Mak spojrzała na siostrę. Ta bezwładnie położyła się na swoim posłaniu.
- Cześć – powiedziała Makowa Łapa, ale kotka już nic nie powiedziała. Hortensja ewidentnie nie chciała już z nią rozmawiać, więc liliowa też zamilkła.
***
Makowa Łapa oglądała swój bursztyn, znaleziony na zgromadzeniu. Od tamtej bardzo spodobało jej się szukanie różnych kamyków. Coraz częściej znikała z legowiska i szukała kamyków, tylko zawsze robiła to sama. Było to trochę smutne, lecz jej nie przeszkadzało, bo nie musiała wychodzić poza obóz. Tym razem jednak było inaczej.
- Mak..? Wszystko dobrze? – zapytała Hortensja, która siedziała obok niej. Były w legowisku uczniów, już po treningach, więc miały trochę wolnego czasu. Liliowa znowu się zamyśliła i kompletnie zapomniała o tym, że Hortensja siedzi obok.
- Chciałaś mnie o coś zapytać? Albo poprosić. Nie jestem pewna – powiedziała siostra. Makowa Łapa na chwilę zapomniała, o co chciała zapytać. W końcu jednak jej się przypomniało.
- A no tak! Chcesz pójść ze m-mną pozbierać kamyki? – zapytała i pokazała siostrze bursztynu z robakiem w środku. Hortensja spojrzała na kamyk. Przez chwilę się nie odzywała, ale w końcu się zgodziła. Makowa Łapa zaprowadziła ją do wyjścia, lecz tam się zatrzymała.
- Tutaj możemy zacząć – oznajmiła. Spojrzała w ziemię i powoli przemieszczała się do przodu. Hortensja szła za nią. Chyba, bo tak cicho stawiała kroki, że nic nie było słychać. Było to trochę dziwne, lecz Mak nigdy nie zadawała pytań. W końcu liliowa, niepewna obecności siostry, odwróciła się. Kotka cały czas za nią szła, co trochę zdziwiło liliową.
- Czemu ty tak cicho chodzisz? – zapytała w końcu.
<Hortensjo?>
[250 słów]
[Przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz