- Najrozsądniejszą opcją byłoby się poddać — powiedziałam, spuściwszy wzrok. Widziałam, jak liliowy kocur się wścieka.
- Czy twój mózg wyparował? Poddać się? Jesteśmy Klanem Wilka, tak? Poddając się, okazalibyśmy się największym lisim łajnem, a reszta klanów wzięłaby nas za największych tchórzy.
- Spopielona Paproć ma rację — powiedział zrezygnowany Błotnisty Pysk, a Iglasty Krzew wytrzeszczył oczy, słysząc słowa dziadka.
- Ty też? Kompletnie powariowaliście.
- Plan jest taki — powiedział Błoto, ignorując Igłę — robimy odwrót, idę pogadać z Lisią Gwiazdą, a ty Igło, wybierz koty, które na pewien okres udadzą się do siedlisk, będziemy się potajemnie kontaktować, gdy zarządzimy powstanie, wy przyjdziecie nam na pomoc. Jasne?
- Nie rozumiem, po co mamy się poddawać, przecież...
- Idź już, proszę, zauważą cię — powiedział szybko dymny i odszedł — Igła tylko odprowadził go wzrokiem i począł szukać koty w polu bitwy.
- Ja zostanę, trzeba utrzymywać jakiś kontakt.
W końcu Iglasty Krzew, Gęsie Pióro, Płomienisty Świt, Goździkowa Rosa, Grzmiący Potok oraz Złocista Rzeka z małą Wiewiórką były gotowe do wyjścia. Pożegnałam się z każdym.
- Mam nadzieję, że niedługo uda się wam odbić nasz obóz — powiedziałam smętnie. Koty odeszły w stronę siedlisk dwunożnych. A co jeśli nigdy nie uda nam się odzyskać wolności? Zobaczyłam rudego lidera z triumfem w oczach, czyli było po sprawie.
* * *
Klan Wilka pod pieczą Klanu Klifu miał bardzo ograniczone działania. Nie mogliśmy trenować uczniów, więc Płonący Grzbiet i Błotnisty Pysk postanowili robić to po kryjomu. Świetlikowa Łapa dostała nowego mentora, którym został Skaliste Zbocze, ponieważ Iglasty Krzew nadal przebywał w okolicach siedlisk dwunożnych. Mijały dni i nic się nie zmieniało, dużo kotów zaczęło się poddawać i mało kto miał nadzieję na uwolnienie klanu spod łap Lisiej Gwiazdy. Bleh. Nikomu nie spodobał się ten typ. Nie wiem, co walnęło w łeb staremu liderowi, by wybierać tak młodego wojownika. On może doprowadzić klany do skraju zagłady. Właśnie wróciłam z polowania, poszło okropnie, wojownicy z klanu klifu niby mają nas pilnować, ale swoimi ciężkimi łapami wystraszyli mi całą zwierzynę, oprócz jakiegoś na wpół żywego drozda. Odniosłam swoją zdobycz. Zobaczyłam poruszenie obok jednego z drzew. Dość daleko od obozu przemknął liliowy ogon. Wyszłam z obozu wraz z Burzowym Futrem i kilkoma wojownikami wroga pod pretekstem szukania ziół. Weszłam za drzewo, sięgając po jakieś jagódki.
- Iglasty? - szepnęłam do kota oddalonego się ode mnie o wiele lisich ogonów, ten wzdrygnął uszami i spojrzał w moją stronę, ja nadal zajmowałam się ziółkami, patrząc delikatnie w stronę młodego kota.
<Iglasty Krzewie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz