Chłód. Owinął on drobne ciałko kotki, kiedy pojawiła się ona na tym świecie. Ciepły język matki wylizywał jej mokre futerko, gdy ona nieświadoma wtulała się w ciepło bijące od jej braci. Drobne uszka słyszały tylko ciche piski oraz szum wiatru. Kukułka próbowała uciszać nowonarodzone kocięta, nie chcąc zostać zaatakowana przez inne koty lub drapieżniki.
***
Młoda kotka szła przez suche, porośnięte niskimi roślinami pola, niosąc ze sobą jedno z jej dzieci oraz popychając resztę. Kocięta piszczały, nie będąc przygotowane na nawet takie krótkie przeprawy.
- Już niedługo - mruknęła do siebie Kasztanka - Jakim cudem już mam was dosyć?
***
Szałwia przewróciła się na posłaniu, rozciągając się i otrząsając z siebie resztki snu. Zbliżał się wieczór, a chłodniejsze powietrze powoli wypełniało żłobek. Ostrożnie wygrzebała się z mchu, uważając, aby nie potrącić drzemiącego Królika. Cicho podeszła do wyjścia ze żłobka, po czym przysiadła przy jednym z korzeni. Czuła na sobie wzrok jej opiekunki, Kurzej Pogoni. Nie była przekonana do jej towarzystwa, jako iż nie przypominała jej tego zapachu, który pamiętała ze swoich pierwszych dni. Nie czuła się z nią do końca bezpiecznie.
Przesunęła łapkę po wydeptanym piasku, spoglądając na życie w obozie. Koty pojawiały się i znikały, jadły lub rozmawiały z innymi.
Szałwia podniosła jeden z leżących w pobliżu liści, obracając go między łapkami. Miał on chłodno-zielony kolor - i bardzo spodobał się młodej kotce.
Jej uwagę przyciągnął ktoś idący w kierunku żłobka, trzymając miotającą się kulkę- czegoś.
Szylkretka cofnęła się lekko, trzymając w pyszczku znalezioną roślinkę. Do legowiska wsunął się jeden z klanowych wojowników, upuszczając na ziemię… Barszcza! Kotka spojrzała na brata, który z zapałem wyrażał swoje pretensje dotyczące ponownego pojawienia się w kociarni. Nieznajomy zamienił parę słów z Kurzą Pogonią, po czym wycofał się.
Szałwia odwróciła się, czując na sobie palący wzrok brata.
<Barszcz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz