Sterczał z chorą łapą w legowisku medyków, wyjątkowo nie rozmawiając z nikim. Nie miał teraz chęci na jakikolwiek kontakt z innymi. Gdy dostrzegł jednak, że Papla wchodzi do komory medyków, zmrużył oczy, spoglądając w jej stronę. Jakoś często się tu widzieli. Ciekawe, czy była zainteresowana medycyną.
Zdziwił się, gdy zobaczył, że kotka idzie w jego stronę. Z własnej woli. Nie pokazał jej jednak po sobie tych uczuć, wygładzając biało-czarne futro. Podniósł wzrok, gdy podeszła.
— Mroczny Omenie? — spytała niepewnie swoim głosikiem. — Ostatnio rozmawiałam z twoim bratem, bo, wiesz, wciąż mnie szkoli. Mówił mi o...Wyglądała, jakby wahała się, czy powinna mu to mówić, jednak po chwili dokończyła.
—... O tym, że wierzycie w coś innego, niż Klan Gwiazdy — szepnęła. Nawet nie musiał patrzeć się prosto w jej oczy, by widzieć, że spanikowała w środku wygłaszania swojej wypowiedzi. — Ee, nieważne, ładna dzisiaj pogoda, co nie? Idealnie na patrol! — dodała nagle, tym samym tonem, co wcześniej.
Zignorował jej nagłą zmianę tematu.
— Oszronione Słońce ci to mówił?
Cofnęła się o krok, jak gdyby zamierzał jej coś zrobić, ale nie spuszczał wzroku z jej oczu. Czy Szron naprawdę powiedział jej o bogach? JEJ? Kotce, która mieliła jęzorem na prawo i lewo? Jakby samo jej imię nie było wystarczającym ostrzeżeniem.
Jeśli potrzebowali kogoś w kulcie, to z pewnością nie tej ciamajdy.
Nie wykluczał istnienia bogów, których znał od dzieciństwa, nawet teraz, gdy pracował dla Jastrzębiej Gwiazdy przy zabijaniu samotników. Wciąż bywało, że się do nich modlił, jednak nie mógł ukryć, że był zirytowany faktem, że nie posyłali mu żadnych znaków. W przeciwieństwie do Mrocznej Puszczy. Widział ich potęgę na własnych oczach. Miał nadzieję, że jego bogowie nie są takimi marnotami, jak klanowe Gwiazdki. No chyba, że Klan Gwiazdy też miał żywym kotom coś do zaoferowania.
Wiara to ciężkie pojęcie.
— Co mi miał mówić? — miauknęła. — Yy, fajna noga, szkoda, że jest ranna. Myślisz, że ile będzie się leczyć?
Słowa Kuny wyrwały go z rozmyślań. Uniósł brew.
— Skoro już zaczęłaś, to dokończ. Co ode mnie chcesz?
— ...Odpowiedzi na pytanie, ile twoja łapa będzie się leczyć? — odparła powoli, a Mroczny Omen miał ochotę pacnąć się łapą w czoło, ale powstrzymał się od tego odruchu. Jedynie pokręcił głową z lekkim poirytowaniem. Nie miał nic do stracenia. Jeśli nie chciała gadać, to niech nie gada.
— Nie mam dzisiaj siły na rozmowy o chorobach i pogodzie. Znajdź sobie kogoś innego do pogaduszek. — miauknął spokojnie i wstał, wychodząc z legowiska medyków. Czuł, jak jego ogon lekko podryguje. Pożegnał Ośnieżoną Łąkę, gdy wychodził.
Irytujący dzieciak.
* * *
Tego dnia jeszcze ani razu nie odwiedził Rysiej Pogoni. Niedawno urodziły się jego dzieci i miał zamiar się z nimi zobaczyć, ale jeszcze nie teraz.
Teraz miał coś innego do roboty.
Wciąż pamiętał o misji, którą otrzymał od Jastrzębiej Gwiazdy i z każdym świtem robił wszystko, by dowiedzieć się chociaż troszeczkę więcej o Małej Róży.
Wtedy przypomniał sobie swoją ostatnią rozmowę z Paplą - kotka chciała go o coś spytać, ale nim w ogóle przeszła do tematu, zbyt się zestresowała i koniec końców, nie usłyszał od niej nic ciekawego. Teraz mógł to wykorzystać. Widział czasami, że rozmawiała z Modliszkowym Skokiem, czasem nawet z Małą Różą. Mogła coś wiedzieć. Może się mylił, ale bądź co bądź, każdy wie, że Papla była jedną z większych gaduł w klanie i z pewnością mogłaby mu coś wyjawić, gdyby tylko odpowiednio poprowadził rozmowę. Nawet, gdyby to nie miało związku z Małą Różą. Czasami warto było plotkować - kto wie, może akurat trafi na informację, którą warto przekazać Jastrzębiowi?
Rzucił okiem na legowisko medyka, z którego wychodziła właśnie córka Sosnowej Igły.
— Witaj, Paplo — miauknął do niej uprzejmie. Widział, jak ta z zaskoczenia aż nastroszyła futro.
— C-co tu robisz? — spytała szybko, liżąc energicznie futro na piersi. Miał nadzieję, że tym razem się nie wystraszy.
— Ostatnio coś ode mnie chciałaś. Mógłbym rozwiać twoje wątpliwości, a ty powiedziałabyś mi co nie co o Modliszkowym Skoku i jej znajomych, bo widzę, że macie bardzo bliskie relacje. Dobrze? — miauknął tak słodko, jak mógł. Przez manipulowanie Rysiej Pogoni zdążył nabrać już dużego doświadczenia w udawaniu uroczego. I jak widać, działało. Przynajmniej na nią.
— Ja? Tylko pogadać o pogodzie.. — zamyśliła się na moment. Świerzbiło ją. Patrzyła na Mrocznego z widocznym wahaniem. Chciała wiedzieć więcej. O wiele więcej. — Co mam ci powiedzieć?Omen uśmiechnął się lekko. Cóż, taki obrót spraw jak najbardziej mu pasował. Dostanie świeże darmowe informacje i nie będzie musiał dawać jej nic w zamian. Takie interesy uwielbiał. Przynajmniej raz Kuna była do czegoś użyteczna.
— Och, nie za dużo. Chciałem się spytać, czy wiesz może, kto najczęściej rozmawia z Małą Różą? Czy Modliszkowy Skok lub reszta twoich bliskich coś ci o niej mówiła?
— Modliszka często z nią gada. Mała Róża gada ze wszystkimi. Modliszka mówi, że jest fajna. I mądrze gada. Gadałam z nią kilka razy i to prawda! Chociaż czasami irytuje.Mógłby przysiąc nawet na ten szurnięty Klan Gwiazdy, że był bliski spoliczkowania tego durnego dzieciaka. Nie obchodziło go, czy jest irytująca czy nie. Wiedział to.
— A coś... konkretnego? — miauknął spokojnie, uroczym głosikiem, jak zawsze, gdy próbował coś od kogoś wyłudzić. — Wiesz, obeszły mnie słuchy, że Mała Róża ma jakieś swoje towarzystwo. Może wiesz coś o tym? — spytał. Nie dodał, że informacji o tej grupce dowiedział się od Jastrzębiej Gwiazdy. — Może znasz kogoś, kto się z nią tam trzyma?
— Grupka? Paczka? Aaaa, no tak! — Modliszka na pewno! Próbowali Motyl, ale im nie wyszło. Borówka również tam jest.. Nie wiem. Kogoś tam jeszcze mają. Nie pamiętam.
Ledwo się powstrzymał od wstrzymania oddechu. No nieźle. Można było z niej wyssać wszystko... Poszło łatwo. Miał już co powiedzieć Jastrzębiej Gwieździe, ale to wciąż było za mało, by Mroczny Omen był zadowolony.
— Och, widzę, że jest tam ich sporo. A powiedz mi, Kuno, co jeszcze o nich wiesz? Opowiedz trochę więcej.
— Em... No, nie lubią kocurów. Tylko Chaber.. Właśnie, mają jeszcze Chabra! On tam siedzi nie wiem czemu. Spotykają się razem i coś omawiają, ale nie wiem co. To tajne, że nawet Modliszka mi nie chce o tym powiedzieć... — pokręciła smętnie glową — Dobrze, a ty? Powiesz mi coś o... Nich?
Już myślał, że zdobędzie informacje za darmochę, ale najwyraźniej musieli dobić targu. Dobrze. I tak sporo już wiedział. Od Modliszki czy Róży nic nie wyciągnie, ale Borówce starczyło dać kawałek tłustego mięsa. Chaber też mógłby mu co nieco wyjawić... No nieźle. Chyba po raz pierwszy Papla była jakimkolwiek pożytkiem, a fakt, że nie potrafiła ugryźć się w język teraz mu pomógł.
— Oczywiście. Dziękuję za informacje, Paplo. — odparł. — Cóż, wiara, w którą niewiele kotów ma szansę wierzyć, jest bardzo złożona. Może ktoś ci już to mówił, jednak obecność bogów przejawia się na różne sposoby. Najczęściej w naturze. Wszystko, co widzisz i słyszysz, stworzone zostało przez bogów; to oni w czystej postaci. Lisy maszerujące wzdłuż rzek, liście opadające z drzew, błyskawice na niebie, wiatr, rosa czy deszcz, to wszystko, co cię otacza, to oni. Życie z bogami nie jest łatwe. I na pewno nie jest łagodne.
Nie chciał mówić nic bezpośrednio o sobie, ani o brutalnych ceremoniach. Nie opłacało mu się to.
— Każdy z naszych przodków, bogów, symbolizuje coś innego. Niektórzy z nich stoją na czele zwierząt, inni roślin, każdy z nich ma tutaj, na świecie coś, co stworzyli. Ale nie każde z tych rzeczy kot może zobaczyć. Może czułaś kiedyś uczucie... Zagrożenia? Stachu? Lęku? Wśród naszych bogów jest taki, który to stworzył. To on tobą kieruje, gdy jesteś przerażona, albo gdy przerażasz innych. — miauknął ciszej. — Wielu wyznawców naszych bogów podróżowało, nie zważając na pogodę czy swój stan zdrowia. Chcieli poznać każdy cud bogów. Każdą rzecz, która ich otacza. A tych rzeczy jest mnóstwo. Może się wydawać, że znamy ich wiele - w końcu otacza nas przyroda. Ale świat jest ogromny. Może nie wszystko pamiętam z dzieciństwa, jednak moje rodzeństwo także może potwierdzić, że pamiętało ciężkie wędrówki, podczas których nie było czasu na przerwę. Nie było czasu na odpoczynek. Nie dałeś rady iść? Cóż, zostawałeś w tyle i najpewniej zostawałeś pożarty przez dzikie sokoły albo sowy. Taka jest nasza wiara. Dla wielu może wydawać się brutalna, ale jest prawdziwa. Wielu może się zakłamywać, że po śmierci dostaną spoczynek, ale i życie, i śmierć to ciągły wyścig i rywalizacja, podczas której nie możesz spaść z trzeciego miejsca. Okłamywanie się zapewni ci jedynie rozczarowanie.
Tak właśnie skończył swój monolog i miał nadzieję, że Kuna nie będzie się dopytywać, bo nie chciało mu się więcej strzępić jęzora teraz, gdy dostał to, co chciał.
— To ty wybierasz, w co wierzysz. — miauknął na koniec.
Chciał się już oddalić i pójść do Jastrzębia z nowymi informacjami, jednak Papla już otworzyła pysk, by coś odpowiedzieć. Powstrzymał się od przewrócenia oczami. Musiał to jakoś ścierpieć, mimo że nie był chętny do rozmowy z Paplą, gdy uzyskał swój cel.
<Kuna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz