Po zakończonym treningu kotka przesiadywała w legowisku uczniów, znalazła parę szyszek po drodze i postanowiła je wziąć ze sobą chociaż zdawała sobie sprawę z tego, że i tak je pewnie ktoś wyrzuci. Łaciata kotka zaczęła trącać szyszki łapą, układać je w różnych pozycjach z nudów, czekała aż jej brat wróci z treningu. Leżąc tak i rozmyślając nad różnymi sprawami w końcu poczuła znajomy zapach, od razu rozpoznała do kogo należy, mimo że mieszał się z zapachami pozostałych kotów w klanie. Czym prędzej poderwała się z posłania rozrzucając szyszki po legowisku i ruszyła w stronę, w którą prowadził ją jej węch. Zobaczyła jak albinos obraca łeb w jej stronę i się uśmiecha.
- Nie zapomniałem, co ci obiecałem. To jak, ćwiczymy walkę? Jestem pewien, że to wygram. — miauknął, mrugając do niej czerwonym oczkiem. Zimorodek rzuciła mu pewne siebie spojrzenie i czule liznęła brata.
- Ale chyba nie na środku obozu? - zaśmiała się likwidując sierść z pyszczka.
- Jakbyśmy tutaj zawalczyli wszyscy by się zastanawiali co z nami się dzieje. - wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu brat. Zimorodkowa Łapa obróciła się i dała znak białemu kocurowi aby ruszył za nią ukradkiem do wyjścia z obozu.
- Chodźmy za obóz, żeby tu nikomu nie przeszkadzać. - stwierdziła.
Kocurek pognał za nią aż zniknęli między wysokimi sosnami.
***
Docierając do wybranego przez siebie miejsca rodzeństwo spojrzało po sobie i kiwnęło łbami równocześnie.
- Pora zacząć! - wymruczał Lśniąca Łapa biorąc rozpęd w stronę siostry. Zimorodek ledwo zdążyła uniknąć szarży brata, odskoczyła na bok i otrzepała sierść. Podczas gdy była jej kolej na atak zadecydowała że odbije się od drzewa, tak więc zrobiła, wbiła pazury w korę i na odpowiedniej wysokości skoczyła na albinosa. Blask jednak nie był tym typem przeciwnika, który tak łatwo by się dał, nie zamierzał odskakiwać, wystarczyło jedynie sparować atak.
- A masz! - roześmiał się. - Potrzeba więcej niż drzewa żeby mnie pokonać. - dodał pewny siebie. Kotka potrząsnęła głową, uśmiechnęła się pod nosem i szybko odbiła tylnymi łapami od ziemi ponownie skacząc na swojego "przeciwnika". Powaliła go, zwycięstwo już miała w garści, dopóki nie poczuła paraliżującego kopnięcia w brzuch. Zanim się obejrzała leżała już na ziemi nie wiedząc co może zrobić.
- No to chyba miałeś rację, auć. Mój brzusio! - burknęła do czerwonookiego który stał tryumfalnie nad nią.
- Pamiętaj siostrzyczko, nie odsłaniaj brzucha! - poradził uśmiechając się do niej. Zimorodek wstała z ziemi otrzepując się z igieł, faktycznie popełniła głupi błąd, jednak wiedziała, że jej brat wygra. Lśniąca Łapa bardzo się przykładał do swoich treningów, był prawdopodobnie najlepszym uczniem w klanie klifu, jak mogła mieć z nim szansę? Przestała o tym rozmyślać, gdyż liczyło się dla niej to, że jest to jej brat i była z niego dumna.
- No wygrałeś, wygrałeś. Zbierajmy się już do obozu może co? - zaproponowała biało czarna kotka.
***
Jakiś czas później rozniosła się po obozie wiadomość o śmierci Jaśminowej Gwiazdy. Niedługo po nich zmarł Bluszczowe Pnącze. Uczennica zastanawiała się dlaczego od czasu zdrady Rysiego Puchu stracili tyle członków. Czy Klan Gwiazdy zesłał na nich jakąś klątwę? Tak bardzo chciała znać odpowiedzi na te pytania, jednak na marne. Jeszcze chwilę kotka siedziała w miejscu z którego już dawno wynieśli zmarłego, po czym pomodliła się po cichu i odwróciła idąc w stronę legowiska uczniów w którym znajdowało się jej rodzeństwo. Widząc Lśniącą Łapę i Jarzębinową Łapę przyspieszyła kroku rzucając się na nich i przytulając.
- Mam nadzieję że chociaż was nie stracę. - wymruczała cichu a po jej policzku popłynęła malutka słona łezka.
<Blask?>
[dodano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz