała je jego siostrzeńcami. Srebrny Pysk jednak nie żyła od kilku księżyców, a te maluszki... Nagle kocur zrozumiał, że te dzieci to rodzone potomstwo Mysiego Nosa.
- To niemożliwe - szepnął sam do siebie. - Ale... Jak? Kiedy?
Mysi Nos wyraźnie chciała mu to powiedzieć, ale wyraźnie sygnalizowała, że nie zrobi tego w obecności reszty klanu. Ciekawość wzięła górę nad cierpliwością jej brata. Odesłał patrol do obozu z dobrymi wieściami i obiecał zaraz do nich dołączyć. Kiedy ich głosy ucichły Mysi Nos uśmiechnęła się do niego serdecznie.
- Zanim porwali mnie dwunożni, stało się coś niezwykłego - zaczęła.
- Porwali cię? - przejął się nagle jej brat. - Jesteś cała? Wszystko w porządku?
- Tak. Ci dwunożni byli nawet mili, ale... - Mysi Nos urwała nagle. - Och! Nigdy nie zgadniesz! Mieszkał z nimi Droździa Łapa!
Lamparci Krok był niezwykle zaskoczony. Droździa Łapa? Jego były uczeń! Ale przecież tylko on i Fioletowa Chmura wiedzieli, że nie zginął tylko odszedł do dwunożnych. A teraz wie Mysi Nos?
- Ale... On nie żyje - powiedział, jakby ciągnąc swoje kłamstwo.
- Żyje! - zawołała żywo kotka. - I ma się świetnie. Wiesz, on dobrowolnie odszedł z Klanu Burzy. Sam wybrał tamto życie.
- Ale zaraz... Czekaj... - powstrzymał ją Lamparci Krok, ale nagle coś głośnego się do nich zbliżyło. Oboje naprężyli mięśnie, kiedy spomiędzy gałęzi wynurzył się kociak dwunożnych. Przestraszeni wojownicy w panice chcieli uciekać, kiedy szybko oprzytomnieli. Wrócili się, chwycili maluszki w pyszczki i pobieli, jak najdalej. Mysi Nos jednak zatrzymała się i odłożyła kociaka, który zapiszczał.
- Wicherek! Zostawiliśmy Wicherka! - zaszlochała. Wróciła się po kociaka, a Lamparci Krok podszedł do płaczącej siostrzenicy i położył obok niej drugiego maluszka.
<Mysi Nosie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz