- Kijanko… Proszę cię, jest jeszcze wcześnie…
Czarny kocurek podniósł na nią spojrzenie i z błyskiem w oczach wskoczył na jej bok.
- Jak to wcześnie! - zawołał, a pozostała dwójka kocurków otworzyła małe ślepka - Wszyscy już wstają! Słońce też się obudziło!
Łaciata westchnęła I podniosła się z posłania, a Kijanka z piskiem sturlał się na ziemię.
- To, że wszyscy wstali, nie znaczy, że należy krzyczeć - powiedziała synowi, a ten wywrócił oczami - Co, jeżeli Kotewkowy Powiew jeszcze śpi? Nie chcemy jej-
- Ale jej tu nie ma! - wszedł jej w słowo - Wyszła wcześniej!
Mżawka rozejrzała się po kociarni. Rzeczywiście, czarno-białej kotki nie było w zasięgu wzroku. Ciekawe gdzie poszła. Pewnie na jakiś spacer.
- To nadal nie znaczy, że możesz krzyczeć - mruknęła, liżąc łapek syna.
Chwilę pogadała z kociakami, ale szybko im się to znudziło i zaczęli się łapać nawzajem za ogony. Parę razy musiała interweniować, bo nie chcieli żadnych odgryzionych kończyn.
- Hejka - od obserwowania ich poczynań oderwał ją głos czarno-białej kotki, stojącej w wejściu.
- Cześć!! - odpowiedziała od razu, prostując się - Chyba jeszcze nie rozmawiałyśmy.. Jestem Mżawka! A ty?
- Nimfie Zwierciadło - odpowiedziała wojowniczka, spoglądając na kociaki.
- Miło cię poznać! A to są Ikra i Kijanka. I Siwek. Ale on akurat nie jest moim synem.
Jednooki po usłyszeniu swojego imienia od razu przybiegł do kotek.
- Mówiłyście o mnie?? - zapytał, podnosząc główkę - To ja jestem Siwek!!
Łaciata pacnęła kocurka ogonem w nos, śmiejąc się.
- Tak, przedstawiam was pani Nimfie. Przywitaj się ładnie, to powiesz tacie, kogo poznałeś.
- Dzień dobry!!! - uśmiechnął się w stronę Nimfy, po czym obejrzał się przez ramię - Ja chyba już wrócę. Chyba nie radzą sobie beze mnie - po czym odwrócił się i popędził do kolegów.
Mżawka zwróciła wzrok z powrotem na wojowniczkę.
- Wracając, szukasz tu czegoś? Albo kogoś? Kotewkowy Powiew gdzieś wyszła, nie wiem kiedy wróci.
- To czego szukałam, już znalazłam - wymruczała przyjaźnie, obdarzając młodszą kotkę i jej kocięta spojrzeniem niebieskich ślepi.
Karmicielka uśmiechnęła się lekko. Ktoś przyszedł z nią pogadać!
- Oo! - po chwili zrozumiała, o co chodziło - Jak na razie to nie rozmawiałam z wieloma kotami… Chyba że któreś z dzieci chce wyjść na zewnątrz. To może wtedy.
- Pomyślałam, że przyda Ci się towarzystwo - odparła na to wojowniczka.
Piski przyciągnęły uwagę Mżawki, która od razu zwróciła się w stronę kociaków.
- Proszę was, nie bijcie się! Bo zaraz będziecie oboje siedzieć samemu - zawołała do swoich synów.
Nadal się trochę bała się “rozkazywać” Siwkowi, pomimo, że karmiła go od malucha. Nie była przecież jego matką. Nie umiała się zajmować jej własnymi dziećmi sama, co dopiero cudzym. Cieszyła się, że jednooki wolał na nią raczej “Pani Mżawka” niż mama. Zdecydowanie nie czuła się mamą żadnego z tych kociąt. Może swoich tak trochę. Chyba nie robiła czegoś poprawnie. Spojrzała ponownie na Nimfę.
- Przepraszam za nich, Kijanka jest strasznie głośny - mruknęła, owijając ogonem łapy - Myślisz, że inni będą patrzeć na mnie inaczej? Ze względu, że już jestem mamą? - wojowniczka już otworzyła pyszczek, ale ta jej przerwała - Jakby wiem, medyczki zawsze mówiły między sobą, że jestem strasznie młoda…
- To niewykluczone. Ale nie powinnaś o tym myśleć. Twoja historia nie definiuje tego, kim jesteś teraz. Wydajesz się być bardziej doświadczonym życiowo kotem, niż nie jeden wojownik.
Słuchała uważnie bicolorki, raz czy dwa machając ogonem.
- Dziękuję, że tak myślisz… - nie uważała, że była doświadczona życiowo. Nawet nie wiedziała jak kochać swoje dzieci! Ale może inni własnie myśleli, że jest… - Śmiesznie też będzie, jeżeli zostanę uczennicą w tym samym czasie co oni - odparła, wskazując na kociaki - Bo muszę odbyć trening, jeżeli dobrze rozumiem? - jej towarzyszka skinęła głową - No właśnie. Ciekawe jak to będzie wyglądało… I jakiego dostanę mentora. Chcesz mi opowiedzieć jak wygląda taki trening?
- Głównie trenujesz walkę i polowanie. U nas ważna jest też umiejętność pływania oraz łowienia ryb, bo dużo ich jemy. Uczymy się też wspinaczki na drzewa, bo jak mogłaś widzieć, część naszego terenu obejmuje las.
Mżawka słuchałam tego wszystkiego z szeroko otwartymi oczami.
- Łał! Pływać trochę umiem, nauczyłam się w drodze tutaj. Ale na ryby nigdy nie polowałam - odpowiedziała z zachwytem, przechylając łepek.
Może jak zdobędzie te same umiejętności co każdy klanowy kot, to wpasuje się lepiej? Może nawet zaprzyjaźniłaby się z kimś ważnym.
- W każdym razie, nie mogę się doczekać, aż zostanę uczennicą. Nie zrozum mnie źle, nawet bardzo dobrze żyje mi się w żłobku. Jestem wdzięczna twojemu klanowi za przyjęcie mnie, ale… Czasem jest tu z nimi trochę nudno - zaśmiała się, patrząc starszej kotce w jej niebieskie oczy - Miałam ci jeszcze powiedzieć, masz bardzo piękną sierść. Idealne połączenie czerni i bieli. Jestem pewna, że jesteś świetną wojowniczką!
***
- Mamo! Mamo! Chodźmy na dwór! - zawołał Kijanka, po tym, jak jego brat pouczył go, że nie może sam wyjść - Jest całkowicie biało!Łaciata westchnęła I popchnęła dwójkę na zewnątrz. Usiadła przy wejściu, podczas gdy czarny kocurek okładał Ikrę śniegiem. Obserwowała uważnie życie w klanie, przyglądając się kotom wychodzącym i wchodzącym do obozu. Jej uwagę przykuła czarno-biała kotka.
- Hejka! Nimfa! Co tam u ciebie?
<Nimfa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz