— Zaskakujące, że to zrobiłaś — wyznał, bowiem nie spodziewał się, że siostra ocali go przed Ognistą Pięknością. Ba! Sądził, że ta zaraz ją do niego przyprowadzi i skończy się jego chwila wytchnienia, a zacznie kolejna tortura. Nie znosił w końcu jak ruda narzekała na to, że tak bardzo potrzebował od niej spokoju. Gdyby była na jego miejscu to zapewne nie dziwiłaby się, że to robił. Przyszła karmicielka była... była... strasznie irytująca, a ból głowy przez jej ciągłe paplanie coraz częściej go nawiedzał.
Owszem, pamiętał, że złożyli sobie przyrzeczenie i przez ostatni czas zachowywał się jak wzorowy partner, aby nakłonić ją do zaciążenia, ale teraz, kiedy sprawa została potwierdzona, nie czuł potrzeby dłużej się tak upokarzać.
Najgorsza część i tak przed nim, ponieważ nie znał się na wychowywaniu młodych, a tym bardziej ojcowaniu. To było dla niego jedną wielką zagadką.
— Ale dziękuję — te słowa zapewne zdziwiły kotkę, bo spojrzała na niego zaskoczona.
Ah, no tak... Zapomniał, że mało kto jeszcze słyszał jak zwraca się do kogoś kulturalnie bez darcia pyska i strojenia fochów. No, to Bajkowa Stokrotka mogła teraz ujrzeć efekty pracy Obserwującej Gwiazdy nad swym bratem, który od ostatniego czasu spokorniał.
Siedzieli w ciszy, ponieważ siostra chyba bała się powiedzieć coś co mogłoby zaraz zniszczyć tą sielankową chwilę. Dlatego też, kiedy myśli powoli cisnęły mu się na język, zwrócił się do niej ponownie.
— Stokrotko... Wiem, że nie układało nam się w młodości, ale jesteś moją siostrą... I jako jedyna jesteś w stanie mnie zrozumieć... Przynajmniej mam taką nadzieję... Chodzi o to... Że nie mieliśmy nigdy ojca, prawda? A ja... niedługo nim zostanę i obawiam się... że nie dam rady. — Zacisnął pysk, biorąc głębszy oddech. — Jak mam być kimś kogo sam nigdy nie miałem? Co to znaczy być ojcem? Może powinienem zostawić wszystko na głowie Ogień... Matka im powinna wystarczyć tak jak to było w naszym przypadku. Jak sądzisz?
<Stokrotko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz