Przez ostatnie księżyce znienawidziła Klan Klifu, chociaż do reszty klanów też żywiła niemałą urazę. Jak można zaatakować jeden klan, bez cienia szansy na jego wygraną?! Młodej nie mieściło się to w głowie. Wojna mocno nią wstrząsnęła. W nocy nękają ją obrazy martwych ciał, krwi, a w głowie szumią przeraźliwe krzyki. Jest dość roztrzęsiona, ale próbuje się pozbierać, być tą samą wesołą, radosną kotką, co kiedyś. Niestety nie wychodzi jej to. Trzeba przyznać, że znacznie ucichła. Przecież tyle kotów niepotrzebnie straciło życie! Chociaż tyle dobrze, że jej ukochane koteczki - Turkawka i Cętka wciąż są przy niej. Mimo to rozpacza nad każdym poległym kotem z jej klanu, nawet jeśli go nie znała. Większość kotów została ranna, więc medyczki miały mnóstwo roboty. W każdej wolnej chwili terminatorka im pomagała, bo sama nie miała bardzo poważnych obrażeń. Co prawda, miała kilka większych szram, ale to jej nie powstrzymywało. Jednak ten okropny obraz wojny pełnej strumieni krwi na zawsze pozostanie jej w pamięci.
Wracając - burej spodobał się pomysł młodszej, więc postanowiły szybko wdrożyć go w życie. Wyszły z obozu z jakimś lisim bobkiem z Klanu Klifu. Kotki ustaliły wcześniej, że lepiej będzie, jak nie będą zbyt wiele mówić. Praktycznie od razu po opuszczeniu obozu uczennica wyczuła wyraźną woń wiewiórki. Przypadła do ziemi i zaczęła skradać się w stronę zapachu. Już po kilku krokach ujrzała swoją ofiarę. Zbliżyła się jeszcze trochę, skoczyła i już zwierzątko było w jej zębach. I to dosyć pokaźne zwierzątko. Zadowolona spojrzała na mentorkę, ta jednak uśmiechnęła się na tyle delikatnie, aby klifowicz tego nie zauważył. Przecież nie może się dowiedzieć, że jest mentorką Miedzianej Łapy! Kilka skoków i zaciśnięć kłów później, koty wracały do obozu z pięcioma zdobyczami - wszystkie upolowane przez Miedź. Zadziwiająco dobrze jej dziś szło, pomimo tego, że stresował ją wzrok klifowicza, który podążał za każdym jej krokiem. Ani razu nie chybiła. Może starała się popisać? Na pewno nie chciałaby wyjść na ciamajdę, nawet przed tą nieszczęsną kupą futra. Będąc już w sercu klanu, odłożyły zdobycze na stos i czym prędzej oddaliły się od klifiaka, by porozmawiać.
- Jak mi poszło? - zapytała niebieskooka żywo, a w jej oczach znów zaiskrzyły już tak dawno niewidziane przez nikogo, radosne iskierki.
<Cętkowany Liściu? Bądź łaskawa, zobacz, jak ładnie jej poszło :P>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz