Gdyby miał wybrać jeden znienawidzony punkt dnia, byłby to trening. Najgorsze były te z innymi uczniami- wtedy panika wraz z rezygnacją chodziły w parze ze zwykłymi ćwiczeniami. Cokolwiek miałby nie zrobić, stresował się, że ktoś będzie się śmiał, czy zrobi to coś źle. Nie chciał nikogo zawieść bardziej niż teraz, gdy Jaskółka musiała się jeszcze bardziej skupić na jego treningu, by mógł zostać wojownikiem. Błysk dała sprawę jasno do zrozumienia- nie nadrobi, nie zda. Zostanie asystentem wojownika, co doprowadziłoby go do totalnego zera i dziury emocjonalnej. Pewnie wszyscy śmiali by się z niego. Już i tak był idealną istotą do wyśmiewania się, więc musiał zostać wojownikiem, bo inaczej będzie źle. Ale starał się jak tylko mógł- obiecał sobie, że da radę. Umiał już większość rzeczy- polowanie sprawdzali jakiś czas temu, potrafił złowić zwierzynę, znaleźć trop czy się skradać. Walczyć to bardziej w obronie umiał niż atakować otwarcie. Plecenie gniazd wychodziło mu znośnie, podobnie ze wspinaniem się na drzewa. Teraz tylko musiał ogarnąć jak zachować równowagę na Ogrodzeniu. No i oczywiście stać się we wszystkim lepszy. Był tu po raz drugi, kiedyś jedynie na chwilę podeszli tu z Jaskółką w ramach zaznajamiania się z terenami. Za nim był ich prawdziwy dom. To tam zabito tyle kotów i ich porwano, tylko dlatego bo przyszli Dwunożni i zaczęli siać terror. Zawsze bał się myślenia o tamtym świecie- był bardziej przyzwyczajony do bagien. Pamiętał jeszcze tamte tereny, ale nie na tyle dobrze by zapamiętać szczegóły.
Pamiętał to, jak wiele drzew tam było. Teraz by mu się tam spodobało, bo kiedy był mały, nie widział w tamtym miejscu niczego ciekawego. Gdyby się zastanowić, to jednak musiało być tam o wiele lepiej. W końcu wszystkie drzewa zmieniły tak ładnie barwy, musiało tam mieszkać dużo niesamowitych zwierząt i wogóle… Jako kociak mało co poznał tamte tereny. Tutaj nudno było trochę. No tak, przyzwyczaił się do błota (teraz wyschniętego) oraz tego, że było tu dziwnie, ale jednak tak na dłuższą metę chyba by tu zwariował na miejscu innych, którzy przez wiele sezonów mieszkali w sadzie. Musiała tam być magia… Te barwy były piękne już zza drucianej siatki, na którą miał się wspiąć. Żółte, pomarańczowe, czerwone, brązowe… Te wszystkie liście stworzyły niesamowitą powłokę na podłożu. U nich tego tak nie było widać. A szkoda…
- Jaskółko, mam już wchodzić?- zapytał się, gdy stykał się już nosem z Ogrodzeniem. Poczuł, że metal na wskutek wystawienia na słońce, był lekko ciepły. Nie przeszkadzało mu to. Nawet było to przyjemne…
- Tak, spróbuj wejść, a ja ci pokażę jak na tym balansować- miauknęła kotka, sprawnie wchodząc na ten obiekt. Teraz, gdy stanął już twarzą w twarz z niebezpieczeństwem, trochę się tego przeląkł. Nie chciał się ośmieszyć.
Ale musiał to zrobić, więc wspiął się powoli, starając się nie zważać na to, że było to dla niego trochę nowe. Materiał Dwunożnych był dość dziwny. Całkowicie inny od kory czy innych rzeczy jakich dotykał. Jednak bardziej przeraziło go to, jak trudno było mu utrzymać równowagę na tym czymś.
Cóż, po prostu musiał stanąć twarzą w twarz z nowym wyzwaniem.
Pamiętał to, jak wiele drzew tam było. Teraz by mu się tam spodobało, bo kiedy był mały, nie widział w tamtym miejscu niczego ciekawego. Gdyby się zastanowić, to jednak musiało być tam o wiele lepiej. W końcu wszystkie drzewa zmieniły tak ładnie barwy, musiało tam mieszkać dużo niesamowitych zwierząt i wogóle… Jako kociak mało co poznał tamte tereny. Tutaj nudno było trochę. No tak, przyzwyczaił się do błota (teraz wyschniętego) oraz tego, że było tu dziwnie, ale jednak tak na dłuższą metę chyba by tu zwariował na miejscu innych, którzy przez wiele sezonów mieszkali w sadzie. Musiała tam być magia… Te barwy były piękne już zza drucianej siatki, na którą miał się wspiąć. Żółte, pomarańczowe, czerwone, brązowe… Te wszystkie liście stworzyły niesamowitą powłokę na podłożu. U nich tego tak nie było widać. A szkoda…
- Jaskółko, mam już wchodzić?- zapytał się, gdy stykał się już nosem z Ogrodzeniem. Poczuł, że metal na wskutek wystawienia na słońce, był lekko ciepły. Nie przeszkadzało mu to. Nawet było to przyjemne…
- Tak, spróbuj wejść, a ja ci pokażę jak na tym balansować- miauknęła kotka, sprawnie wchodząc na ten obiekt. Teraz, gdy stanął już twarzą w twarz z niebezpieczeństwem, trochę się tego przeląkł. Nie chciał się ośmieszyć.
Ale musiał to zrobić, więc wspiął się powoli, starając się nie zważać na to, że było to dla niego trochę nowe. Materiał Dwunożnych był dość dziwny. Całkowicie inny od kory czy innych rzeczy jakich dotykał. Jednak bardziej przeraziło go to, jak trudno było mu utrzymać równowagę na tym czymś.
Cóż, po prostu musiał stanąć twarzą w twarz z nowym wyzwaniem.
***
Kolejna rzecz, która w nim zawodzi.
Próba nie obicia się podczas lawirowania na Ogrodzeniu. Oczywiście nauczył się jak to robić. W teorii już umiał. Ale droga, którą musiał przejść zanim się nauczył, była tragiczna. Ile razy uderzył z hukiem to chyba nie zliczy. Jego łapa dalej bolała po mocnym uderzeniu z ziemią. Na pewno nic się nie stało, lecz jednak trochę się podłamał, widząc jak trudno mu było nie spaść po kilku sekundach. Była to z pewnością jego słaba strona.
Ale nie mogło być aż tak źle, prawda?
[15% przyznane]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz