Byłam w lesie. Czułam zapach, zapach który wprowadzał mnie w błogi stan. Świeży zapach lasu.. Czyste powietrze.. Tak, tego mi było trzeba. Po chwili poczułam inny zapach. Zaczęłam podążać jego śladem. Stąpałam powoli po ziemi, po czym zobaczyłam mysz. Cicho podkradłam się do niej. Na moje szczęście wiatr wiał w moją stronę. Przyczaiłam się obserwując jak tłuste stworzonko pałaszuje orzech. „To myszy jedzą orzechy?”- zdziwiłam się. Zaczęłam się szykować do skoku, gdy nagle usłyszałam krzyk. Napięłam mięśnie, a sierść zjeżyła mi się na karku. Otworzyłam oczy. To Liska mnie budziła. A ja nie byłam już w lesie tylko w żłobku, leżąc wtulona w ogon mamy. Smutna rzeczywistość mną ogarnęła. W sumie to ja nawet ze żłobka nie wyszłam, nie mówiąc już o lesie! Rozluźniłam mięśnie, a moje mięciutkie futerko zaczęło opadać. „To tylko sen”- zasmuciłam się, bo w tamtym miejscu było jak w bajce!
- Coś się stało? Wyglądasz nie najlepiej- powiedziała do mnie siostra.
-Śniło mi się polowanie- odpowiedziałam.
-Złapałaś coś? – zaciekawiła się.
Prawie złapałam mysz, ale.. ktoś mnie obudził- spojrzałam na nią z wyrzutem.
-Wybacz!- Zaśmiała się- Planujesz dziś wyjść ze żłobka?- spytała po chwili.
-Jeszcze się nad nie zastanawiałam, ale pewnie gdzieś się wybiorę- miauknęłam w odpowiedzi- tak, możesz iść ze mną – dodałam po chwili widząc, że Liska otwiera pyszczek, by coś powiedzieć. Zaczęłam próbować wydostać się z uścisku, jeszcze śpiącej mamy. Bezskutecznie. W końcu podjęłam decyzję, aby skoczyć. Mój „skok” jeśli można to tak nazwać, wyglądał pewnie brutalnie zabawnie. Co prawda, wybiłam się od ziemi, lecz zahaczyłam tylnymi łapkami o ogon Kwiecistego Strumyka, i robiąc fikołek wylądowałam na plecach. Moje siostra zaczęła turlać się ze śmiechu.
-Zrób to lepiej! – Ofuknęłam ją.
- Przyjmuję wyzwanie – odpowiedziała posyłając mi rozbawione spojrzenie. Podniosłam się, po czym usiadłam wpatrując się w kotkę. Skoczyła! Tak jakby, bo zamiast wylądować na czterech łapach wpadła w poślizg wywracając się. Zaczęłam się z niej śmiać. Ona z resztą dołączyła się i razem turlałyśmy się ze śmiechu.
- Okej, dość tych śmiechów, mamy przecież jeszcze dziś pozwiedzać obóz!- miauknęłam do niej. Zaczęłyśmy chwiejnym krokiem kierować się w stronę wyjścia. Spojrzałam kątem oka na mamę i rodzeństwo. Tak słodko spali. Zrobiło mi się cieplej na sercu. Z uśmiechem zaczęłam wraz z siostrą wychodzić ze żłobka. Obóz był wielki! Przyglądałyśmy się jak wojownicy kładą świeże zdobycze. W sumie to po co w ogóle polować? Nie mogą pić mleka mamy? Zobaczyłyśmy wchodzącego do obozu Agrestowego Ogona, ze świeżą zdobyczą. Zaczęłam nerwowo machać ogonem i wymieniłam z siostrą zaniepokojone spojrzenia. O by dwie wiedziałyśmy, że jeśli nas zauważy to pewnie będzie kazał nam wracać do nudnego żłobka! I tak już było za późno, bo zaczął się kierować w naszą stronę.
-Co wy tu robicie? Kwiecisty Strumyk wie, że wyszłyście? – spytał się zaniepokojony.
-Mama śpi- Odpowiedziała mu Liska.
-Pewnie się teraz o was martwi, wracajcie do żłobka – tata popchał nas delikatnie nosem.
-Ale my chciałyśmy pozwiedzać obóz! – jęknęłam.
-Pozwiedzacie innym razem, a teraz marsz do żłobka! – warknął i spojrzał na nas ostrym wzrokiem. Skuliłam się w kłębek, a on złagodził spojrzenie, po czym zaczął nas pchać w stronę mamy. Ta już się obudziła kręcąc się zaniepokojona. Gdy tylko nas ujrzała uspokoiła się i spytała:
- Zabrałeś Wilczka i Liskę na spacer?- spytała jak zawsze spokojnym tonem.
- Same wybrały się na spacer! Musiałem je zaganiać z powrotem- odrzekł. „Zaganiać? Raczej ciągnąć!” spojrzałam rozbawiona na siostrę. Widać było po niej, że myślała o tym samym. Po czym usłyszałam burczenie brzucha, po chwili drugie. Tak, nie jadłam od samego rana! Podeszłam jak zwykle chwiejnym krokiem w stronę mamy i zaczęłam łapczywie pić jej mleko. Moja siostra poszła w moje ślady. Tata patrzył na nas chwilę, po czym liznął nas na do widzenia i wyszedł bez słowa. Poczułam się senna. Leżałam otulona futrem mojej mamy, po czym zasnęłam.
- Coś się stało? Wyglądasz nie najlepiej- powiedziała do mnie siostra.
-Śniło mi się polowanie- odpowiedziałam.
-Złapałaś coś? – zaciekawiła się.
Prawie złapałam mysz, ale.. ktoś mnie obudził- spojrzałam na nią z wyrzutem.
-Wybacz!- Zaśmiała się- Planujesz dziś wyjść ze żłobka?- spytała po chwili.
-Jeszcze się nad nie zastanawiałam, ale pewnie gdzieś się wybiorę- miauknęłam w odpowiedzi- tak, możesz iść ze mną – dodałam po chwili widząc, że Liska otwiera pyszczek, by coś powiedzieć. Zaczęłam próbować wydostać się z uścisku, jeszcze śpiącej mamy. Bezskutecznie. W końcu podjęłam decyzję, aby skoczyć. Mój „skok” jeśli można to tak nazwać, wyglądał pewnie brutalnie zabawnie. Co prawda, wybiłam się od ziemi, lecz zahaczyłam tylnymi łapkami o ogon Kwiecistego Strumyka, i robiąc fikołek wylądowałam na plecach. Moje siostra zaczęła turlać się ze śmiechu.
-Zrób to lepiej! – Ofuknęłam ją.
- Przyjmuję wyzwanie – odpowiedziała posyłając mi rozbawione spojrzenie. Podniosłam się, po czym usiadłam wpatrując się w kotkę. Skoczyła! Tak jakby, bo zamiast wylądować na czterech łapach wpadła w poślizg wywracając się. Zaczęłam się z niej śmiać. Ona z resztą dołączyła się i razem turlałyśmy się ze śmiechu.
- Okej, dość tych śmiechów, mamy przecież jeszcze dziś pozwiedzać obóz!- miauknęłam do niej. Zaczęłyśmy chwiejnym krokiem kierować się w stronę wyjścia. Spojrzałam kątem oka na mamę i rodzeństwo. Tak słodko spali. Zrobiło mi się cieplej na sercu. Z uśmiechem zaczęłam wraz z siostrą wychodzić ze żłobka. Obóz był wielki! Przyglądałyśmy się jak wojownicy kładą świeże zdobycze. W sumie to po co w ogóle polować? Nie mogą pić mleka mamy? Zobaczyłyśmy wchodzącego do obozu Agrestowego Ogona, ze świeżą zdobyczą. Zaczęłam nerwowo machać ogonem i wymieniłam z siostrą zaniepokojone spojrzenia. O by dwie wiedziałyśmy, że jeśli nas zauważy to pewnie będzie kazał nam wracać do nudnego żłobka! I tak już było za późno, bo zaczął się kierować w naszą stronę.
-Co wy tu robicie? Kwiecisty Strumyk wie, że wyszłyście? – spytał się zaniepokojony.
-Mama śpi- Odpowiedziała mu Liska.
-Pewnie się teraz o was martwi, wracajcie do żłobka – tata popchał nas delikatnie nosem.
-Ale my chciałyśmy pozwiedzać obóz! – jęknęłam.
-Pozwiedzacie innym razem, a teraz marsz do żłobka! – warknął i spojrzał na nas ostrym wzrokiem. Skuliłam się w kłębek, a on złagodził spojrzenie, po czym zaczął nas pchać w stronę mamy. Ta już się obudziła kręcąc się zaniepokojona. Gdy tylko nas ujrzała uspokoiła się i spytała:
- Zabrałeś Wilczka i Liskę na spacer?- spytała jak zawsze spokojnym tonem.
- Same wybrały się na spacer! Musiałem je zaganiać z powrotem- odrzekł. „Zaganiać? Raczej ciągnąć!” spojrzałam rozbawiona na siostrę. Widać było po niej, że myślała o tym samym. Po czym usłyszałam burczenie brzucha, po chwili drugie. Tak, nie jadłam od samego rana! Podeszłam jak zwykle chwiejnym krokiem w stronę mamy i zaczęłam łapczywie pić jej mleko. Moja siostra poszła w moje ślady. Tata patrzył na nas chwilę, po czym liznął nas na do widzenia i wyszedł bez słowa. Poczułam się senna. Leżałam otulona futrem mojej mamy, po czym zasnęłam.
Ślicznie siostra <3 widać, że umiemy skakać xD.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ~Lisek <3