*Gdy Muszelka była w Klanie Nocy*
Gęś utknęła w żłobku, co nigdy nie było jej marzeniem. Niby mogła oddać swe córki w łapy Kotewkowego Powiewu, która była jej siostrą, jednak nie chciała tego zrobić. Co, jeśli i ona spiskowała z Topikową Głębiną? Nie wiedziała, co siedziało w głowie tej kotki, ale na pewno nie było to coś dobrego. Nie mogła stracić ponownie swojego kocięcia. Po prostu nie mogła. Już sama strata Łabędzia była dla niej dużym ciosem, z którym dalej nie mogła się pogodzić. Ten czekoladowy potwór postanowił posunąć się do takiego czynu. Jednak gorsza myśl krążyła w jej głowie. Czemu jej mama nie ukarała medyka za jego okrutne czyny? Zrobił to specjalnie, to była tylko jego sprawka, a dalej chodził spokojnie po klanie. Jak teraz ona miała się czuć bezpiecznie?! A co jeśli ponownie będzie próbował pozbawić życia jej dzieci?
Z jej myśli wyrwał ją cichy głosik. Spojrzała w kierunku źródła dźwięku, aby zobaczyć, że jej niebieskie kocię się obudziło. Mała kocica postanowiła przenieść się między łapy zastępczyni i wbić w nią swoje niebieskie ślepia. Mimo iż Muszelka nie była czarna, to i tak w oczach Tuptającej Gęsi, wpisywała się w kotkę idealną. Samo to, że posiadała jej krew, czyniło ją lepszą od innych, a za tym szły oczekiwania, o których przypominała im na każdym kroku Gęś. Obie kotki miały być idealne, zachowywać się jak przystało na damę, a najważniejsze, nie sprzeciwiać się matce. Nie chciała, aby jej pociechy wyrosły na kogoś takiego jak Wirująca Lotka, bądź Kotewkowy Powiew. Obie kocice poszły na dno, a przynajmniej tak uważała zastępczyni. Kotewka nawet nie mogła ukończyć szkolenia na wojownika, co mówiło samo za siebie, a Wir odeszła od nauk ich matki uważając, iż czekoladowe koty powinny być stawiane na tym samym poziomie, co reszta. Odeszła chyba od zmysłów. Może to przez medyka, który od pewnego czasu zaczął kręcić się przy jej siostrze. Zamieszał jej pewnie w głowie i dlatego zeszła z prawidłowej drogi.
- Co tak na mnie patrzysz Muszelko? - Spytała kocica, układając językiem futro mniejszej kotki. Mimo iż od samego początku wiedziała, że to właśnie Muszelka pójdzie do Klanu Wilka, to coś w środku mówiło jej, aby młodej nigdy nie oddawać do tych krwiożerców. By kocica została w Klanie Nocy i została wychowana na następcę zastępczyni. Nie mogła jednak tak zrobić, z prostego powodu. Matka by ją zabiła, a tego Gęś nie chciała. - Mimo iż wymagam od Ciebie i od twej siostry dużo, to kocham was obie, pamiętaj o tym. Cokolwiek się nie stanie, ja zawsze przyjmę was z otwartymi łapami. Mama zawsze będzie obok i zawsze pomoże. - Przejechała językiem po poliku kociaka. - Jeśli będziesz chciała, to możemy pójść z Różą zobaczyć dziś zachód słońca. Znam idealne miejsce w obozie, gdzie można obserwować zachodzące słońce. Jestem przekonana, iż ten widok, mimo bycia tym samym zjawiskiem, będzie się różnił od poprzedniego, bo przecież nic nie jest takie samo. Co ty na to Muszelko?
<Muszelko?>
Ej, ale Gąski Zięba nie wychowywała, skąd ona wie co to dama?
OdpowiedzUsuńOd jej ciotki i jednocześnie mentorki - Makowego Pola. Nie tylko Zięba naucza o byciu damą
UsuńOkey, dziękuję. Z postów nie było to jasne.
Usuń