Borsuk przeskoczył przez płot i znalazł się na terenie małego ogródka. Nie był pewien czy to właśnie był dom w który mieszkała jego przybrana matka, ale musiał zaryzykować. ,,Opis się zgadza” pomyślał kocur podchodząc bliżej. Było to małe siedlisko w odcieniu piasku. Do przejrzystych wrót prowadziła dróżka usiana kamyczkami o przeróżnych wielkościach, od malutkich otoczaków po spore, szare głazy. Wszedł z małym impetem w dziwną barierę. Kocur widział wnętrze siedliska, ale nie mógł do niego wejść. Usiadł na drewnianej podłodze i wlepił swe ślepia w głąb domku. Zauważył Mgiełkę śpiącą w dziwnym legowisku, wyglądało na dość wygodne. Borsuczy Goniec zamiauczał przeciągle uderzając łapką w szkło. Za którymś razem ucho srebrnej kotki poruszyło się, po czym przyszedł czas na jej ciało. Matka przeciągnęła się i wstała. Ku zdziwieniu pointa wskoczyła na wystającą ze ściany drewnianą rzecz i wyszła przez okno. Zeskoczyła na dół stykając się nosem z przybyszem.
- Witaj Borsuczku- przywitała go z uśmiechem na pysku- co cię tu sprowadza?
- Mam kilka pytań…czy…twój dwunożny jest w domu?- zapytał niepewnie rozglądając się wszędzie za nim. Czuł jego zapach, ale nie był w stanie go dojrzeć. Mgiełka zamruczała rozbawiona i liznęła w ucho kocura próbując go uspokoić.
- Nie, nie ma. Pojechał gdzieś z jakąś sprawą, albo czymś podobnym. Nie wiem gdzie jest, ale wróci późno, raczej- dodała po chwili zawahania kotka spoglądając na swego ,,syna”. Oboje ruszyli w kierunku małego koszyka wypełnionego miękkim materiałem. Mgiełka wgramoliła się do niego kładąc się czekając aż Borsuk ułoży się na trawie schowanej pod śniegiem.
Zaczęli rozmawiać o różnych rzeczach, przeważnie o uczuciach Borsuka względem Kwiecistego Śpiewu. Następnie przeszli na temat pogody, życia w domu dwunogów czy nowych znajomości które zawarła ,,Coco”.
Borsuczy Goniec wskoczył na płot patrząc jak Mgiełka znika w domu. Jej pan wrócił, zatem kocur musiał się zbierać. Nagle poczuł, że ktoś go obserwuje. Spojrzał w bok i ujrzał kocurka o bladoniebieskich oczach, obserwował go. Miał za szyi dziwny, skórzany pasek, Mgiełka też taki miała. ,,Pieszczoch” pomyślał Borsuk wpatrując się w nowego przybysza.
- Czy ty jesteś kotem z lasu?- zapytał go nagle nowy towarzysz podchodząc blisko. Borsuk wskazał ziemię, czułby się tam pewniej, w razie czego będzie mógł walczyć. Obaj zeskoczyli i wtedy point zauważył, że nie jest tylko większy od kocura ale także lepiej zbudowany, w sumie nie dziwił się temu.
- Tak jestem. Na imię mi Borsuczy Goniec, a ty?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz