Przyjrzał się młodej uczennicy. Zimorodkowa Łapa… Kojarzył ją skądś. Zimorodek… A, tak, była siostrą Blasku. Niewiarygodne, jak ten czas szybko leciał. Dopiero biały kociak podbiegł do niego by porozmawiać z “mądrym wojownikiem”, a już on i jego rodzeństwo zostali uczniami. A bury trafił do starszyzny…
– Ale śpi.
Skinął głową. Tańcząca Pieśń wciąż pozostawała dla niego zagadką. Nigdy nie był w stanie powiedzieć, co kocica zaraz zrobi. No i nie wierzył w jej bezinteresowną złośliwość. Pod maską silnej i niezależnej musiała coś ukrywać. Czyżby to wina jej ślepoty?
Zaszumiało. Dźwięk wyrwał go z zamyślenia. Spojrzał poza legowisko żeby zauważyć, że zaczęło padać. Westchnął. Znowu deszcz.
– No to ja może nie będę na tą chwilę opuszczać legowiska, nie chcę zmoknąć.
Słowa młodej uczennicy sprowadziły go na ziemię. Uśmiechnął się do niej.
– Możesz tu zostać ile masz ochotę. Jest nas tylko dwoje, sporo miejsca… Rzadko miewamy gości – dodał, starając się, żeby jego ton wciąż brzmiał lekko.
Kotka spojrzała na niego uważniej, ale nic nie odpowiedziała. Deszcz szumiał miarowo poza legowiskiem.
– Dziękuję za jedzenie tak w ogóle – miauknął, przerywając ciszę. – Sama upolowałaś?
– Yhm. Właśnie wracałam z treningu.
– Tym bardziej dziękuję. – Uśmiechnął się ciepło do vanki. – Nie przyzwyczaiłem się jeszcze, że nie muszę polować. To trochę… dziwne. Bycie w starszyźnie. Nie masz żadnych obowiązków. Inni przynoszą ci jedzenie i zmieniają mech, wyciągają pchły. – Spuścił wzrok. To było takie… upokarzające. Jeszcze potrafił o siebie zadbać. Jeszcze do czegoś się nadawał… – Zimorodkowa Łapo? – Spojrzał w jej ślepia, przerywając swój monolog – Obiecaj mi proszę, że nie będziesz mi wyciągać pcheł. I że będziesz pozwalać mi pomóc przy zmienianiu mchu. Jeśli to ty przyjdziesz to zrobić.
<Zimorodku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz