- Dlaczego ja nie jestem jak rodzeństwo?- zapytał mnie nagle. Zdziwiło mnie to pytanie. Obróciłam go na plecy i spojrzałam w zielone oczka.
- A co z tobą nie tak?
- No, oni biegają i są silni, a ja jestem taki słaby i mały- wymamrotał przygaszony i wziął uszka do tyłu. Faktycznie, wyróżniał się. Był szary kiedy jego rodzeństwo było rudawe. Był także mniejszy od Liska, a o Słoneczku już nie mówię. Jednak nie mógł siebie winić, widoczni tak chciał klan Gwiazd.
- Synku, kochanie moje, to część ich planu. Będziesz bardzo ważny, tak sądzę. Zobacz na nich, oni są duzi i silni a może to ty odznaczasz się sprytem albo większym intelektem?- zaśmiałam się pod nosem. Kociak od razu się ożywił i wtulił w moje futerko. Wymamrotał ,,dziękuje" i usiadł przytulony do mnie. Zawsze był takim mamisynkiem, i dobrze. Potrzebowałam takiego małego zwierzaczka do pieszczenia i kochania, a że pozostała dwójka nie lubi pieszczoch i ucieka to został mi on. Nagle koty na zewnątrz zaczęły miauczeć głośniej niż powinny. Przerażona wstałam i wyjrzałam na zewnątrz. Czyżby...nie. To niemożliwe!
- Dzieci, proszę zostańcie tutaj- poprosiłam je. Cała trójka spojrzała na mnie zdziwiona. Wybiegłam z legowiska i zobaczyłam coś czego nienawidziłam, coś co mnie prześladowało. Wojna. Klan Klifu rzucił się na nas od wejścia. Czemu oni. Zanim się spostrzegłam jakiś obcy kot wskoczył na mnie. Zauważyłam tylko jakiś szary błysk po czym ból w tylnej łapie. Syknęłam i ugryzłam go w szyję zrzucając z siebie. Kot odpuścił i pobiegł pomóc innym. Widziałam tylko tumany kurzu i kłaków latających w powietrzu. Byłam tak zdezorientowana, że nawet na chwilę zapomniałam gdzie jestem. Nagle koło mnie pojawiła się Szczurza Łapa która uciekała.
- Nakrapiany Ogonie, idź do dzieci!- zawołała. Otrząsnęłam się i przypomniałam sobie o nich. Biegłam w stronę legowiska ile sił w łapach kiedy drogę zagrodził mi rudy kot z białym krawatem i dwukolorowymi oczami. Zaczął syczeć i warczeć. Groził mi. Stał przed legowiskiem w którym były moje dzieci. Widziałam jak wystawiają łepki przez zarośla by patrzeć na tą rzeź. Moje źrenice się zwężały. Zamiauczałam i rzuciłam się do ataku. Nim kot zdążył zrobić unik ja udrapałam go w ramię. Parłam na niego najszybciej jak umiałam, chciałam go zranić i pokazać, że z mamuśką się nie zadziera. Przybiłam go do skały i skoczyłam na jego grzbiet wgryzając się w szyję. Przewróciłam na bok i szarpnęłam. Rudy kot wylądował trochę dalej poplamiony krwią. Podniósł się i ze strachem w oczach spojrzał na mnie. Wyszczerzyłam kły i zasyczałam. Nie dał jednak za wygraną. Jednak w tej chwili naprała na niego inna kotka. Skorzystałam z okazji i pobiegłam do żłobka.
Weszłam i zobaczyłam moje dzieci skulone przy Szczurzej Łapie która z trudem sama powstrzymywała się od drgania ze strachu. Siadłam przy nich i otuliłam ich wszystkich.
- Już spokojnie dzieciaki, wszystko będzie dobrze- wymamrotałam. Nie wiedziałam czy to będzie prawda, czy też kłamstwo. Walki trwały nadal. Bardzo bałam się o mojego partnera, czy on to przeżyje?! Nagle ktoś wrzasnął imię naszej liderki. Wyszłam ze wszystkimi na zewnątrz i usiadłam przyglądając się zbiegowisku. Podniosłam wzrok i zobaczyłam leżącą Wojenną Gwiazdę. Czy to koniec? Przeraziłam się widząc nakrapianą wojowniczkę leżącą u jej boku.
– Wojenna
Gwiazdo! –zagrzmiał rudy kot wcześniej walczący z liderką.
– Kim jesteś? – zasyczała nieufnie i wbiła spojrzenie w kocura. – Gdzie
Niespodziewana Gwiazda i Ametystowa Chmura?!
– Niespodziewana
Gwiazda i Ametystowa Chmura nie żyją – oznajmił kot – Klan Gwiazd
wybrał mnie na nowego lidera Klanu Klifu.
– Jakim prawem
łamiesz sojusz zawarty przez twoją poprzedniczkę i mojego ojca? –była wściekła. Płomienie tańczyły w jej zielonych oczach. Także byłam obunożna, Klan Klifu śmiał naruszyć sojusz i narazić moje młode!
Wielki kocur wziął głęboki wdech. Nagle liderka otworzyła oczy i ociężale podniosła
się z ziemi.
– Wojenna
Gwiazdo! – zagrzmiał lider po raz kolejny – Pokonaliśmy twój klan w walce. Musicie
odejść z tej części terytorium i zamieszkać po drugiej stronie Drogi Grzmotu.
– Dlaczego? –
wychrypiała szara kotka słabym głosem.
– Klan Klifu
przejmuje wszystkie tereny po tej stronie Drogi Grzmotu – wyjaśnił. – Każda
wasza próba odbicia tej części terenów zostanie odparta. Odejdźcie po dobroci,
inaczej wygnam was siłą.
– Czemu złamałeś
sojusz? – mruknęła Wojenna Gwiazda.
– Klan Klifu nie
potrzebuje już waszej pomocy, a terytorium. Wynoście się. Już!
Liderka
wstała bez słowa, otarła się pyszczkiem o wojowniczkę i wyszła z obozu, jeszcze ostatni raz
odwracając się w wyjściu. Oczy zaświeciły mi. Czyżby się poddała?! Cały klan zaczął iść za nią. Kulejąc poszłam do moich dzieci i wzięłam Widemko. Szczurza Łapa złapała Liska a Słoneczko zabrał szary wojownik o przepięknych niebieskich oczach głębokich jak tafla jeziora.- Mglisty Cień!- wymamrotałam przez sierść syna. Mój partner uśmiechnął się i otarł o mnie. Byłam taka szczęśliwa, że nic mu nie jest! Kiedy ostatni kot wyszedł z obozu Klan Klifu zaczął się śmiać i radować. To koniec.
Wszyscy przeszliśmy przez Drogę Grzmotu i osialiśmy obok Wielkiego Jaworu. Nie było to raczej nasze stałe miejsce. Usiadłam i zaczęłam lizać swoją łapę. Po chwili jednak przestałam, to na nic. Niech tak zostanie. Położyłam się i oparłam o Mglistego Cienia który usiadł obok. Dzieciaki grzecznie leżały wtulone w nasze futra jak najbliżej siebie.
- Co teraz będzie?- spytałam go. Kot nic nie odpowiedział, jakby sam nie wiedział. Spojrzałam na Sowie Skrzydło. Siedziała wpatrzona w drugą stronę drogi Grzmotu. Była smutna, wręcz przybita. Coś musiało się stać. Ale na razie mnie to nie obchodziło. Siedziałam obok partnera który był cały i zdrowy, tak samo nasze dzieci.
- Mglisty Cieniu, martwiłam się.
<<Mglisty Cieniasie...znaczy Cieniu XD <3?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz