Instynkt samozachowawczy? Co to, nie znam.
Od jakiegoś czasu mógł mówić, ale bardzo rzadko z tego korzystał. Bo nie miał do kogo się odzywać. Jego rodzeństwo to idioci, matka nie raz ma go gdzieś, a ojciec... kto to?
Wyszedł więc tego dnia z kociarni jak gdyby nigdy nic. Bo matka pozwala, to czemu miałby się kisić w więzieniu? Zresztą i tak było mu tam za gorąco. Zwiedzał obóz długo, nawet bardzo. Wyczaił bez problemu, że z tego większego więzienia łatwo się nie wydrze. I w sumie nie zamierzał. Do czasu.
W pewnym momencie jakiś "wspaniały" pan wojownik o granatowych oczach i czarnym, cętkowanym futrze spojrzał na niego nieprzyjaznym wzrokiem, zupełnie, jakby biedny Jastrząb wbił mu coś w zad. Chociaż pewnie i nie musiał, skoro dorosły kot i tak był sztywny jak kij od szczotki.
- Co się tak kręcisz po obozie, jakby cię łapy swędziały? - prychnął, gdy żółtooki po raz piąty tego dnia przeszedł obok niego.
- Bo mogę. Bo nudno tu. - przewrócił oczami. Klapnął na ziemi, spodziewając się czegoś ciekawego.
- Bardzo ci się nudzi? - spytał wciąż nieprzyjemnym tonem. Jastrząb niejednokrotnie denerwował go swoim zachowaniem, więc chciał to zrobić i tym razem. Chwilę myślał, co mógłby zrobić, żeby czarny faktycznie się wkurzył, a nie zaśmiał z politowaniem, czy coś. Jednak uznał, że to nie ma sensu jak po jakimś czasie nie mógł nic wymyślić. Cóż.
- Ta. - mruknął od niechcenia w końcu, a wojownik skierował się w stronę legowiska starszyzny - nieużywanego już, bo taka starucha, która tam mieszkała sobie niedawno kopnęła w kalendarz. Dzieciak Czarnego Piórka jednak poszedł za nim, a jakże. Gdy Jagodowy zorientował się, że właściwie ktoś za nim idzie, a tym ktosiem był żółtooki wypierdek, przyspieszył. W końcu znaleźli się tam, gdzie mieli. Starszy kot rozsunął mech, nachodzący na ścianę legowiska, ukazując wspaniałą lukę w zabezpieczeniach. Idealną do chowania się, bo nikt nie wiedział, czy na serio można nią gdzieś wyjść. Czarno-biały spojrzał na kocura podejrzliwie, ale wszedł do małego tunelu. I co tam znalazł? Całe nic. Chciał się wycofać, ale... nagle coś mu nie pozwoliło. Oh, oczywiście, ten idiota musiał wyjście znów zakryć mchem, całą kupą mchu, aby tylko dopiec kurduplowi. Jastrząb chwilę szarpał się z gałęziami, liśćmi i zawartością legowiska, jednak ostatecznie udało mu się wyjść. Jednak był jeden krok bliżej do znalezienia wyjścia z obozu. Ta jedna luka oznaczała, że może ich być więcej - a więc można je poszerzyć, wyłamać patyki, wyrwać liście i być wolnym.
***
Minęło parę dni. Jastrząb od tamtego czasu pielęgnował wspaniały wyłam, który udało mu się znaleźć w kociarni. Kiedy klany dotarły na te tereny i zaczęły umacniać ściany obozu, ktoś nie do końca się przyłożył, efektem czego była szczelina, przez którą bez problemu mógłby przecisnąć się kot, jednak z wewnątrz zasłonięta i nieźle załatana, zaś z zewnątrz zarośnięta. Jednak gdy udało mu się wyłamać parę gałązek, udało mu się wytworzyć przejście, które potem starannie przygotowywał, dzięki czemu był to tunel, który prowadził do załatanej jedynie z wierchu szczeliny - a potem już bez problemu mógł wyjść. Mógł, ale nie chciał. Bo planował. Wyrywał chwasty po drugiej stronie tunelu, ogarniał swój tunel, poszerzał przejście, chował to wszystko pod mchem... a przede wszystkim udawał, że nic się nie działo. Aż pewnego dnia uznał, że wykonał wspaniałą robotę. Przecież udało mu się trzymać to w sekrecie przez pół księżyca, a ci idioci z klanu się nie zorientowali! Matka nie zauważyła, rodzeństwo nie zwróciło uwagi. Odwiedzający nie widzieli. Ewentualnie jak nagle spod mchu wyszedł właśnie Jastrząb, brali to za niewinną zabawę, czy chowanie się przed rodzeństwem. I wspaniale. W końcu zjadł swój przydział zdobyczy, która mu się należała ze względu na wiek i... wyszedł swoim tunelem. Rośliny były inne, nowe. Nieznane. Zapachy również. Ale nie zachwycał się nimi. W końcu to tylko jakieś chwasty. Po co one komu? Ciągle był czujny, zmył z siebie przed wyjściem ten straszny, uderzający na kilometr zapach mleka. Szedł spokojnie, uważając, by nie natknąć się na patrol, czy drapieżnika. Jak dobrze, że wyruszył rano, jak tylko patrole wyszły! Nie zauważył żadnego ani nie został wyczuty, znaleziony i zatargany za ucho do matki. Nie miał pojęcia, w którą stronę polazł, ale gdy słońce już schodziło ze szczytu nieba, smród szczyn jego współklanowiczów zaczął słabnąć. I dobrze. Bo go już od tego mdliło.
<yyy ktokolwiek lol od razu uprzedzam, że żeby znaleźć Jastrzębia, on najpierw musi chcieć być znaleziony, więc kot z jego klanu raczej nie wyskoczy mu nagle zza pleców z dramą i wrzaskiem>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz