Rany goiły się dobrze.
Z tej okazji Płomienisty Świt uznał, że najwyższa pora, żeby poćwiczyć polowanie. Przyczyniły się do tego też coraz głośniejsze dźwięki dobiegające z obu żołądków.
- Wiesz, doszedłem do wniosku, że nie ma sensu starać się zmieniać twojego stylu walki. Widziałem, co potrafisz i szkoda byłoby to marnować tylko dlatego, że reszta walczy inaczej. Zamiast tego, poćwiczymy trochę. Zawsze łatwiej walczy się z wrogiem, wiedząc, czego się spodziewać - zamyślił się. - Myślę, że to dlatego nie skończyłeś jak reszta, rzucając się na Lisią Gwiazdę. Bez obrazy - dodał, słysząc burknięcie. - Pokonał wielu lepszych od ciebie. Po prostu nie spodziewał się, że trafi na Wilka - zażartował.
Uśmiechnęli się obaj.
Znajdowali się na dobrym terenie do polowania.
Buck podniósł głowę i zaczął wietrzyć. Widząc to, Płomienisty Świt się uśmiechnął.
- Nie mamy tak dobrego węchu, jak wilki. Wykorzystaj wszystkie atuty: wsłuchaj się w otoczenie, poczuj drganie powietrza na wibrysach i ziemi pod łapami. Obserwuj.
Światło było dziś zdecydowanie zbyt silne jak na jego gust. Chcąc zarejestrować jak najwięcej, czarny kocur zamknął oczy.
Tyle różnych bodźców… Pole zdawało się żyć własnym życiem. Wilcza Łapa zrobił głęboki wdech, czując się jak wtedy, gdy patrzył nocami w gwiazdy. Jak nieistotna część czegoś wielkiego.
Burczący brzuch wyrwał go z zamyślenia. Poszukał ofiary, skupił się tylko na jej śladzie.
Otworzył oczy i skinął głową mentorowi.
- Też ją wyczułeś?
- Pora ruszać.
Bez problemu podążyli tropem myszy, ciągle nasłuchując. Mentor dostrzegł ją pierwszy, dał uczniowi znak. Kocur spiął mięśnie, przygotował się do skoku.
- Złap ją łapą, będzie ci łatwiej.
Kły zacisnęły się, drobny kark chrupnął.
- Łapą? W sensie… - Wilcza Łapa położył mysz przed mentorem.
- Łapą. Pazurami - widząc jego zdziwioną minę, dodał - Na Klan Gwiazdy, ty naprawdę nigdy nie używałeś pazurów?
Czarna sierść zjeżyła się dostrzegalnie. Mentor przeklął w myślach swoją lekkomyślność. Uczeń odebrał jego słowa jako atak na siebie, a nie o to chodziło.
- Wybacz, po prostu mnie zaskoczyłeś. I to mocno. Podziwiam cię, że dałeś sobie w ten sposób radę, będąc samotnikiem. - Uśmiechnął się.
Uczeń dalej był spięty, przynajmniej jego sierść wróciła do pierwotnego stanu.
- W takim razie… Kto pierwszy na czubku tamtego drzewa!
Buck tylko parsknął.
To nie tak, że nigdy nie korzystał z łap.
Jak reszta rodziny chwytał w nie duże kawałki jedzenia podczas jego obgryzania, przy zabawie z ich pomocą bronił się przed pyskiem przeciwnika, ale nigdy nie myślał, żeby za pomocą pazurów chwytać zdobycz albo wspinać się na drzewo…
Jego ciało dosyć szybko złapało rytm. Wspinał się, instynktownie wiedząc, których gałęzi unikać, jak rozkładać swój ciężar.
- Mówiłem, że to nie jest takie trudne - wołał za nim mentor.
Cóż, o ile wchodzenie nie było takie złe, zejście z samego czubka drzewa okazało się sporym wyzwaniem.
Czuł, jak oblewa go fala gorąca, gdy raz prawie spadł. W ostatniej chwili chwycił się gałęzi dwoma pazurami i wisiał tak parę uderzeń serca, ze trzy lisie długości nad ziemią.
Odetchnął głęboko, gdy wszystkimi łapami był już na stałym gruncie.
Zdecydowanie wolał trzymać się ziemi.
Kocury dokończyły polowanie, posiliły się i odpoczęły. Przed udaniem się na spoczynek w znalezionej wcześniej norze, mentor zarządził jeszcze krótkie ćwiczenia walki.
Wilcza Łapa padał ze zmęczenia, ale mimo to nie był w stanie zasnąć.
Wraz z nastaniem ciemności, wracały do niego wszystkie popełnione błędy, niewykorzystane okazje. Leżał skulony, a myśli w jego czarnej głowie galopowały.
Chciał się przed nimi ukryć.
Uciec jak najdalej.
Uważając, żeby nie obudzić mentora, wymknął się na zewnątrz.
Niebo było niezwykle czyste, ale gwiazdy zdawały się niezwykle odległe. Zimne. Obce.
,,Dlaczego wtedy uciekłeś?
Słuchał rozkazu. Jego lider, alfa, kazał mu uciekać.
Zajęcze serce! Tłumacz się teraz, wiesz przecież, że takiego rozkazu się nie słucha. Powinieneś zostać i walczyć do ostatniego oddechu. Za Rodzinę.
Ale tamte koty… Nie było szans, żeby wygrał ze wszystkimi. Nawet jeśli zabiłby Lisią Gwiazdę.
Milcz! W takim razie powinieneś zginąć u boku reszty, zabierając ze sobą jak najwięcej wrogów. Może wtedy zasłużyłbyś na miejsce u boku innych Gwiazd…
Bezużyteczne ścierwo. Nie masz prawa nazywać się wilkiem. Zresztą, spójrz na siebie. Mieszkasz wśród kotów. Pozwalasz, by ten rudy bobek mówił ci, co masz robić. Chodzisz na plotki do jakiejś starej, bezużytecznej kocicy, która nie potrafi sama o siebie zadbać. Ba, nawet pchły jej wygryzasz. Jak można tak nisko upaść?
Moja Rodzina, mój alfa…
Twoja Rodzina nie żyje. I żadne koty nie są w stanie jej zastąpić, wiesz o tym.
Przecież… Przecież ja też jestem kotem…
Wyrzekasz się Rodziny? Wyrzekasz się swojego dziedzictwa? Swojej dumy? W takim razie wracaj do nich, kocie!
Zacisnął mocniej powieki, nie pozwalając, żeby żadna kropla wilgoci wydostała się zza nich.
Jestem wilkiem.
Jestem kotem.
Moja Rodzina nie żyje.
Moja Rodzina na mnie czeka.
Muszę uciec.
Muszę do nich wrócić.
Nie ma nikogo, kto mógłby mnie zrozumieć.
Ten błysk w oczach Borsuczej Gwiazdy…
Miał ochotę wyć w niebo. By choć trochę zagłuszyć głosy przekrzykujące się w jego głowie.
„Kim jestem?”
Powlókł się z powrotem do nory. Ukrył się w mroku i zasnął.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz