Choć od śmierci Porannej minęło już trochę wciąż byłem ostry. Chyba nigdy nie nadawałem się na lidera. Chciałem zacząć nowe życie, a tu się okazało, że Czarne Serce znowu do mnie wraca*... Nie mogę znowu nim być, bo cały klan odciągnę od Klanu Gwiazd. Wystarczy, że nie ma już tam miejsca dla mnie. Postanowiłem, że będę mniej ostry i milszy. Odpuszczę Tajemniczemu Kwiatowi. Teraz najważniejsze, żeby trójka uczniów została jak najszybciej wojownikami. Muszę zacząć robić systematyczniej treningi z Wodną Łapą.
Był ranek. Pierwsze promyki słońca dopiero wychodziły zza drzew rozbudzając polankę w obozie. Wszedłem na kopczyk i zwołałem klan. Po chwili słychać było w legowiskach ciche pomruki. Pierwszy był Szary Kieł, który usadowił się za mną. Reszta wyszła zaraz za nim i usiadła przedemną.
- Nakrapiany Kwiecie, dzisiaj wyjątkowo pójdziesz na polowanie. Szary Kieł zrobi teraz trening Wieczornej Łapie do górowania słońca, a do zachodu Błękitnej Łapie. Każdy uczeń po treningu pójdzie na polowanie, nawet jeżeli mentor nie będzie kazał. Błękitna Łapo, idź teraz na polowanie z Nakrapianym Kwiatem, do górowania wróć do obozu, a wtedy pójdziesz na trening z Szarym Kłem. - powiedziałem, po czym kiwnąłem głową na znak, że to koniec. Koty rozeszły się i w obozie zostałem tylko ja, Tajemniczy Kwiat i Wodna Łapa. Podszedłem do znudzonego ucznia.
- A ty co tak siedzisz? - zapytałem raczej żartobliwie, a nie surowo. Spojrzał na mnie dziwnie. Dobrze wiedziałem o co mu chodzi.
- Choć na trening. - dodałem. Kocur od razu wstał i ruszył żywo do wyjścia. Widziałem, że się ucieszył. Poszedłem za nim. Potem to ja prowadziłem. Zatrzymałem się na polanie dla koni. W miejscu gdzie las się kończył.
- Dziś potrenujemy walkę. - powiedziałem do ucznia. - Miejmy nadzieję, że tylko coś z walki mogłeś odziedziczyć po Kamiennym Pazurze. W walce musisz być sprytnym, a każdy błąd przeciwnika musisz wykorzystać. Nigdy nie stawaj nad przeciwnikiem, bo wtedy odsłaniasz brzuch. Każdy ma inną strategię, jedni od razu atakują, inni męczą przeciwnika. Czasami robią to z zaskoczenia. Jeżeli wróg ci zaufa jest dobrze, gorzej kiedy ty zaufasz wrogowi. - zaczął mówić teorię. Wtedy ze strony lasu dobiegł szelest. Myślałem, że to mysz, ale nagle usłyszałem drugi i trzeci... Stanąłem między Wodną Łapą, a dźwiękami i delikatnie zjerzyłem sierść. Szelest był coraz głośniejszy, aż ujrzałem głowę Nakrapianego Kwiatu. Uczeń był prawdopodobnie rozbawiany tą sytuacją, bo uśmiech pojawił się na jego pyszczku. Powróciłem do terminatora, rozumiałem jego rozbawienie.
- Co jeżeli byłby to lis? - zapytałem.
<Wodna Łapo? Nakrapiany Kwiecie?>
*kiedy Czarna Gwiazda nazywał się jeszcze Czarne Serce był bezwzględny i pragnął tylko zemsty na liderze drugiego klanu, który zabił jego rodziców. Po tym był ostry i zimny.
Był ranek. Pierwsze promyki słońca dopiero wychodziły zza drzew rozbudzając polankę w obozie. Wszedłem na kopczyk i zwołałem klan. Po chwili słychać było w legowiskach ciche pomruki. Pierwszy był Szary Kieł, który usadowił się za mną. Reszta wyszła zaraz za nim i usiadła przedemną.
- Nakrapiany Kwiecie, dzisiaj wyjątkowo pójdziesz na polowanie. Szary Kieł zrobi teraz trening Wieczornej Łapie do górowania słońca, a do zachodu Błękitnej Łapie. Każdy uczeń po treningu pójdzie na polowanie, nawet jeżeli mentor nie będzie kazał. Błękitna Łapo, idź teraz na polowanie z Nakrapianym Kwiatem, do górowania wróć do obozu, a wtedy pójdziesz na trening z Szarym Kłem. - powiedziałem, po czym kiwnąłem głową na znak, że to koniec. Koty rozeszły się i w obozie zostałem tylko ja, Tajemniczy Kwiat i Wodna Łapa. Podszedłem do znudzonego ucznia.
- A ty co tak siedzisz? - zapytałem raczej żartobliwie, a nie surowo. Spojrzał na mnie dziwnie. Dobrze wiedziałem o co mu chodzi.
- Choć na trening. - dodałem. Kocur od razu wstał i ruszył żywo do wyjścia. Widziałem, że się ucieszył. Poszedłem za nim. Potem to ja prowadziłem. Zatrzymałem się na polanie dla koni. W miejscu gdzie las się kończył.
- Dziś potrenujemy walkę. - powiedziałem do ucznia. - Miejmy nadzieję, że tylko coś z walki mogłeś odziedziczyć po Kamiennym Pazurze. W walce musisz być sprytnym, a każdy błąd przeciwnika musisz wykorzystać. Nigdy nie stawaj nad przeciwnikiem, bo wtedy odsłaniasz brzuch. Każdy ma inną strategię, jedni od razu atakują, inni męczą przeciwnika. Czasami robią to z zaskoczenia. Jeżeli wróg ci zaufa jest dobrze, gorzej kiedy ty zaufasz wrogowi. - zaczął mówić teorię. Wtedy ze strony lasu dobiegł szelest. Myślałem, że to mysz, ale nagle usłyszałem drugi i trzeci... Stanąłem między Wodną Łapą, a dźwiękami i delikatnie zjerzyłem sierść. Szelest był coraz głośniejszy, aż ujrzałem głowę Nakrapianego Kwiatu. Uczeń był prawdopodobnie rozbawiany tą sytuacją, bo uśmiech pojawił się na jego pyszczku. Powróciłem do terminatora, rozumiałem jego rozbawienie.
- Co jeżeli byłby to lis? - zapytałem.
<Wodna Łapo? Nakrapiany Kwiecie?>
*kiedy Czarna Gwiazda nazywał się jeszcze Czarne Serce był bezwzględny i pragnął tylko zemsty na liderze drugiego klanu, który zabił jego rodziców. Po tym był ostry i zimny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz