-Coś się stało, Pajęcza Lilio? - zapytał, marszcząc nosek i przechylając lekko główkę.
-Chodź do legowiska, Nagietkowy Wschód ma infekcję - odparła ruda, wchodząc do środka.
Uczeń kiwnął główką i obrócił się, ruszając za mentorką. Skowronkowa Łapa od razu poszedł po odpowiednie zioła. Po chwili wrócił z pękiem ziół w pyszczku i usiadł przed Nagietkowym Wschodem. Zaczął powoli przeżuwać aksamitkę, a gdy tylko uznał, iż roślina jest dostatecznie rozdrobniona, wypluł papkę i nałożył ją na ranę kocura.
-To powinno pomóc - wymamrotał.
-Jeśli się nie poprawi, przyjdź do nas ponownie - dodała szybko Pajęcza Lilia.
***
Za każdym razem, gdy Skowronkowa Łapa próbował wyrwać się z obozu, aby poszukać Mimozy i poszwendać się nieco, Pajęcza Lilia miała dla niego jakieś zadanie. To pomóc przy ziołach, to posprzątać legowisko lub pomóc jakiemuś choremu kotu. Niby czekoladowy nie miał nic przeciwko, gdyż uwielbiał to robić i z chęcią się uczył, ale... potrzebował chwili wytchnienia. Z tą też myślą segregował medykamenty, gdy do Skruszonej Wieży wkroczył Konwaliowy Powiew, zginając się w pół i kaszląc niemiłosiernie, starając się złapać oddech. Czekoladowy wstał gwałtownie, otwierając szeroko oczy. -Co się stało, dziadku? Pójdę po Pajęczą Lilię! - mówiąc to, pobiegł w kierunku posłania mentorki, na którym spała kotka.
Dziko pręgowana spojrzała na niego, unosząc brew. Opowiedział medyczce o starszym, spoglądając co jakiś czas na liliowego. Mentorka od razu wstała, otrzepując swoje ognisto-rude futro.
-Przynieś miodunkę - rzuciła do ucznia, ruszając w kierunku Konwaliowego Powiewa.
Skowronek od razu wykonał polecenie, ochoczo ruszając w kierunku tak znanego mu zapachu ziół.
Wyleczeni: Nagietkowy Wschód i Konwaliowy Powiew
[414 słów]
[przyznano 8%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz