Tego jednak dnia Borsuczy Goniec postanowił odwiedzić Milczącą Gwiazdę, usłyszał, że liderka już urodziła, w sumie nie było to ciężkie, bynajmniej urodziny kociąt to była istna sensacja. Szczególnie dla tego, że rodzącą Milczkę zawlókł do obozu obcy kot z poszarpanym ryjem, w dodatków z pewnością nie był samotnikiem, Borsuk wyczuł od niego jakby stłumiony zapach klanu Nocy. Dało mu to coś do myślenia, przez głowę przeszło mu to, że mógł być to ojciec kociąt. Jednak aby się tego przekonać kocur musiał zobaczyć je na własne oczy. Cicho niczym cień wpełzł do żłobka, niemal od razu do jego pyska uderzyło ciepłe i dość duszne powietrze. W ukryciu stworzonym z krzewów nie dało się wręcz poczuć panującej na zewnątrz pory roku, kiedy w całym obozie jak i lesie panował mróz a śnieg leżał gdzie okiem nie spojrzeć, tutaj w żłobku było cicho, ciepło i przytulnie. Od razu w oczy rzuciła mu się postać posrebrzanej liderki, spokojnie leżała z łepkiem ułożonym na łapach. Przy jej brzuchu leżały trzy, małe kulki. Nie ssały mleka matki, jednak podobnie jak ona spały. Borsuczemu Gońcy zmiękło serce kiedy zauważył maluszki, były piękne. Co jakiś czas jedno ucho któregoś z nich zadrgało, albo całym kotkiem poruszył lekki dreszczyk. Kocur już miał odejść, nie chciał przeszkadzać kotce, lecz wtedy usłyszał:
- Myślisz, że cię nie zauważyłam Borsuczy Gońco?
Point odwrócił się szybko spoglądając na rozbudzoną liderkę, w jej niebieskich oczach odbijało się zmęczenie zmieszane z rozbawieniem. Kocur uśmiechnął się i podszedł do liderki, zetknął się z nią delikatnie nosem u usiadł obok. Jeszcze raz rzucił okiem na jej młode po czym zaczął na nowo rozmowę:
- Są piękne, Milcząca Gwiazdo.
Liderka zamruczała dumna otulając je ogonem, liznęła rudego kotka w głowę. Małemu nie koniecznie się to spodobało, pisnął lekko odpychając nos matki łapą po czym zasnął kamiennym snem.
- Wiem, że są piękne Borsuczy Gońco- odpowiedziała mu biorąc lekki wdech, zanim dodała coś do swojej wypowiedzi wciął się kocur.
- Tak śliczne jak mamusia- zamruczał przymrużając oczy i poruszając wąsami. Oczy srebrnej kotki rozszerzyły się lekko a na jej pysk wszedł uśmiech, spuściła lekko głowę i zaczęła myć swoją klatkę piersiową.
- Jak się czujesz?- spytała między liźnięciami. Borsuk na chwilkę spojrzał w bok, musiał zebrać myśli. Nie wiedział czy miał mówić o wszystkim Milczce, postanowił opowiedzieć jej tylko o dobrych rzeczach.
- Wiesz, czuje się już co raz lepiej, sprawa tej małej Makowej Łapy, muszę dla niej walczyć prawda? Gdzie ona znajdzie lepszego mentora?- zapytał żartobliwie kocur słysząc cichy śmiech Milczącej Gwiazdy w odpowiedzi.
- Z pewnością nie znajdzie się nikt lepszy dla niej.
Borsuczy Goniec nie odpowiedział już nic, wlepił wzrok w trzy małe postacie. Jeden kotek właśnie się obudził, pierwszą jego czynnością było odruchowe picie mleka. Problem w tym, że szylkretowa kotka była trochę za daleko matki, na szczęście Borsuk przyszedł jej z pomocą. Delikatnie przysunął małą wiercipiętę do brzucha matki. Kotka zaczęła łapczywie pić wywołując cichy śmiech u wojownika. Point zauważył jak w oczach Milczącej Gwiazdy wystąpił nagły ból kiedy spojrzała na swoje dzieci. Nie był pewien co go spowodowało.
- Milcząca Gwiazdo? Co się stało?- spytał z troską. Kotka odwróciła łeb kiwając nim z cichym westchnieniem.
- Było by ich więcej…o dwójkę…ale je straciłam.
Kocur nic o tym nie wiedział, ze skruchą spuścił głowę patrząc na własne łapy. Wydukał ciche: ,,przykro mi” i liznął liderkę po głowie. Srebrna podziękowała za gest i znów wlepiła oczy w wojownika. Coś jakby poruszyło zszarganym sercem Borsuczego Gońcy, widok Milczącej Gwiazdy z dziećmi wydał mu się…dziwnie przyjemny. Przez chwilę poczuł się jakby to były jego własne twory, szybko jednak się otrząsnął posyłając jej promienny uśmiech.
- Nie przejmuj się, te będą najlepszymi wojownikami jakie klan widział. W sumie, co tam klan, las nie spotkał nigdy tak świetnych, dzielnych i silnych jak oni!- zapewnił ją puszczając w jej stronę oczko- o ile ja się nimi zajmę.
W odpowiedzi uzyskał radosny śmiech szarej kotki, pełen życzliwości i słyszalnego rozbawienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz