- Zimorodku! Zimorodkowa Łapo! Czekaj! Stój! – zawołała Srocza Łapa błagalnie. Wspomniana kotka nie zatrzymała się, a nadal powolnym krokiem przesuwała się po terytorium innego klanu. I tak wszyscy są w obozie klanu Wilka… skąpanego w krwi. Skąpanego w rdzawej krwi. Każdy kot miał na swoim futrze krew. Na swoich pazurach. Kłach… każdy walczył nieuczciwie. Tylko co z tego? Jeśli i tak wszyscy trafią do klanu Gwiazdu? A jeśli klan Gwiazd nie istnieje? Jeśli nie reaguje na takie akty przemocy to jak to o nim świadczy? Powinien to przerwać, zakończyć spór, a jednak… tego nie robi. Ponadto Sroka też w tym uczestniczy. I wcale się temu nie sprzeciwia. Spotyka się z tym Zlepkiem ją pozostawiając na uboczu. Woli tego kocura od własnej siostry! Za to ona? Jest sama. Nikt się nią nie interesuje. Jest po prostu sama. Opuszczona. Niewidzialna. Nie brana pod uwagę. Córka pieszczochów opuściła ciężko głowę wzdychając. Z jej oka wypłynęła łza. Potem kolejna. Teraz już wszystko było rozmazane. Jedno ślepie pokrywała warstwa wciąż płynącej ze szczątków ucha krwi, a drugie słone łzy. - Zimorodku! Błagam! – krzyknęła wręcz rozrywająco. Niebieska mimo woli odwróciła głowę i skierowała spojrzenie swych niebieskich oczu na siostrę. Po co za nią idzie? Po co jeśli woli Zlepioną Łapę? Dopiero po chwili uczennica Poplamionego Piórka zdała sobie sprawę co widzi. Na pysku wyższej odbijał się ból, zmęczenie i troska. Troska. Ktoś się o nią troszczył. Nie. To tylko przewidzenie. Zimorodkowa Łapa otarła oczy. Obraz nie zniknął. Srocza Łapa widząc jak mniejsza się zatrzymuje pognała w jej stronę. Duża blizna powstała na jej boku i wciąż płynęła z niej świeża krew, widocznie stan Sroki stawał się coraz gorszy. Terminatorka dyszała ciężko biegnąc co tchu. Jej zwinne ciało śmigało pomiędzy trawami i tylko ogromna rana utrudniała jej wędrówkę. Zimorodek powolnym krokiem zbliżyła się do strumyczka, który płynął nieopodal. Przyjaciółka Zlepka westchnęła z ulgą i pokierowała się już wolniej za siostrą. Mała kotka usiadła na brzegu obserwując swoje odbicie w wodzie. Promyki słońca oświetlały jej pyszczek. Zimorodkowa Łapa uśmiechnęła się widząc swoje pozostałości ucha. Żałosny kawałek zwisał jej z miejsca wyrwania. Po chwili usiadła obok niej siostra. Srocza Łapa niemal ze świstem opadła. Tygryska spojrzała w oczy cętkowanej. Troska. Po jej pysku popłynęły kolejne łzy ponownie zakrywając obraz. Czyli Sroka jej nie opuściła. To ona wszystko wyolbrzymia i zmusza do wysiłku swoją siostrę. – Co się stało?
- Nic – ta odpowiedź wydawała się najtrafniejsza. W końcu nic się nie stało, prawda? Sroczka westchnęła. Nic dziwnego. Zimorodek też nie chciałaby mieć takiej przyjaciółki. – Po prostu… - uczennica Cyprysowego Gąszczu wyostrzyła zamglone spojrzenie. Pewnie z powodu bólu.
- Tak? – odparła cicho.
- Nie wiem co się dzieje… - Sroka pokiwała głową i otarła się o bok siostry. Rozumie? Nie będzie pytać?
- Czuję to samo. Walka z klanem Wilka nie była uczciwa – powiedziała kotka. Zimorodkowa Łapa westchnęła. Przynajmniej coś. Przecież ona i tak nie może czuć tego samego skoro jest z tym powiązana. Sroczka i Zlepek. Pręgowana tygrysio pokiwała głową z namysłem. Spojrzała na bok przyjaciółki i pogładziła go ogonem.
- Zagoi się – miauknęła wskazując na bliznę. Cętkowana kiwnęła głowę lecz jej oczy wyrażały coś zupełnie innego. Srocza Łapa wstała.
- Idziemy? No wiesz, zanim przyjdą nocni – zapytała z błyskiem w ślepiach. Zimorodek skinęła i wstała. Kotki pobiegły w stronę terytorium klanu Klifu. Przyjaciółka Zlepka musiała co jakiś czas stawać i brać oddech, ale siostry w końcu dotarły do celu. Obozu. Patrol wojenny klanu Klifu jeszcze nie wrócił i kiedy weszły wszyscy klanowicze rzucili im spojrzenie pełne strachu. Być może wysyłając dwie uczennice Lisia Gwiazda prosił o wsparcie, ale na szczęście nie tym razem.
- Co się stało? – spytał z troską Lśniące Słońce, a jego zazwyczaj zacięty pysk wykrzywił się w wyrazie obawy.
- Wygraliśmy! – ogłosiła Srocza Łapa i jakby na jej zawołanie do obozu wparował lider z resztą klanu Klifu. Na ten okrzyk z legowiska uczniów wyjrzał łebek liliowego kocurka. Gdy zobaczył swoją przyjaciółkę pobiegł co sił w łapach i dotknął swoim nosem jej. Sroczka odwzajemniła gest i posyłając przepraszające spojrzenie Zimorodku poszła z Zlepioną Łapą po czym zaczęła z nim rozmowę omijając dwóch medyków spieszących z pomocą. Przybrana córka Słońca usiadła owijając łapy ogonem i z ukosa obserwowała dwójkę rówieśników. Kolejna fala zazdrości. Kotka potrząsnęła głową odpędzając niszczące uczucie.
Świetnie wyszło, jak wrócę biorę się za odpowiedź
OdpowiedzUsuń