Kminek zerknęła na siostrę brodzącą w błocie. Z tyłu głowy czuła już cień wyrzutów sumienia; pamiętała że kamyk jest prezentem od ich matki, a w zabawie nie była pewna czy to przypadkiem ona nie wyrzuciła go przypadkiem poza dom. Mózg zaczynał jej podsuwać fałszywe wspomnienia uderzania łapą kamienia.
Wzdrygnęła się i spojrzała na Krokus, po czym za jej spojrzeniem sprawdziła co robi Bylica. Potem odszukała w ciemności jeszcze śpiącą Deszcz. Widząc brak reakcji obu stron, wysunęła pazurki.
– Jak chcesz, to możesz zostać w drzewie. – mruknęła cicho do Krokus, wychylając się bardziej i wbijając pazurki w korę na zewnątrz. Później jakimś cudem udało jej się odwrócić dołem do błota i próbowała dalej przejść w dół. Dopiero gdy na swoim dziecięcym, krótkim ogonie wyczuła wilgoć puściła się najpierw tylnymi łapami, a potem przednimi, kory, przez co uniknęła zabrudzenia się błotem tak jak poprzednio.
Odruchowo chciała otworzyć pysk, ale uświadomiła sobie, że kamienia nie wywęszy, więc zamiast tego zaczęła powoli stawiać łapy do przodu i dotykać nimi powierzchni. Poszła z przeciwną stronę niż Skowronek i w tym momencie nie widziała co się działo za nią.
Z upływem minut jej uszy coraz bardziej kładły się do tyłu, a ogon machał coraz szybciej. Miała ochotę buczeć z frustracji. Zatrzymała się i polizała klatkę piersiową by się uspokoić.
– Masz coś? – usłyszała obok i prawie podskoczyła. Przez chwilę zapomniała o wszystkim innym niż poszukiwania; nawet nie zauważyła że Krokus dołączyła do nich na dole. Wzięła głębszy oddech i pokręciła głową, wydając jakiś dźwięk który miał być prawdopodobnie zaprzeczeniem. W tym momencie wątpiła żeby go znalazły; może powinny poczekać aż ziemia wyschnie i wtedy ją przekopać? W końcu mama mówiła, że niedługo pogoda się poprawi.
Zerknęła na zmartwiony pyszczek Krokus i wysłowiła swoje myśli. Krokus po chwili wahania przytaknęła i zawołała Skowronka, która wciąż grzebała nieco dalej. Uniosła głowę na wołanie i tak szybko jak pozwalało błoto, przytruchtała bliżej. Siostry zebrały się pod konarem. Skowronek próbowała wejść z powrotem na górę, ale przez śliską maź ześlizgiwała się ciągle w dół. W końcu stała na dole najdłużej i patrząc po ogólnym stanie futra każdej z nich, miała najbardziej niezgrabne zejście. Kminek stanęła najbliżej i głową pokazała siostrzyczce żeby się na niej podparła. Szylkretka wkrótce weszła do środka i liliowa patrzyła teraz wyczekująco na Krokus, nie ruszając się z miejsca.
<Krokus?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz